Nasza czytelniczka, pani Julita, spędzała wakacje na Kubie i razem z mężem wybrali opcję kilku dni w hotelu z wykupioną opcją all inclusive. Wspomina, że był to pierwszy raz, kiedy zdecydowała się na taką formę wypoczynku. I wytrzymała tylko dwa dni. "Już wiem, dlaczego alkohol jest tam za darmo. Musi być. Na trzeźwo nie da się wytrzymać" - puentuje.
List wywołał żywą dyskusję wśród pozostałych czytelników. Większość osób zarzucała autorce negatywne podejście i niezrozumienie formatu all inclusive, niektórzy zwracali też uwagę, że Kuby nie powinno się oceniać przez pryzmat innych krajów popularnych wśród turystów.
A jakich hoteli spodziewałaś się w kraju, gdzie od rewolucji w 1959 r. rządził najpierw Fidel Castro, a teraz jego brat? Trzeba było zainteresować się trochę historią albo lecieć do Miami, do luksusowego hotelu, żeby mieć pozytywne wrażenia wzrokowe. Tylko obawiam się, że za te pieniądze, które wydałaś na wczasy all inclusive na Kubie, tam mogłabyś co najwyżej zjeść kolację, o ile miałabyś na tyle elegancki strój, żeby cię wpuszczono. Chciałaś zaimponować, jaka jesteś światowa, ale nie wyszło. Więc lepiej odpoczywaj dalej tam, gdzie popadnie, a najlepiej pod namiotem
- brzmiał jeden z komentarzy.
Jedna z osób stwierdziła, że turystka nie potrafiła docenić miejsca, w którym się znalazła i że wiele osób marzy o tym, aby tam pojechać.
Pojechałaś na wakacje tam, gdzie chciałyby tysiące osób, ale nie potrafiłaś tego wykorzystać. Smutek. Trzeba było ruszyć tę wypieszczoną du*ę z hotelu i zobaczyć, co jest za jego ogrodzeniem. All inclusive to nie jest przymus, to jest wygoda. Jeśli uznałaś, że skoro zapłaciłaś, to musisz tkwić przy hotelowym basenie, by wypić tyle drinków, żeby to się zwróciło, to takie są efekty. Pewnie trudno ci uwierzyć, ale są ludzie, którzy wykupują all inclusive, żeby nie zawracać sobie głowy posiłkami i w hotelu zjawiają się tylko na te posiłki, a jak któryś im przepadnie, to nie rwą sobie włosów z głowy. Pan od fitnessu był słaby, to trzeba było pobiegać samej. Nie podobali się inni wczasowicze, to trzeba było pozwiedzać okolicę na własną rękę.
Na wakacje wracają zajęcia Aqua Fitness dla seniorów. Na razie z ograniczeniami shutterstock
Komentujący przypominali także, że all inclusive nie jest równoznaczne z tym, że hotel jest luksusowy. Jeden z czytelników zauważył nawet, że w naprawdę ekskluzywnych hotelach takiej opcji nie ma.
All inclusive to all inclusive. I tyle. Nie należy go nigdy interpretować jako gwarancji wysokiego poziomu hotelu. Są hotele luksusowe, gdzie są tylko śniadania, są hotele przeciętne, które oferują all inclusive trochę na zasadzie rekompensaty za gorszy standard, by było czym przyciągnąć klienta.
Kompletnie bzdurna jest sugestia, że to wina all inclusive. Że jakoby kiepski poziom hotelu wynika z tej formuły. Widać, że kobieta nie ma większego pojęcia, o czym pisze - pojechała pierwszy raz, trafiła na kiepski hotel i obwinia o to all inclusive. To mniej więcej tak, jakby kupiła starego gruchota przeżartego rdzą, a potem napisała "już nigdy więcej nie kupię auta z automatyczną skrzynią biegów".
Wielu komentujących chętnie dzieliło się też swoimi wspomnieniami i doświadczeniami z pobytu na tego typu wczasach. Nie dominował jednak jeden typ opinii - część turystów krytykowała wakacje all inclusive, przyznając, że już więcej ich nie wybiorą, część wypowiadała się pochlebnie i zwracała uwagę na zalety.
