Jeśli nie chce tłuc się autem w zimie po wyboistej krajowej dwójce (albo w zatłoczonym pociągu), może np. wylecieć z warszawskiego Okęcia w piątek o 19.25. Bilet do Babimostu - 222 zł (dzieci połowę). W luku bagażowym przewiezie zabezpieczoną broń. O 21.25 wsiada w samochód przysłany przez nadleśniczego i dojeżdża na kolację na kwaterę lub do pensjonatu. Tu czekają zadbane pokoje 1-, 2- i 3-osobowe z łazienkami, kuchnia oraz salon z kominkiem.
Na polowanie wyrusza się godzinę przed świtem. Kierownik polowania wiezie na łowisko i nadzoruje odstrzał. Jeśli pragniemy polować indywidualnie, dostajemy przewodnika. Jeśli zbiorowo, w gotowości są naganiacze i psy. Ok. godz. 12 na polanę dojeżdża gorący bigos, grochówka, gulasz, chleb, kawa i herbata. Odstrzał trwa do późnego popołudnia. Na zakończenie jest tradycyjny pokot, wybór króla polowania, koncert sygnałów i powrót.
Kiedy mąż ze strzelbą biega po lesie, żona z dziećmi może wybrać się z aparatem fotograficznym na bezkrwawe łowy. W zielonogórskich lasach są dęby-giganty, bluszcz-pomnik przyrody i wyjątkowe okazy roślin bagiennych. A nuż uda się wytropić borsuka, szopa pracza lub podejść piżmaka? Pracownicy nadleśnictwa zawiozą też rodzinę myśliwego na basen z wodnymi atrakcjami do Świebodzina lub Żar, na korty tenisowe do Drzonkowa, do stadniny koni w Przylepie lub Bronkowie. Mogą zwiedzić pałac w Brodach, Żaganiu, zamek Joannitów w Łagowie (tuż obok jest luksusowy zajazd Bukowy Dworek z basenem i gabinetami odnowy). Albo po prostu wpaść na pyszne lody do zielonogórskiej Palmiarni pełnej tropikalnych drzew, kwiatów, rybek w akwariach i żółwi w terrarium.
Zimowe wieczory myśliwskie w leśniczówce rozpoczyna polska uczta. Tutejsze kucharki przyrządzają wiele dań z dziczyzny. Zachodni turyści chwalą też kiełbasy, naleśniki z jagodami, jajecznicę z kurkami i tradycyjne gołąbki. Przy kominku Francuzi piją wino i szampana, Niemcy i Belgowie - piwo. - Ale o pijaństwie nie ma mowy. Rano trzeba być trzeźwym, bo inaczej nie dostanie się zgody na wyjście ze strzelbą w las - mówi Zenon Wituła, myśliwy od 1952 r., obecnie zielonogórski przedstawiciel biura Chassorbis Polska. Jego zdaniem najsympatyczniejszymi żarłokami są Francuzi. - U siebie na śniadanko dziubną rogalika z dżemem, a tu wcinają bigos z kiełbasą, aż im się uszy trzęsą.
W Lubuskiem polowania organizują też koła łowieckie. Działa ich prawie 70. Obwody łowieckie dzierżawi dziś 11 kół zamiejscowych, m.in. Atremida, Cietrzew, Jodła i Kniaź z Warszawy. To oznacza, że nie ma dnia, kiedy milkną flinty.
W niedzielę można wrócić pociągiem (samolot nie lata) Zbąszynek - Warszawa o 14.17, 16.51 lub 16.59 i po prawie 4 godz. wysiąść na Dworcu Centralnym. W poniedziałek poranny lot do Warszawy o 7.25 (na Okęciu o 9.20).