Na przestrzeni wieków Okinawa żyła własnym życiem, będąc niezależnym królestwem, rozwijała się prężnie i czerpała pełnymi garściami z doskonałego, wyspiarskiego położenia pomiędzy Japonią i Chinami. Kulturowe wpływy tych dwóch krajów stały się dostrzegalne w języku i obyczajach. Inspiracje pierwszymi sztukami walki pochodziły jednak głównie z Chin - tak zrodziła się specyficzna sztuka walki – kodote. W chińskim kodote oznaczało chińską rękę. XVII wiek oznaczał jednak w tym zakresie zmiany, armia japońska najechała zbrojnie Okinawę, pozostawiając w kulturze wiele znaczących wpływów. Białe stroje walki kulturowo pochodziły z judo, a chińsko-brzmiące kodote wyparte zostało przez japońskie karate – pusta dłoń. W kolejnych wiekach ślad po sobie zostawili Amerykanie, którzy w latach 70. okupowali wyspę. Nie wpłynęli wprawdzie bezpośrednio na kulturę walk wschodu, ale mieli ogromny udział w ich popularyzacji na świecie. Mieszkając na Okinawie trenowali karate, kendo i judo, a swoje umiejętności zabierali do domów w Ameryce i przekazywali dalej.
Dzisiejsza Okinawa
Pasjonaci wschodnich sztuk walki na Okinawie zobaczą wiele. Niezliczona ilość szkół i sal treningowych, w których od podszewki można poznać tradycje i zgłębić je pod okiem najznakomitszych mistrzów. Znane z Europy metody nauki i towarzysząca im otoczka, nie mają nic wspólnego z tradycyjnym planem nauki, kultywowanym wciąż na wyspie. Plan treningowy w dalszym ciągu, mimo upływu lat, skupia się wokół wykorzystania natury i wtopienia się w nią, doskonaląc sztukę koncentracji, skupienia, siły i wytrwałości. Elementami nauki pozostaje uderzanie w skały, rozbijanie ogromnych kamieni, podnoszenie ciężkich waz, wypełnionych piachem samymi tylko opuszkami palców, uderzanie w drzewa i długie biegi na bosaka.
Wybitni uczniowie dopuszczani są do najznakomitszych treningów na zamku Shuri. Wojownicy, których można zobaczyć tam w akcji, to najlepsi z najlepszych, prezentują najwyższe umiejętności i wieloletnie doświadczenie. Wszystkiemu towarzyszy hierarchia i bardzo bliska relacja ucznia z nauczycielem. Absolutne posłuszeństwo i pokora, ciężka praca i wieloletnie treningi – owocują zdobyciem najwyższych umiejętności. Mistrz wybiera pośród uczniów tego, który w przyszłości sam ma szansę stać się przywódcą znakomitej szkoły walki.
Karate fot. Port of San Diego (flickr.com), licencja: CC BY 2.0
Jednym z miejsc, w którym można z bliska przyjrzeć się charakterowi wszystkiego tego, co związane z walkami jest Naha. W tym niewielkim mieście, pośród nowoczesnych budynków, kryją się malutkie sale, prowadzone jednoosobowo przez wielkich mistrzów - posiadaczy czarnych pasów. I choć w miasteczku atmosfera wydaje się nieco senna i bardzo stonowana, raz do roku budzi się na mistrzostwa karate, podczas których najlepsi pokazują swoje umiejętności, a malutkie szkoły walki konkurują ze sobą o miano najlepszej.
Mistrz nad mistrzami – patron wyspy
Rozmaitych stylów walki jest dziś na Okinawie wiele, łączy je jednak jedno. Postać Kosaku Matsumory – patrona sztuk walki i dzielnego bohatera, który stawił czynny opór japońskim okupantom.
Związanych jest z nim wiele legend. Jedną z nich, znaną nawet dzieciom, jest opowieść o tym, jak Matsumora stawał w obronie bezbronnych i uciśnionych: W owych czasach mieszkańcom Okinawy zakazano posiadania broni. Tylko samuraj mógł posiadać przy sobie swój miecz. Według legendy, był sobie szlachcic - samuraj, który zapragnął poślubić wybrankę, mimo sprzeciwu z jej strony. Szlachcic chciał nakłonić bezbronną dziewczynę do ożenku siłą, wtedy pojawił się Kosaku Matsumora. Rozbroił błyskawicznie samuraja, a jego katanę wrzucił do rzeki. A wszystkiego dokonał trzymając w dłoni jedynie ręcznik. Podobnych historii po Okinawie krąży wiele. Niezależnie od tego, o czym opowiadają, wszystkie zgodnie przedstawiają Kosaku Matsumorę jako odważnego, niezwykle zdolnego i dzielnego człowieka. Dlatego właśnie, dziś uznawany jest za duchowego opiekuna wyspy i jej mieszkańców.