Ten mężczyzna już prawie 10 lat mieszka na lotnisku. Może wrócić do domu, ale... nie chce

Historia brzmi jak z filmu, ale jest całkowicie prawdziwa. Chińczyk Wei Jianguo już blisko dekadę mieszka na lotnisku w Pekinie. Trafił tam po tym, gdy żona wyrzuciła go z domu. Mimo, że mógłby wrócić, wcale nie zamierza opuszczać terminalu.

Pochodzący z Pekinu Wei Jianguo już prawie 10 lat mieszka na tamtejszym lotnisku międzynarodowym. Wybrał je na swój dom w 2008 roku po kłótni z żoną. 53-latek wcześniej stracił pracę i zaczął nadużywać alkoholu. Małżonka kazała mu doprowadzić się do porządku, ale mężczyzna jej nie posłuchał i w rezultacie został przez nią wyrzucony z domu.

Początkowo nie wiedział, co ma ze sobą począć, aż w końcu wpadł na pomysł, że zamieszka na lotnisku. Pekiński port lotniczy jest jednym z największych na świecie - w 2016 roku obsłużył ponad 94 miliony pasażerów. Mężczyzna uznał więc, że skoro codziennie przewijają się przez niego tłumy, pozostanie niezauważony.

Tajemnicze, podziemne miasto w Chinach. Ludzie mieszkają tutaj od pokoleń

W wywiadzie udzielonym lokalnej stacji telewizyjnej Pear Video przyznaje, że terminal jest ciepły i przytulny. Udało mu się nawet stworzyć coś będącego namiastką mieszkania - zbudował prowizoryczną kuchnię wyposażoną m.in. w kuchenkę elektryczną, którą zabrał z domu po kłótni, a noce spędza na podłodze na posłaniu przygotowanym z kilku koców i kołder. Swój dobytek trzyma w wózku i torbach, a jedzenie i najpotrzebniejsze rzeczy kupuje w okolicznych sklepach. Mężczyzna otrzymuje też zasiłek w wysokości 1000 juanów, czyli około 520 złotych.

Kiedy władze lotniska zorientowały się, że Wei Jianguo tam mieszka, próbowały przekonać go do odejścia. Ale, jak widać, bezskutecznie.

Co ciekawe, mężczyzna może w każdej chwili wrócić do domu. Ale mówi, że nie chce, bo nie mógłby robić tego, na co ma ochotę. 

"Terminal" w prawdziwym życiu

Historia Chińczyka bardzo przypomina tę, o której opowiada amerykański film "Terminal" z Tomem Hanksem w roli głównej. Grany przez niego bohater, Viktor Navorski, nie zostaje wpuszczony na teren Stanów Zjednoczonych, nie może też wrócić do ojczyzny, która w wyniku wojny przestała istnieć. Zmuszony jest więc przez kilka miesięcy egzystować na tytułowym terminalu.

Inspiracją dla twórców filmu był jednak przypadek innego mężczyzny, który zamieszkał na lotnisku, Mehrana Karimi Nasseriego. Dla Irańczyka przez 18 lat - od 1988 do 2006 roku - domem był terminal paryskiego portu lotniczego im. Charlesa de Gaulle'a. Mężczyzna uzyskał status uchodźcy i miał z Iranu przenieść się do Belgii, ale dokumenty, które otrzymał, rzekomo zezwalały mu na mieszkanie również w innych krajach europejskich. Wybrał Wielką Brytanię, ale po drodze, jak twierdził, skradziono mu dokumenty, został więc odesłany do Francji

Mehran Karimi Nasseri koczujący na lotniskuMehran Karimi Nasseri koczujący na lotnisku Saint Martin/wikimedia commons/CC BY-SA 3.0

Tam aresztowała go policja, ale zwolniono go, gdyż na lotnisku pojawił się legalnie. Nie mógł jednak wrócić do Iranu, dlatego pozostał w paryskim porcie lotniczym.

Źródło: Pear Video, Daily Mail

Zobacz też: Nikomu nie życzymy utknąć na jednym z tych lotnisk. 10 najgorszych lotnisk na świecie

Sprawdź swój horoskop na 2018 rok!

Więcej o: