Jest ciepło, a wręcz upalnie. Latem temperatura w Zjednoczonych Emiratach Arabskich sięga nawet 50 stopni Celsjusza. Dużo przyjemniej jest wiosną, późną jesienią lub zimą - około 25-30 stopni C. Do możliwości rozgrzania przemarzniętych polskim mrozem kości dodajmy jeszcze ociekający luksusem Dubaj z najwyższym budynkiem na świecie, centrum handlowym z ogromnym akwarium oraz ze stokiem narciarskim na środku pustyni. I owoce: przepyszne, świeże, wręcz ociekające sokiem. Jeśli więc nie macie jeszcze planów na ferie lub inny zimowy wyjazd, weźcie pod uwagę podróż do kraju, który nie ma jeszcze nawet pół wieku.
Kiedy mówi się o ZEA, od razu na myśl nasuwa się to, jak drogo musi tam być. Tamtejsze dirhamy przelicza się na złotówki właściwie 1:1, a ceny towarów i usług są zwykle wyższe niż w Polsce. "Jedziecie do Dubaju? Bez all inclusive? Zbankrutujecie!", "Tam jest kosmicznie drogo", "Wydacie więcej na jedzenie niż na całe wakacje" - to właśnie usłyszeli Jowita i Michał, kiedy zaczęli planować swoje listopadowe wakacje. - Zaryzykowaliśmy i nie myliliśmy się. Uważamy, że nie da się poznać kraju, jedząc tylko w hotelowej restauracji. Żywiąc się w lokalnych knajpach i wcale sobie nie żałując, przez tydzień na jedzenie wydaliśmy zaledwie 350 zł na dwie osoby! - przekonuje Jowita. Do obiadu zwykle dostawali też talerz warzyw i butelkę wody gratis.
Podobnie jest ze świeżo wyciskanymi sokami z mango czy guawy. - U nas są drogie, tam kosztują grosze. Żałujemy, że nie mieliśmy większego limitu bagażowego - śmieje się.
Jednak jak wszędzie, tak i w Emiratach, łatwo trafić na towary luksusowe. Należą do nich też warzywa i owoce. Za kilogram pomidorów w sklepie płaci się ponad 20 zł. Nieco taniej jest na przydrożnych straganach. - Można się targować, poza tym ich smak jest wart każdej ceny! - zachwyca się Jowita i dodaje, że po powrocie do Polski już nie patrzy tak samo na mango czy liczi.
Jednak ilu turystów, tyle opinii. Agata i Piotrek, którzy do ZEA polecieli w kwietniu, przyznają, że ich wyjazd był dość kosztowny, mimo że udało im się kupić tanie bilety. - Lecieliśmy Wizz Airem z Katowic. Niestety, lotnisko jest właściwie za miastem, więc trzeba było zapłacić jeszcze za busa. Kiedy więc podsumowaliśmy wszystkie koszty: dojazdu do Katowic, noclegu tam, dojazdu na lotnisko i samych biletów, wyszło na to, że chyba taniej by było, gdybyśmy lecieli liniami Emirates - żartuje Agata.
W ZEA mieli jednak więcej szczęścia. - W takich ulicznych knajpkach za talerz falafela z frytkami płaciliśmy około 10-15 dirhamów, więc niedużo - mówi.
Jeśli zastanawiacie się, jak najlepiej zwiedza się Emiraty, odpowiedź jest jedna: samochodem. Drogi są tam w bardzo dobrym stanie, szerokie, zwykle kilkupasmowe w miastach, i dwu- lub jednopasmowe poza, wiodące przez pustynię. Jedyne, na co musicie uważać, to fotoradary, które są tam rozstawione co kilka kilometrów. - Ich liczba jest przerażająca. Na trasie z Chur Fakkan (Khor Fakkan) do Dubaju (ok. 170 km - przyp. red.) było ich chyba z 60 - potwierdza Jowita. I lepiej nie dać sobie zrobić zdjęcia, bo mandat nawet za niewielkie przekroczenie prędkości może kosztować ok. 500 zł.
