Rio de Janeiro, czyli gorący klimat, zabójcze widoki, połączenie tętniącego życiem miasta z kurortem plażowym. Ostatnio także stolica światowego sportu. Ale też miasto biedy i nierówności społecznych. Nie ma jednego przepisu na to miasto, nie ma jednej interpretacji.
Ja odwiedziłam Rio w ramach towarzyszącej igrzyskom kampanii Procter&Gamble "Dziękuję Ci, Mamo", byłam więc pod kloszem korporacyjnej opieki (eksperci P&G przygotowali nawet wyczerpujący raport potencjalnych zagrożeń!). Nie znaczy to, że nie miałam okazji poznać a vida carioca (port. życie w stylu Rio). I nie zakochać się w tym miejscu, do którego bardzo chce się wrócić. Jeśli też marzysz o Rio, chętnie podzielę się kilkoma wskazówkami i ostrzeżeniami.
Okres wakacyjny może być kuszący dla studentów i rodzin z dziećmi w wieku szkolnym. Ale nie dajcie się zmylić, polskie wakacje to najgorszy czas na wizytę w Rio. Pod równikiem panuje zima i choć prawdziwej zimy Brazylia nie zna, da się ją odczuć. Gdy piszę te słowa, w Rio jest 27 stopni, ale jeszcze w tym tygodniu spadną ulewne deszcze.
Mnie też dopadła niepogoda i uwierzcie mi, brazylijska ulewa to nie przelewki. Temperatura spada gwałtownie, wiatr od oceanu urywa głowę, a nawet w dzień jest ciemno i można zapomnieć o pięknych widokach. Nie mówiąc już o zmroku o 17.30, który skutecznie krzyżuje plany zwiedzania. Po ciemku spada bezpieczeństwo i znikają piękne widoki.
Deszczowe Rio de Janeiro arch. prywatne
Deszczowe Rio
Dużo lepszym terminem jest karnawał, ale to zabawa tylko dla odważnych i dobrze zorganizowanych. W tym okresie w mieście jest tłoczno, rośnie drobna przestępczość, ale i wrażenia są niezapomniane. Należy tylko pamiętać o wcześniejszej rezerwacji noclegów oraz wejściówki na sambodrom.
Brazylia nie jest tanią wycieczką, nie tylko ze względu na ceny biletów (od 3 tys. w górę). W samym środku kryzysu ekonomicznego ceny są dość wygórowane i duża część Brazylijczyków nie może sobie pozwolić nawet na zestaw w McDonaldzie (ponad 30 zł). Drogie są także atrakcje turystyczne (poziom bardzo zachodnioeuropejski), pamiątki, ubrania, wypłaty z bankomatów. Jeśli masz dość ograniczony budżet, lepszym pomysłem od Brazylii będzie np. Azja Południowa.
Dzika przyroda w sercu Rio de Janeiro. Park Tijuca arch. prywatne
Pamiętaj też, że sporą część funduszy musisz przeznaczyć na transport. Połączenia komunikacyjne są skomplikowane, sieć metra pobieżna (nawet po rozbudowie przed igrzyskami), a autobusy uchodzą za niebezpieczne. W tej sytuacji sporo podróżuje się taksówkami. Ich ceny porównywalne są z polskimi, ale odległości znacznie większe. Raczej nie ma co liczyć na przejażdżki poniżej 50 zł.
Alternatywą jest Uber, którego ceny kształtują się między połową a 2/3 stawki licencjonowanej taksówki. W Rio od Uberów aż gęsto, a zamawianie przez aplikację rozwiązuje problem językowy (no i problem wiecznego zagubienia w metropolii). Dobrym pomysłem, przynajmniej na krótkich trasach, jest rower. W Rio działa bardzo tani system rowerów miejskich, a ścieżki rowerowe wzdłuż oceanu naprawdę zachwycają.
Promenada Rio de Janeiro arch. prywatne
Nadmorska promenada we wschodnim Rio, wzdłuż ścieżka rowerowa
Gdy wyjeżdżałam z Rio, młoda Brazylijka, z którą rozmawiałam przed lotem, nie mogła uwierzyć, że nie poszłam imprezować na Lapę. Ja się dziwiłam: Sama? Po zmroku? Brazylijczycy nie postrzegają swojego kraju jako wyjątkowo niebezpiecznego.
Można powiedzieć, że zagrożenia Rio są przereklamowane, czego jaskrawym przykładem może być historia amerykańskiego pływaka Ryana Lochte. Drużyna z USA bawiła się po ceremonii medalowej tak dobrze, że jej członkowie zdemolowali stację benzynową, po czym zeznali, że zostali obrabowani przez uzbrojonych napastników. Nawet jeśli ten napad był zmyślony, brazylijskie statystyki nie są optymistyczne. W ciągu roku odsetek poważnych przestępstw urósł o 15%.
Dlatego warto poruszać się w grupkach, unikać zaułków i zwiedzać miasto za dnia. Nie można jednak popadać w paranoję. Samo wyciągnięcie aparatu fotograficznego nie powoduje nagłego zbiorowiska uzbrojonych wyrostków.
Zatłoczone schody Selaron w centrum Rio. Akurat trwa występ lokalnej grupy tanecznej arch. prywatne
Zatłoczone schody Selaron w centrum Rio. Akurat trwa występ lokalnej grupy tanecznej
Swoje zaufanie należy rozdawać rozsądnie, ale nie warto unikać kontaktu z "lokalsami". Kto inny powie ci, że malownicza Lagoa Rodrigo de Freitas, laguna, na której odbywały się zawody kajakarskie, to ukryte pod piękną taflą wysypisko śmieci gospodarczych? Brazylijczycy są bardzo otwarci, rozmawiają chętnie, głośno i treściwie.
Znajomości lokalne przydadzą się także, jeśli chce się podejrzeć życie codzienne faweli. Takie odwiedziny są znacznie bardziej grzeczne i mile widziane niż wycieczki jeepami, które pielęgnują traktowanie biedniejszych dzielnic jak zoo-safari. Za najbardziej przyjazną obcym uchodzi nieco już zgentryfikowana fawela Vidigal, położona na wzgórzu Dois Irmaos (Dwóch Braci), z pięknym widokiem na plażę Ipanema.