Budynek opustoszał w połowie lat 90. Rosjanie szybko ogrodzili teren i zatrudnili ochroniarzy. Mimo to, do środka często zaglądali bezdomni. Do wnętrza weszli też eksploratorzy grupy Urbex Polska. Na miejscu znaleźli ślady, które świadczą o tym, że ktoś jednak z opuszczonego budynku korzystał: rosyjskojęzyczne gazety z 2005 r. i kalendarze z 2004 r.
- Podczas eksploracji trzymamy się jasnych zasad - w żaden sposób nie włamujemy się do budynku, nie wyważamy drzwi, nie zabieramy też żadnych przedmiotów, tylko je nagrywamy - powiedział warszawskiej Gazecie Wyborczej Marek Słodkowski z Urbex Polska.
Próba ożywienia betonowego giganta nastąpiła w 2005 r. Wtedy w środku otwarto Club 100, przez wielu nazywany 'Sotką'. Klub szybko zyskał popularność wśród mieszkających w Warszawie Rosjan, jednak po kilku latach i jego zamknięto.
O blok od dawna zabiega polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ale Rosjanie nie chcą zrzec się do niego praw. Przełom w sprawie nastąpił w październiku 2016 r., kiedy warszawski sąd okręgowy w nieprawomocnym wyroku postanowił, że Federacja Rosyjska ma zwrócić nieruchomość Polsce. Eksploratorzy z Urbex Polska postanowili sfilmować gmach przy pomocy drona. Z tej perspektywy najlepiej widać jego ogrom.
Zobacz też: Miał być rajem dla turystów, resortem idealnym. Od ponad 40 lat stoi opuszczony w środku lasu
W tym mieście żyje 200 osób i wszyscy mieszkają w... jednym bloku. To "miasto pod jednym dachem"