Zaletą podróżowania po kraju samochodem jest także niski koszt jego wypożyczenia. - Za trzy dni zapłaciliśmy około 230 zł. A za paliwo na 700 km, uwaga... 70 zł! - wylicza Jowita. Przyznacie, że rzeczywiście jest to niewiele, zwłaszcza, gdy koszty podzieli się na dwie osoby.
To, co zaoszczędzicie, wydacie jednak na atrakcje turystyczne. A zwłaszcza na jedną i to taką, której pominięcie byłoby grzechem - Burdż Chalifa (Burj Khalifa). To najwyższy budynek na świecie, wznosi się na wysokość 828 metrów. Jest doskonałym punktem widokowym, z którego można zrobić świetne zdjęcia panoramy Dubaju i z góry zobaczyć, jak wygląda miasto na pustyni.
Przyjemność jest to jednak dość kosztowna. Za wjazd na 124. i 125. piętro poza godzinami szczytu dorośli płacą 125 dirhamów, w godzinach szczytu - 200. Jeżeli chcielibyście dostać się wyżej, czyli na poziom 148. (w cenie także niższe piętra), poza godzinami szczytu zapłacicie 350 dirhamów, a w godzinach szczytu aż 500. Godziny szczytu nie są stałe - zmieniają się w zależności od czasu zachodu słońca.
Niemniej jednak, Jowita i Michał zgodnie przyznają, że tego nie można odpuścić. - Widok robi niesamowite wrażenie. Miasto pełne wieżowców i piasku. Pustynia i nowoczesność jednocześnie - mówią.
Dubaj może się podobać jednak nie tylko z góry. - Wszystko jest ogromne i piękne. Szklane budynki, złote przejścia dla pieszych, palmy... Koniecznie trzeba wejść do Dubai Mall, czyli centrum handlowego największego na świecie pod względem powierzchni - radzi Jowita. - Tam nawet pachnie luksusem! - zachwyca się Michał.
Dubai Mall połączone jest tunelem z Burdż Chalifa. Na zwiedzanie centrum lepiej poświęcić trochę czasu, bo znajduje się tam ponad 1200 sklepów oraz 120 lokali gastronomicznych. Dużą atrakcją jest też tamtejsze akwarium mieszczące aż 10 milionów litrów wody! Pływa w niej ponad 30 tysięcy okazów zwierząt morskich, w tym kilkaset rekinów.
Agata przypomina, że mimo swojego rozrywkowego charakteru, do Dubai Maill trzeba się stosownie ubrać. Kobiety powinny mieć zakryte ramiona i kolana. - Chociaż widziałam turystów, których to nie obchodziło. Przechodziłam obok wielu dziewczyn z głębokimi dekoltami - mówi.
ZACHWYCAJĄCE ZDJĘCIA DUBAJU I NIE TYLKO >>
Jeśli lubicie jeździć na nartach, powinniście wybrać się do jeszcze innego dubajskiego centrum handlowego - Mul al-Imarat. Na tamtejszy stok. Tak, dobrze przeczytaliście. W Dubaju, na pustyni, powstał stok. A właściwie cały ośrodek narciarski. Pod dachem galerii handlowej. Poza tym, że pozjeżdżacie tam na nartach i snowboardzie (cały sprzęt wypożyczycie na miejscu), będziecie mogli też wybrać się do snowparku z jaskinią lodową, torem saneczkowym i lodowiskiem.
Agata i Piotrek w Dubaju spędzili tydzień. Zobaczyli wszystkie najważniejsze atrakcje, choć dziewczyna przyznaje, że dla niej największą frajdą było po prostu chodzenie po ulicach i próbowanie rzeczy, które w Polsce smakują zupełnie inaczej: ociekającego sokiem mango, wody kokosowej czy świeżych pistacji. Nie można nie spróbować również suszonych, ale wciąż soczystych daktyli.
- Bardzo zaskoczył mnie też pozytywny kult emira Dubaju, Muhammada ibn Raszida Al Maktuma i jego syna, Hamdana. Ich portrety wisiały na lotniskach, w hotelach, czasem w sklepach. W niektórych księgarniach książki emira były na honorowych miejscach - wspomina Agata.
Wyjątkową, arabską kulturę czuć i słychać na każdym kroku. Na ulicach rozbrzmiewa nawoływanie do modlitwy, a sama modlitwa odtwarzana jest m.in. w przydrożnych barach na telewizorach. Również z napisami. - Modlitwę słychać pięć razy dziennie, pierwszy raz około 4:00. Ciekawe przeżycie, kiedy idziesz ulicą, słyszysz ten lekko zawodzący "śpiew" muezzina i widzisz mężczyzn ot tak wchodzących do meczetu z ulicy i zostawiających przed wejściem buty - opowiada Agata.
Michał i Jowita byli w Dubaju zaledwie jeden dzień i zgodnie przyznają, że to o wiele za krótko. - Nie zobaczyliśmy chyba nawet 1/3 miasta - mówi Jowita. Poza Burdż Chalifa i Dubai Mall zachęcają do zobaczenia Dubai Marina i Wysp Palmowych. - Dubai Marina to dzielnica z portem dla jachtów i żaglówek położona nad Zatoką Perską, otoczona wieżowcami - wyjaśnia Jowita. I to nie tylko biurowymi, ale też mieszkalnymi. Miejsce wywiera ogromne wrażenie o każdej porze dnia. Wybierzcie się na spacer promenadą, delektujcie się lokalną kuchnią, zajrzyjcie do sklepów. Na pewno nie pożałujecie.
Niedaleko Dubai Marina znajdują się z kolei Wyspy Palmowe. To kompleks trzech sztucznych wysp usypywanych u wybrzeży miasta. To największe takie wyspy na świecie, a swoją nazwę zawdzięczają właśnie palmom, na kształt których zostały stworzone. Wadą wysp jest to, że ich nietypowy układ można zobaczyć jedynie z lotu ptaka. Niektórzy uważają, że ich budowa to przejaw zachłyśnięcia się bogactwem i kompletna pomyłka (usypywanie wysp jest bowiem trudniejsze i pochłania więcej pieniędzy, niż zakładano), inni podchodzą do tego mniej krytycznie. Czego by nie mówić, trzeba przyznać, że to projekt unikatowy w skali świata.
- Emiraty robią ogromne wrażenie na osobach, które nigdy wcześniej nie spotkały się z masą wieżowców, autostrad i innowacji. ZEA, a szczególnie Dubaj, muszą mieć wszystko „naj”, dlatego ta pogoń jest trudna do zrozumienia, czasami szokująca. Tutaj nie liczą się pieniądze, a jedynie efekt końcowy. Faktycznie, jest to imponujące i widząc to pierwszy raz, nie mogłam wyjść z zachwytu, ale teraz to już dla mnie zupełnie normalne - opowiada Agnieszka, która od lipca pracuje w ZEA przy montażu urządzeń w paszarni należącej do dubajskiego szejka. Jest tam jedyną kobietą pośród 600 mężczyzn, dlatego ma przywilej wykonywania lekkiej, biurowej pracy.
Zapewnia, że osoby wykształcone w poszukiwanym kierunku bez problemu znajdą w Emiratach dobrze płatną pracę, choć zawsze pozostaną rezydentami i co 3 lata będą musiały ubiegać się o wizę. - Obywatele ZEA to tylko mała cząstka wszystkich mieszkańców. Jest ich około 18 proc. Pozostali to rezydenci, którzy nigdy nie otrzymają obywatelstwa. Nawet osoby, które się tutaj urodziły, ale nie są pochodzenia arabskiego, mają taki status - tłumaczy. Swoje przeżycia w Emiratach opisuje na blogu Polka na pustyni.
