Dominikana
1. bo to nie tylko piękne piaszczyste plaże, drink w kokosie, średnia temperatura roczna wynosząca 25 stopni i niesamowicie niebieskie morze karaibskie. To także Zatoka Samana, gdzie corocznie przypływają wielkie humbaki, żeby dobierać się w pary i wydawać na świat potomstwo. Miejscowe agencje turystyczne organizują wycieczki, podczas których można podziwiać te wielkie ssaki morskie. A tuż przy wejściu do zatoki Samana znajduje się maleńka wyspa Cayo Levantado, idealna, jeśli szukacie samotni, żeby pozastanawiać się nad ludzką egzystencją. Albo żeby się poopalać.
2. bo można odwiedzić wyspę Bacardi i wybrać się do miejscowego baru, gdzie, wedle zwyczaju, do jedzenia zawsze podaje się rum!
3. bo można odwiedzić Santo Domingo, najstarsze miasto Nowego Świata.
4. bo można spróbować dań przygotowanych "a la criolla” lub "guisado”, czyli mięsa lub owoców morza w sosie pomidorowym z czosnkiem, cebulą, oliwkami i kolendrą. Mniam.
5. bo na każdym rogu można kupić świeżo wyciskany sok z owoców. A papaję, pomarańcze, guawę, nerkowce i ananasy ugotowane w syropie sprzedaje się jako słodką przekąskę.
6. żeby wypić piwo Presidente, popić rumem, a rano ratować się supermocną kawą.
7. żeby zatańczyć na imprezie w klubie w jaskini w Punta Cana.
Dominikana Reinhard Link/CC BY-SA 2.0
Kuba
1. bo Kuba jest "old school cool”, jak napisano w przewodniku Lonely Planet. Kolonialne budynki nie zmieniły się od czasów, kiedy Karaiby nękali piraci, czy to w Hawanie, Trinidad, Cienfuegos czy Camaguey. Stanie na straży dziedzictwa historycznego Kuby to prawdopodobnie największa zasługa rewolucji. I choć wiele budynków domaga się porządnego liftingu, trudno o inne miejsce, które zabierze nas w taką podróż w czasie.
2. bo nigdzie indziej nie zobaczycie tylu starych klasycznych samochodów.
3. bo oprócz przepięknych piaszczystych plaż znajdziecie tu bujne lasy, pasma górskie, niezliczoną ilość gatunków endemicznych, szlaki piesze, na których można wypatrywać rzadkich ptaków, mokradła pełne krokodyli i zielone pola trzciny cukrowej.
4. bo życie płynie tu na ulicy, a muzyka to połączenie afrykańskiego bębna i hiszpańskiej gitary. Bo w melodiach daleko w tle znalazłoby się jeszcze rytmy ojczystych plemion Taino, słychać zapożyczenia z Haiti, Jamajki, Francji a nawet Chin.
5. dla ludzi, potomków przyjezdnych z całego świata, radosnych, życzliwych, tańczących na ulicach, gdy tylko ktoś zacznie grać.
Kuba Simon Matzinger/CC BY 2.0
Meksyk
1. żeby zobaczyć sombrero na własne oczy, zjeść taco, burito i chimichangas, posłuchać mariachi, łyknąć tequili i mezcalu
2. a tak naprawdę, żeby przekonać się, że Meksyk to dużo więcej:
3. bo nigdzie nie znajdziecie tak przyjaznych ludzi, którzy będą chcieli wam pomóc na każdym kroku
4. bo możecie pojechać nie tylko na piaszczyste plaże Yucatanu, ale możecie także odwiedzić Chiapas, w którym nadal żyje ludność tubylcza Meksyku.
5. bo, jeśli jednak zdecydujecie się na Yucatan, możecie zanurkować w niesamowitych naturalnych studniach kresowych – cenotes
6. bo oprócz burrito, chimichangas i nachos możecie spróbować kurczaka w sosie czekoladowym (mole). Możecie także zamówić cochinita pibil, pepita con tasajo czy mole poblano, a w stoisku ulicznym poprosić o tamales, quesadillas, hauraches czy alambres. Sami sprawdźcie.
