Nawet najbardziej nieokiełznane siły natury w końcu poddają się prawom fizyki. Tak można podsumować to, co właśnie dzieje się z najaktywniejszym wulkanem w Europie. Sycylijska Etna stopniowo, ale - jak się właśnie okazało - nieubłaganie ześlizguje się do Morza Śródziemnego.
- To powolny proces, ale nie da się go powstrzymać - twierdzą specjaliści, którym po raz pierwszy udało się zaobserwować ruch wulkanu z taką dokładnością. Dodają, że kiedy Etna zacznie tonąć, naukowcy stacjonujący w ponad 100 okolicznych stacjach badawczych oraz "tłumy turystów" znajdą się w bezpośrednim i poważnym zagrożeniu.
Spadek jest niewielki - w obecnym tempie to 1,4 m na sto lat, ale wulkanolodzy znają już przypadki, w których tyle wystarczyło, by doszło do katastrofy. - Wcześniejsze badania na dawno wygasłych wulkanach wykazały, że takie zapadanie (jak w przypadku Etny - przyp.red.) skutkowały katastrofalnymi osunięciami się ziemi - mówi jeden z odpowiedzialnych za odkrycie badaczy, John Murray z brytyjskiego The Open University. - Nieustanny ruch może przyczynić się do powstania potężnego osuwiska i wywołania niszczycielskich dla otoczenia fal tsunami - dodaje.
Co gorsza, systematyczne osuwanie się Etny utrudnia wulkanologom przewidywanie, kiedy nastąpią kolejne erupcje najbardziej aktywnego wulkanu w Europie, a także, w jakim kierunku wypłynie magma. Takie badania są konieczne, by odpowiednio wcześniej ostrzec ludzi przed ewentualnymi katastrofami naturalnymi.
A te, jak wiadomo, potrafią być naprawdę poważne w skutkach. Jak np. trzęsienia ziemi, które niekiedy doprowadzają to katastrofalnych zniszczeń i osiągają bardzo wysoki stopień w skali Richtera. Do czego może doprowadzić wstrząs o sile np. 3 stopni, a do czego 8? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
Panikować czy nie? "Nie, ale..."
Mimo to naukowcy próbują uspokajać. Twierdzą, że okoliczni mieszkańcy (15 km od Etny znajduje się miasto Giarre i to właśnie bezpośrednio w jego stronę "zmierza" wulkan) jeszcze nie muszą się pakować i wyprowadzać w pośpiechu. Dodają jednak, że istnieje zagrożenie, iż powolny spadek spowoduje naprężenia, które mogą doprowadzić do większych przemieszczeń ziemi.
- W okolicy Etny żyje około milion osób, więc zniszczenia i straty w ludziach mogą być katastrofalne - mówi Murray w rozmowie z The Telegraph. - Ale podkreślam, że w tej chwili nie ma powodów do paniki - dodaje. - Jeśli w ciągu 10 lat tempo osuwania zwiększy się dwukrotnie, trzeba będzie ich ostrzec. Jeśli się zmniejszy, nie będzie powodów do obaw - uzupełnia w wywiadzie dla BBC.
Źródła: Science Alert, BBC, Bulletin of Vulcanology, The Telegraph.