Jowita uważa Dubaj za piękne, typowo nowoczesne miasto, ociekające ekskluzywnością. - Dlatego zachęcam, aby będąc w ZEA, zwiedzić też mniejsze miasta i zobaczyć jak wygląda takie zwyczajne życie - mówi. Miasta, w których nie ma wieżowców sięgających do chmur, a każdy najmniejszy sklepik spożywczy nazywany jest supermarketem.
Między innymi dlatego opłaca się zwiedzać ten pustynny kraj samochodem. - Jest wygodniej niż piechotą, ze względu na duże odległości i wysoką temperaturę. A naprawdę warto pojeździć po okolicy, w której się mieszka i odkryć coś nowego. Któregoś dnia pojechaliśmy zobaczyć wodospady niedaleko Chur Fakkan (miasto leży jednocześnie nad Oceanem Indyjskim i w górach - przyp. red.), gdzie mieszkaliśmy. Okazało się, że akurat były w remoncie. Trochę na ślepo pojechaliśmy więc ulicą dalej i trafiliśmy w przepiękne miejsce pomiędzy górami, w których były zrobione nawet... schody! Dlatego warto tam czasem trochę pobłądzić - przekonuje Jowita.
Jeśli macie czas, odwiedźcie też Fudżajrę - stolicę emiratu o takiej samej nazwie. Mieszczą się tam stare forty, których zwiedzanie jest bezpłatne. - A do tego dostaje się jeszcze przeróżne upominki, np. breloczki czy mapy, które bardzo się przydają - mówi Jowita.
Fort jest przykładem łączenia nowoczesności z tradycją. Choć w Fudżajrze zaczyna pojawiać się coraz więcej drapaczy chmur, nadal można poczuć XVIII-wieczną atmosferę miasta, właśnie odwiedzając wcześniej wspomnianą twierdzę. Warto wdrapać się na wzgórze, na którym fort został wzniesiony, ponieważ rozpościera się stamtąd piękny widok na historyczną część miasta i okoliczne pola uprawne.
Tak można określić Abu Zabi (miasto, nie emirat, bo ten jest największym w całym ZEA), które jest stolicą Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wydawać by się mogło, że skoro pełni tak ważną rolę, to powinno być jednym z chętniej odwiedzanych miast. Tymczasem traktowane jest przez turystów raczej po macoszemu i spychane na dalszy plan. A naprawdę warto tam pojechać.
Pierwszym powodem jest wspaniały, ogromnych rozmiarów (zajmuje powierzchnię 22 412 m2) Meczet Szejka Zayeda, którego nazwa w czerwcu 2017 roku została zmieniona na Meczet Marii, Matki Jezusa, na znak tolerancji religijnej w Emiratach. Wykonany został z białego marmuru. Znajdująca się na wewnętrznym dziedzińcu lśniąca mozaika jest największą marmurową mozaiką na świecie. Otaczają ją tysiące kolumn przyozdobionych kwiatowymi motywami; z kolei w środku zachwycają kwiatowe ornamenty wykonane m.in. z kamieni półszlachetnych. Największa na świecie jest także kopuła główna meczetu. We wnętrzach budowli znajdują się pozłacane żyrandole różnych rozmiarów, wykonane z kryształów Svarowskiego.
Meczet Marii, Matki Jezusa, nazywający się kiedyś Meczetem Szejka Zayeda Ian/flickr.com/CC BY-NC 2.0
Do meczetu można wejść za darmo i wybrać się na wycieczkę z przewodnikiem. Zwiedzanie trwa około 45 minut. Aby wejść do środka, należy się stosowanie ubrać, czyli założyć bluzki z długim rękawem, długie spodnie lub spódnice. Kobiety muszą mieć zakryte włosy. W razie potrzeby na miejscu można wypożyczyć odpowiednie stroje zarówno męskie, jak i damskie.
