Cena niezależności... Samochód w Europie

Przyjemność zwiedzania Europy samochodem mogą nam zepsuć korki i opłaty. Ale nie wszędzie i nie zawsze

Podstawowym minusem podróży samochodem jest cena paliwa. Trzeba przyjąć, że w Europie Zachodniej wszędzie jest drożej niż w Polsce (aktualne ceny: http://www.pzm.pl/bp_ceny_paliw.asp ).

Dużo taniej jeździ się na gazie. Bez problemu tankuje się w Czechach, we Włoszech, Francji, Holandii, Belgii. Mniej stacji jest w Austrii i Chorwacji, ale i tu da się przejechać w obie strony bez dolewania benzyny.

Dodatkowym kosztem są opłaty drogowe. Po solidnych bezpłatnych autostradach jeździ się w Niemczech, Holandii, Danii, Belgii, Finlandii, Szwecji, Anglii i Irlandii oraz na Litwie, Łotwie i w Estonii. W pozostałych krajach trzeba płacić. Ceny są różne, każdy kraj ustala je samodzielnie (aktualny cennik: http://www.pzm.pl/biuro_podrozy.asp?ID=bp_oplaty_drog.asp ).

Tanio albo szybko

Można oczywiście jeździć bezpłatnymi szosami równoległymi do autostrad, ale trzeba się liczyć z perypetiami. Np. we Francji musimy mieć anielską cierpliwość i bardzo dokładną mapę, bo co chwila pojawiają się ronda z drogowskazami tylko do najbliższych wiosek i miasteczek. Reszta (łącznie z Paryżem) oznaczona jest jako "autres directions" (inne kierunki).

W Hiszpanii rezygnację z autostrady przypłaca się postojem w gigantycznych korkach, które ciągną się od Barcelony po Alicante (dalej, do Gibraltaru, jest już znakomita darmowa dwupasmówka). Lepiej jest na trasie Barcelona - Madryt czy Toledo - Badajoz przy granicy z Portugalią, bo większość tych tras to właśnie darmowe dwupasmówki. Na południu bez opłat przejeżdża się z wybrzeża Costa del Sol do Grenady i dalej do Sewilli i Kadyksu.

We Włoszech trzeba mieć stalowe nerwy, by przebić się przez darmowe drogi wzdłuż wschodniego wybrzeża. Sam przejazd przez złociste Rimini może zabrać półtorej godziny. Dlatego zamiast wypalać paliwo w korku, lepiej zapłacić za autostradę, tym bardziej że Italia nie jest droga i całą da się przejechać za 50-55 euro (szczegóły: http://www.autostrade.it ).

Niewielkie kwoty płaci się za przejazdy po Sycylii. Np. odcinek z Messyny do Palermo kosztuje ok. 7 euro, więc nie opłaca się zjeżdżać na fatalnie oznaczone boczne drogi pełne szalejących piratów.

Jadąc do Grecji, trzeba postarać się o międzynarodowe prawo jazdy (załatwia się je w gminnych wydziałach komunikacji). Drogi są dobre, trasy malownicze, a ceny autostrad za poszczególne odcinki nie przekraczają 1,50 euro.

Winiety i dopłaty

Opłatę za autostrady upraszczają winiety. Kupuje się je na przejściach granicznych, na przygranicznych stacjach benzynowych albo przed wyjazdem w biurach PZMot, i przykleja w rogu przedniej szyby.

W Czechach 10-dniowa winieta kosztuje 150 koron, miesięczna - 250. Na Słowacji za 15-dniową płaci się 150 koron, za roczną 750 (uwaga! tańszą lepiej kupić przed wyjazdem w PZMot, bo w lecie na granicy trudno je dostać). Przejazd bez winiety to ryzyko, bo słowaccy policjanci urządzają zasadzki (nawet w nocy) i bez skrupułów wlepiają mandaty.

Na Węgrzech winietka 9-dniowa kosztuje 1300 forintów, miesięczna 2400. Przy wjeździe do Szwajcarii (również przez Liechtenstein) trzeba wykupić całoroczną za 40 franków szwajcarskich.

W Austrii za 10-dniową płaci się 7,60 euro, za 2-miesięczną 21,80 euro. Ale nie trzeba ich mieć na przejazd autostradą A13 od przełęczy Brenner (przy granicy włoskiej) do Innsbrucku, za który płaci się 8 euro, ani na 6-kilometrowym odcinku autostrady A12 od granicy niemieckiej do wyjazdu Kufstein-Süd.

W Austrii i w Szwajcarii dodatkowo płaci się za tunele i górskie trasy widokowe. Przejazd bajeczną trasą Grossglockner (wjeżdża się na ponad 2,6 tys. m n.p.m., czyli wyżej niż polskie Rysy) kosztuje 26 euro (po godz. 18 - tylko 13), a jest to skrót do włoskich górskich kurortów, m.in. Cortina d'Ampezzo (więcej: http://www.grossglockner.at ).

Za przejazd tunelem Karawanken łączącym Austrię (St. Jacob) ze Słowenią (Jesenice) zapłacimy 6,50 euro. Stąd już tylko skok do słynnej Planicy i dalej do Włoch.

Podobnie jest w innych krajach europejskich. Np. we Francji płaci się ok. 25 euro za przejazd tunelem pod Mont Blanc czy 5 euro za most Normandzki. W Danii ok. 240 koron duńskich (ok. 140 zł) za 18-kilometrowy most Storebalet, czyli Wielki Belt pomiędzy wyspami Zelandia (Korsor) i Fionia (Nyborg), i 230 koron za most Oresund łączący Kopenhagę ze szwedzkim Malmö.

Skubanie w raju

W ściąganiu opłat drogowych wyspecjalizowały się dawne socjalistyczne raje wakacyjne. Tranzyt przez Rumunię kosztuje 14 dol. w jedną stronę, do tego na granicy z Bułgarią za przejazd mostem Giurgiu-Ruse nad Dunajem zapłacimy 7 dol. od auta i po dolarze od osoby, a za przeprawę promem Calafat-Vidin po 11,50 dol. od auta i 2,50 dol. od osoby.

Ciągle płaci się za wjazd do Bułgarii 10 dol. plus 5 dol. jako "opłatę drogową". Wjeżdżając od strony Serbii, trzeba wyłożyć 2 dol. za "dezynfekcję opon" i 10 dol. za przejazd przez Sofię do granicy greckiej. Należy przygotować się na to, że celnicy będą wciskać też ubezpieczenia za kilka dolarów.

W Chorwacji krętą i malowniczą trasą wzdłuż wybrzeża Adriatyku przejeżdża się za darmo. Płaci się za autostrady, przede wszystkim te prowadzące do Zagrzebia, oraz za tunele i mosty prowadzące do turystycznych atrakcji, np. na wyspę Krk. Można płacić w euro, ale lepiej kupić na granicy chorwackie kuny, bo przeliczniki są wyjątkowo niekorzystne.

Więcej o: