Nareszcie coś ciekawego zaczyna się dziać w przyrodzie - ptaki powoli przymierzają się do odlotu. To naprawdę wspaniałe przedstawienie, którego nie wolno przegapić.
Nie wiem, dlaczego zebrania, na których ptaki szykują się do odlotu, nazwaliśmy sejmikami. Nie sądzę, żeby obradowały nad tym, jaką wybrać trasę przelotu. No cóż, widocznie każde zgromadzenie kojarzy się nam z sejmem. Z tego sejmikowania najbardziej słyną bociany. W niektórych miejscach, np. na łąkach nad Biebrzą i Narwią,, można zobaczyć dziesiątki, a jeżeli ktoś ma szczęście, nawet setki bocianów w jednym miejscu. Nawet jeżeli bociany już się nam opatrzyły, to takie zebranie robi wrażenie. Przede wszystkim dlatego, że mało komu się zdarza zobaczyć aż tyle tych pięknych ptaków w jednym miejscu. A poza tym zachowują się one niezwykle ciekawie. Niektóre coś jedzą, inne wymachują skrzydłami, a jeszcze inne się tłuką. Te utarczki, które mogą się zakończyć poranieniem albo nawet śmiercią, nie są spowodowane, jak wieść gminna niesie, tym, że bociany zabijają słabsze osobniki, które nie będą w stanie pokonać trasy do Afryki. Badania nie potwierdziły, że były one ułomne.
Bociany będą odlatywać w kilku falach. Najpierw polecą bezdzietne. Później młode, które wychowały się bez kłopotów. Po nich ich rodzice, którzy zanim wyruszą, będą chcieli trochę odpocząć po ciężkiej pracy, jaką było wykarmienie potomstwa. Za nimi ruszą te z opóźnionych lęgów.
Innym fantastycznym widokiem związanym z bocianami jest komin powietrzny. Ci znakomici szybownicy wykorzystują w czasie wędrówki ciepłe prądy wznoszące. Dzięki nim wzbijają się na wysokość nawet do dwóch i pół tysiąca metrów, a potem lotem ślizgowym pokonują znaczne odległości. Komin niczym magnes przyciąga bociany z okolicy i może się zdarzyć, że w jednym miejscu zobaczymy nawet kilkaset krążących ptaków. Widok z ziemi jest niezwykły, a ci, którzy latają na szybowcach i lotniach, opowiadają, że nie ma nic piękniejszego niż wspólny lot z bocianami.
Tym, którzy będą obserwować boćki, chcę przypomnieć, jaki kawał drogi muszą pokonać: Bałkany, Bliski Wschód, Egipt, potem jedne do wschodniej Afryki, inne do południowej. Niektóre przelecą nawet 10 tys. km. To niebywały wysiłek, szczególnie dla młodych, które latały pierwszy raz w drugiej połowie lipca. Cała droga zajmie bocianom około dwóch miesięcy.
A ja się z Państwem na razie żegnam. Gdy będziecie czytać o bocianach, ja będę sobie siedział w lodach Spitsbergenu.