Flagowym przedsięwzięciem Abu Zabi jest Wyspa Saadiyat, na której powstają: filia paryskiego Luwru, filia nowojorskiego Muzeum Guggenheima oraz sala koncertowa. Jedno z tych miejsc - Luwr Abu Zabi, zostało otwarte 11 listopada 2017 roku. Budynek został zaprojektowany przez Francuza, Jeana Nouvela. Pod kopułą, która składa się z 800 tys. elementów, przepuszczającą promienie słoneczne, mieści się aż 55 budynków. Niewątpliwą atrakcją muzeum jest jeden ze sposobów, w który można do niego dotrzeć - z trzech stron opływają je wody Zatoki Perskiej, co daje możliwość... wpłynięcia do środka.
Niedaleko lotniska w Abu Zabi położone jest natomiast pierwsze w pełni ekologiczne miasto nazywane miastem przyszłości. Masdar, bo o nim mowa, energię czerpie jedynie ze źródeł odnawialnych. Stale się rozwija, jest zasiedlane, powstają tam także instytuty naukowe.
Wiele osób przed wyjazdem do krajów arabskich odczuwa obawy związane z różnicami kulturowymi. Zwłaszcza, że można przeczytać wiele przeróżnych porad i opinii, które raczej zniechęcają do podróży. A wystarczy po prostu stosować się do lokalnych zwyczajów. - Przyznaję, że jadąc tam, czułam lekki niepokój. Wszystko przez to, że naczytałam się jak jest niebezpiecznie i jak łatwo można trafić do więzienia - opowiada Jowita. Na miejscu przekonała się jednak, że poziom przestępczości jest tam praktycznie zerowy. Mieszkańcy zostawiają nawet otwarte samochody. - Do późnych godzin nocnych organizują sobie rodzinne pikniki w parkach. Zabierają ze sobą kosze jedzenia, krzesła, koce, a nawet zwierzaki! Grają w piłkę, korzystają z placu zabaw, ćwiczą, biegają - mówi.
Zdaniem Michała, taki poziom bezpieczeństwa wynika z wysokiego poziomu życia i z tego, że ZEA to jeden z najbogatszych krajów. - Wszyscy ludzie, których spotkaliśmy, byli przyjaźni i otwarci. Często dostawaliśmy różne gratisy: na targu za wynegocjowaną cenę sprzedawca dał nam więcej owoców, niż ustaliliśmy na początku, a w wypożyczalni bez dodatkowych opłat dostaliśmy lepszy samochód niż ten, który zamówiliśmy - wymienia.
Agnieszka również uważa, że ZEA to kraj przyjazny. - Każdy będzie próbował ci pomóc i nie zostawi w potrzebie. Nawet osoby, które nie mówią po angielsku, próbują swoich sił lub szukają kogoś, kto będzie w stanie rozwiązać twój problem. Dla wielu mieszkańców proste gesty, jak uścisk dłoni czy uśmiech, są powodem do radości - przekonuje.
- Gdyby nie było tam bezpiecznie, to nie spotkalibyśmy dzieci bawiących się o 23:00 na plaży - dodaje Jowita.
- Ja tylko raz poczułam się nieswojo. Kiedy poszliśmy do najstarszej części Dubaju i zorientowałam się, że jestem jedyną kobietą na ulicy. Nikt nas nie zaczepił, ale wszyscy się przyglądali - wspomina Agata. Zaskoczona była też reakcją jednego z mężczyzn w metrze. Kiedy złapała uchwyt, który on też trzymał, natychmiast go puścił. - Tak jakbyśmy nie mogli trzymać go jednocześnie - mówi. Po zmroku czuli się bezpiecznie. - Nie widzieliśmy na ulicy nikogo podejrzanego, kto mógłby nas zaniepokoić - potwierdza.