7. żeby znaleźć się na ziemi, na której żyły dawniej zupełnie inne kultury, podziwiać piramidy Majów i Azteków
8. żeby móc przejechać znad Morza Karaibskiego nad Ocean Spokojny i z powrotem
9. żeby znaleźć miejsce tylko dla siebie. Nie na darmo wszyscy, którzy chcą skryć przed światem, uciekają do Meksyku.
Meksyk David Stanley/CC BY 2.0
Jamajka
1. żeby zobaczyć ojczyznę Boba Marleya i Usaina Bolta, najszybszego człowieka świata.
2. żeby obserwować ptaki. Dla większości nie jest to pierwszy punkt programu, choć dla 29 gatunków endemicznych zjeżdżają się tutaj ludzie z całego świata. Na Jamajce żyje duża liczba rzadkich gatunków ptaków, a idąc ich śladami można dotrzeć w miejsca, o których inni turyści nawet by nie pomyśleli.
3. żeby wykąpać się w Luminous Lagoon. Żyją w niej mikroorganizmy, które wydzielają fosforyzujące światło, kiedy ktoś nimi porusza. Lokalne biura turystyczne organizują nocne wycieczki, podczas których można się wykąpać w wodzie, gdzie po każdym twoim ruchu pozostaje fosforyzująca smuga.
4. żeby, jak ci się znudzi morze, iść w góry.
5. żeby zobaczyć poukrywane w głębi lądu wodospady.
6. żeby spróbować jamaican jerk spice – czyli mięsa, najczęściej wieprzowiny lub kurczaka, w które wtarty jest bardzo ostry miks przypraw.
7. żeby zobaczyć radosnych Jamajczyków, którzy na twój widok szeroko się uśmiechną i powiedzą: „Respect!”
Jamajka Evo Flash/CC BY 2.0
Madera
1. żeby zdobyć wioskę Monte tuż ponad miastem Funchal, a możesz wybrać trzy drogi: wjechać kolejką na szczyt. Wspiąć się po 74 stopniach schodów lub przejść się wzdłuż krętej levady, czyli systemu kanałów irygacyjnych, które okalają wyspę. Wejdź, odetchnij i popatrz przed siebie.
2. kiedy już zdobędziesz Monte, zjedź na dół tradycyjnym toboganem (tak, nawet jeśli nie ma śniegu!)
3. bo każdy powinien wiedzieć czym się różni espada (ryba) od espetada (wołowina).
4. bo musisz sprawdzić czy wolisz wino Madera czy likier z kasztanów z Curral das Freiras.
5. bo niedawno niektóre restauracje na Starym Mieście Funchal wprowadziły coś, co nazywa się „nowy koncept” - za 35 euro możesz wybrać jakąkolwiek przystawkę, danie główne i deser, do tego dostajesz także nieograniczoną ilość wina i kawy. Równie dobrze możesz kupić coś ze straganu na ulicy, też będzie pysznie (i dużo taniej)
6. żeby popłynąć łodzią na wyspy Desertas i z nich dojrzeć z daleka wieloryba i delfiny. W drodze powrotnej natomiast, kiedy już będzie się ściemniać, zobaczyć światła Funchal, tak jak je widzą przypływające na Maderę statki.
Madera David Stanley/CC BY 2.0
Mauritius
1. żeby zobaczyć, jak wygląda Raj.
2. bo w jednej dzielnicy możesz znaleźć brytyjskie nazwy ulic, chińskie sklepy, francuskie kościoły, świątynie Hindu i mieszkańców wymieniających powitania po kreolsku.
3. bo żal nie zobaczyć piramid pomidorów, wielkich stert lychee, pęków zielonych warzyw, świeżo krojonych mango, papai i ananasów na targu w stolicy Maurtitiusa, Port Luise.
4. żeby zobaczyć pozostałości lasu deszczowego i dostrzec pustułkę maskareńską w Parku Narodowym Black River.
5. żeby zobaczyć plaże, które ciągną się na ponad 100 km i spędzić dzień na jednej z nich
6. żeby spróbować windsurfingu i kitesurfingu w Le Morne na południowym zachodzie wyspy.
7. żeby zobaczyć ukryte pod wodą jaskinie powstałe z lawy i wraki statków
8. żeby skosztować absolutnie wyjątkowej lokalnej kuchni, w której łączą się smaki Francji (i ogólnie Europy), Indii i Chin.
9. żeby choć raz w życiu zatrzymać się w luksusowym hotelu, z jakich słynie Maurtius.