- Plan na niedzielny wypad zapadł spontanicznie. Prognozy zapowiadały piękny, słoneczny dzień, więc chcieliśmy to wykorzystać, zwłaszcza że dwie osoby z naszej czwórki nigdy nie były zimą w Tatrach - opowiada nam pani Monika Sobiło, która była świadkiem zjawiska.
Grupa wybrała się więc na wycieczkę na Starorobociański Wierch z Siwej Polany przez Polanę Trzydniówkę. - Kiedy doszliśmy na Trzydniowiański Wierch, naszym oczom ukazał się widok kotłujących się chmur w okolicach Kończystego Wierchu - opisuje turystka. Przyznaje, że wtedy widok nie był jeszcze tak spektakularny, jak na zamieszczonym filmie, ale już imponujący i przyciągający jak magnes. - Często wędruję po Tatrach, ale jeszcze nigdy nie widziałam czegoś takiego. To tylko podkręciło chęć, aby poczuć to na własnej skórze - dodaje.
To niezwykłe zjawisko towarzyszy wiatrowi halnemu. Zobacz kłębiący się, biały wał chmur >>>
Turystka opowiedziała nam też, jak zmieniły się warunki atmosferyczne w trakcie wędrówki. - W miarę naszego zbliżania się do szczytu Kończystego Wierchu, chmury zaczęły gęstnieć, temperatura spadała, widoczność również zmalała do kilku metrów, ale za to wiatr był na szczycie praktycznie nieodczuwalny - wspomina.
Opowiada, że na szczycie byli jednak krótko, bo widoczność była bardzo słaba, a temperatura niska. - Dla porównanie pokażę zdjęcie, jak było w środku tego "kotła". Wokół mleko, zero widoków - mówi pani Monika.
Zdjęcie zrobione na szczycie Kończystego Wierchu archiwum prywatne Moniki Sobiło
Po zejściu ze szczytu grupa zrobiła dłuższą przerwę w okolicach Trzydniowiańskiego Wierchu i stamtąd podziwiała kotłujące i kłębiące się fale chmur, czyli właśnie wał fenowy. - Zabawiliśmy tam około pół godziny i one cały czas się przelewały po szczytach - wspomina i dodaje: Można to porównać do morskiej fali, która wzbija się ponad szczyty, zalewając je i podążając w dół doliny, aby powrócić i zacząć swój taniec od nowa. - Wystarczy znaleźć się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie - kończy.
To pasmo gęstych, kłębiastych chmur, przelewających się nad górskimi grzbietami. Powietrze po nawietrznej stronie góry, unosząc się, zaczyna się stopniowo ochładzać i pozbywać pary wodnej. Dochodzi wówczas do jej kondensacji i powstawania chmur, z których następnie zwykle pada bardzo obfity deszcz. Nad grzbietami gór tworzy się wał potężnych chmur, czyli właśnie wał fenowy.
Po stronie zawietrznej powietrze zaczyna opadać i ocieplać się, co sprawia, że w kierunku dolin wieje suchy, ciepły, ale silny wiatr - halny, który jest typem wiatru fenowego i któremu towarzyszy to malownicze, spektakularne zjawisko.
To też warto zobaczyć: "Płonące Tatry" - tak wygląda nadciągający halny. Wow! [ZDJĘCIA]