To była rzecz, która najbardziej zaskoczyła Agnieszkę po przyjeździe do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Mimo że jest to kraj arabski i alkohol generalnie jest trudno dostępny lub wręcz zabroniony, w niektórych emiratach znajdują się ogromne sklepy alkoholowe. - Można je porównać do naszych dyskontów spożywczych, z tą różnicą, że jest tam tylko alkohol i są bardziej eleganckie - wyjaśnia.
Tak jak w klasycznych supermarketach, tak i tam wyodrębnione są sektory, aby klientom było łatwiej znaleźć to, czego potrzebują.
Zanim jednak opuścicie sklep z wybranym napitkiem, personel zadba o to, aby nie było widać, co kupiliście. - Wszystko pakowane jest w odpowiednie, nieprześwitujące torby, a pracownicy sklepu pomagają zanieść zakupy do samochodu - opisuje Agnieszka.
Dla Michała to kraj pewnych sprzeczności. Z jednej strony niemal wszyscy jeżdżą tam luksusowymi, najnowszymi samochodami, z drugiej np. do kwestii ubioru mają bardzo tradycyjne podejście. - Wiele kobiet chodzi w burkach. Niektórym widać tylko oczy, inne nawet tę część twarzy mają zakrytą. Nie brakuje jednak pań ubranych bardziej liberalnie. Ale to głównie w Dubaju, który pod tym względem jest mniej restrykcyjny niż inne miasta - mówi Michał.
Sami starali się przestrzegać przyjętych w ZEA zwyczajów. - Raczej nie odsłaniałam ramion poza plażą, choć chodziłam w szortach. Nikt nie zwrócił mi uwagi ani nie patrzył pogardliwie. Było sporo turystek i turystów ubranych dużo swobodniej - mówi Jowita. Dużo czytali też o publicznym okazywaniu sobie czułości. Nie trzymali się więc za ręce na ulicy, aby nie obrazić niczyich uczuć, choć widzieli kilka takich par. - Uważam, że należy dostosować się do obyczajów kraju, w którym się przebywa. Konsekwencje mogą być naprawdę nieprzyjemne - przestrzega Jowita.
Dlatego zabrali ze sobą fałszywe obrączki. O tym też przeczytali w internecie. Aby udawać, że są małżeństwem i nikomu się nie narazić. Nosili je, ale okazało się, że nikt nie zwracał na to uwagi. Piotrek z Agatą też tak zrobili. On miał fałszywą obrączkę, ona pierścionek zaręczynowy. - Tylko sprzedawcy na targowiskach i jeden mężczyzna z Arabii Saudyjskiej zwrócili na to uwagę, mówiąc do nas "your husband", "your wife". Poza tym? Nikt - mówi Agata.
Prawdziwy wachlarz zachowań i osobliwości można jednak spotkać na emirackich plażach. Od kobiet w pełnych burkach, po rosyjskie turystki biegające w stringach. Agata zaznacza, że Arabki w chustach zachowywały się bardziej powściągliwie, ale zdarzały się grupki arabskiej młodzieży, która tańczyła, krzyczała i wygłupiała się.
- Emiraty są bardzo zróżnicowane kulturowo. Tradycje arabskie oczywiście są widoczne, ale przeplata się to z kulturą masy innych nacji obecnych w tym kraju. Hindusi np. hucznie obchodzą swoje święta. Najmniejszy rozdźwięk kulturowy występuje w Dubaju. To dziwne miasto, z jednej strony z arabskimi tradycjami, a z drugiej idące na odstępstwa dla przybyszów i starające się dogonić Zachód - uważa Agnieszka.
Może zainteresuje cię też: Ten kraj trzeba chłonąć, nie da się tam polecieć tylko raz. "Za ananasa możesz przybić piątkę z małpą"