Majorka jest kolejnym miejscem, w którym zostanie ograniczona liczba turystów. Taką decyzję podjęły lokalne władze, które latem ubiegłego roku przegłosowały nową ustawę. Planowane restrykcje są odpowiedzią na skargi mieszkańców, którym nie podoba się masowy napływ turystów na wyspę, mają też za zadanie ochronić środowisko naturalne Majorki.
Na czym polegają zmiany? Przede wszystkim dostępnych będzie mniej miejsc noclegowych. Jak podaje hiszpański dziennik El Pais, do tej pory na Balearach wydano łącznie 623 624 licencje, ale w ciągu kilku najbliższych lat liczba ta ma zostać zmniejszona o 120 tysięcy. Większość tych miejsc, około 435 707, znajduje się na Majorce, a ponad połowa z nich w hotelach. Pomysłodawcy przekonują, że uczyni to turystykę bardziej zrównoważoną - pozwoli zminimalizować jej negatywny wpływ na środowisko oraz lokalną kulturę. A dla turystów prawdopodobnie będzie oznaczać wyższe koszty zakwaterowania.
Nowe przepisy uderzają przede wszystkim we właścicieli nieruchomości, którzy wynajmują je turystom za pośrednictwem takich serwisów jak Airbnb czy Homeaway. Wcześniej takie krótkoterminowe, wakacyjne wynajmy znajdowały się w prawnym stanie zawieszenia. Teraz, jeśli właściciele nie uzyskają licencji, będą po prostu nielegalne.
Jeśli, mimo braku licencji, ktoś wynajmie nieruchomość, zapłaci grzywnę w wysokości nawet 40 tysięcy euro, a portale, które pozwolą na zamieszczanie ogłoszeń osobom bez ważnej licencji - aż 400 tysięcy euro.
W sierpniu ubiegłego roku, czyli wtedy, kiedy nowe prawo zostało przyjęte, hiszpański dziennik zwracał uwagę, że przynajmniej przez najbliższych 12 miesięcy właściciele będą mogli wynajmować turystom jedynie licencjonowane, wolnostojące domy w miastach i wioskach. Z kolei wakacyjny wynajem mieszkań w budynkach mieszkalnych został w tym okresie całkowicie zakazany.
Zwraca się jednak uwagę, że wprowadzone przepisy w rzeczywistości nie są niczym nowym. Majorca Daily Bulletin przypomina, że już wcześniej reklamowanie jakiegokolwiek rodzaju nieruchomości bez licencji jako miejsca wakacyjnego zakwaterowania, było zakazane. Natomiast w 1999 roku mieszkania zostały całkowicie wyłączone z kategorii nieruchomości, które mogą być licencjonowane. Ustawa o turystyce z 2012 r. zakazała dodatkowo wprowadzania do obrotu mieszkań z założenia przeznaczonych dla turystów, ale prawo to nie było egzekwowane.
Na Majorce wprowadzane są też nowe zasady zagospodarowania przestrzennego. Wyspa została podzielona m.in. na tzw. strefy nasycone i nienasycone. Nasycone to te szczególnie popularne wśród turystów, czyli przede wszystkim nadmorskie kurorty (m.in. Magaluf, Palma Nova, Paguera, Santa Ponsa i część Llucmajor w Playa de Palma). Z kolei miejsca takie jak Alcudia, Pollensa, Santanyi, Ses Salines, Soller i Valldemossa zostały uznane za "centra wewnętrzne z wysokim natężeniem turystycznym".
Turyści w kurorcie Palma Nova na Majorce shutterstock
Stref nasyconych oraz wspomnianych wyżej centrów będzie łącznie 36. Wakacyjny wynajem mieszkań i domów ma zostać w nich ograniczony do 60 dni w roku. Nie wiadomo jeszcze, czy musi to być 60 dni z rzędu, czy mogą one zostać rozłożone.
Do miejsc nienasyconych zaliczone zostały z kolei takie ośrodki jak: Puerto Alcudia, Puerto Pollensa, Puerto Soller oraz Cala Millor. Tam wynajem będzie możliwy przez cały rok. Osobnym przepisom ma podlegać stolica Majorki, Palma, a także część Playa de Palma.
Są też miejsca, nazywane "chronionym obszarem wiejskim", w których wynajem w ogóle nie będzie możliwy. Zalicza się do nich m.in. większość terenów gór Serra de Tramuntana.
Taki podział ma odciążyć bardziej oblegane regiony na wybrzeżu wyspy i skierować turystów do mniej popularnych miejsc.
Majorka jest więc kolejnym popularnym kierunkiem urlopowym, który walczy z masową turystyką. Wcześniej restrykcje wprowadziły m.in. Dubrownik, którego władze ograniczyły liczbę turystów mogących jednego dnia wejść na stare miasto, a także Barcelona, gdzie na początku 2017 roku wprowadzono przepisy zakazujące otwierania nowych miejsc noclegowych w ścisłym centrum.