Ja też tylko raz byłem na all inclusive, na Dominikanie. Jedzenie było pyszne, może aż za bardzo, bo mi się od niego żona rozchorowała. Poza tym nuuuudyyyy! Trochę pływania w oceanie i jeśli ktoś nie lubi darmowego alkoholu, to nie ma co robić. Zajęcia fitness i wieczorne atrakcje wyglądały podobnie jak opisywała pani z Kuby. Dołożyłbym do tego tylko pijanych Niemców drących mordy do samego rana oraz dwie leciwe baby nachalnie podrywające kelnerów i innych pracowników hotelu.
Niektórzy wypowiadali się jednak dużo dosadniej, nie szczędząc gorzkich słów pod adresem innych wczasowiczów.
Jak ktoś chce z hołotą, to z biur podróży jak najbardziej. Wstyd by mi było stać na lotnisku do odprawy z tymi... Lepiej plecak, samolot i hej przygodo!
Byłem raz na all inclusive i więcej nie pojadę. Po prostu chcę wypocząć, a nie szarpać się z buractwem. Ja te ręczniczki i inne fałaty po prostu zwalałem i zajmowałem miejsce. Niestety, wiązało się to za każdym razem z pyskówką z jakimś tępym mułem, a nie taki był cel mojego wyjazdu.
W hotelach częstym widokiem jest ręcznik rzucony na leżak przy basenie jako sposób rezerwacji miejsca shutterstock
Czytelnicy, którym wakacje z opcją all inclusive się podobały, przekonywali, że nie zawsze muszą one oznaczać bitwy o jedzenie na stołówce, organizowanie żenujących aktywności czy przepychanki przy basenie i kłótnie o to, kto pierwszy wypatrzył wolne miejsce.
W tej formule spędziłam dwa tygodnie na Krecie z rodziną. Był dostępny alkohol, ale nikt go nie żłopał litrami, nie było zabaw na siłę, tylko jeśli ktoś chciał. Nikt nie zajmował foteli ręcznikami. Wprawdzie Polacy dali popis na stołówce, bo nakładali sobie góry jedzenia, których oczywiście nie zjadali, ale w myśl, skoro zapłaciliśmy... All inclusive to nie tylko drinki (szkoda, że większość tylko przez ten pryzmat patrzy), ale i przekąski, napoje, owoce, ciasta... Wygoda polega na tym, że chcesz, to korzystasz, nie musisz wychodzić do sklepu. Nie każde all inclusive to wypoczynek w warunkach walki o jedzenie, o fotel oraz w otoczeniu żenujących zabaw.
Ciekawym spostrzeżeniem, zupełnie innym niż wszystkie, podzieliła się czytelniczka jeżdżąca na wakacje z małymi dziećmi. Kobieta przyznała, że opcja all inclusive często jest zbawieniem dla rodziców, którzy nie muszą przejmować się, gdzie i co zjeść z maluchami, aby były zadowolone.
Mało kto tak doceni zalety all inclusive, jak rodzice z dzieciakami w wieku 2-8 lat. Starsze potrafią już się ogarnąć, ale opieka nad dziećmi w tym przedziale wiekowym to dodatkowe kilka etatów do wyrobienia dla rodzica. Na wakacjach nie chce mi się myśleć, gdzie i za ile mogę zjeść, co zamówić dzieciakom, co zrobić z jedzeniem, którego nie zjedzą i co im dać do jedzenia za godzinę, bo nie zjadły w restauracji. W all inclusive te sprawy przestają mieć znaczenie. Ponad rozkosz podniebienia w wykwintnych restauracjach, stawiam rozkosz braku stresu spowodowanego ciągłym myśleniem o tym, czego moje dzieci nie zjedzą.
Nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy wakacje all inclusive to największe zło, jakie może spotkać turystę, czy jednak bardzo wygodne rozwiązanie. Ile osób, tyle opinii, bo przecież każdy podróżuje i spędza urlop tak, jak lubi najbardziej. Jednych all inclusive może więc odstręczać, inni każdy swój wyjazd będą wykupować z tą opcją, bo cenią sobie brak stresu i konieczności zastanawiania się, jak zaplanować kolejny dzień.
A jakie jest wasze zdanie na temat wakacji all inclusive? Piszcie w komentarzach!
To też może cię zainteresować: Okazało się, że w Zakopanem może być drożej nawet niż w Izraelu. Turyści oburzeni. 'Trzeba być chorym, żeby jechać tam na urlop'
Na Majorce mają dość i mówią "nie" masowej turystyce. Zaplanowanie wakacji będzie trudniejsze