Chronologicznie rzecz biorąc, trzecia wielka cywilizacja Indian w Meksyku (po Olmekach i Teotihuacán). Pojawili się tu kilka tysięcy lat temu. Mieli pismo hieroglificzne, mitologię (głosiła m.in., że bóstwa uformowały pierwszego człowieka z kukurydzy), tworzyli wspaniałe malowidła i rzeźby. Ich tereny sięgały po dzisiejszą Gwatemalę, Honduras i Belize.
Bodaj najsłynniejszym zabytkiem kultury Majów jest Chichén Itzá. Wśród ruin góruje 25-metrowa piramida - świadectwo znakomitej znajomości astronomii. Stopni jest - z czterech stron - w sumie 365. Każdego dnia cień pada na inny. Dwa razy w roku, podczas wiosennego i jesiennego zrównania dnia z nocą, światło układa się na piramidzie tak, jakby schodził po niej wąż (u stóp piramidy wyrzeźbiono ich rozdziawione paszcze). Zjawisko przyjeżdżają oglądać tysiące osób. Majowie mieli w sumie trzy kalendarze, które stosowali jednocześnie; pozostałe także da się "odczytać" z piramidy.
Widok z jej czubka jest imponujący. Odradzam jednak wspinaczkę osobom o słabym sercu lub mającym lęk wysokości. Zejście wąskimi, wyjątkowo stromymi schodkami z poziomu dziesiątego piętra to nie lada wyczyn (my trzymając się rozpiętej liny pokonaliśmy je, stopień po stopniu, na pupie).
Majowie uważali, że cenote to wejścia do przerażającego świata podziemi. Kryli w nich swoje skarby i wrzucali ofiary. Cenote jest też jedną z atrakcji Chichén Itzy. Przypomina gigantycznej średnicy głęboką studnię z wyjątkowo mętną wodą. Co kryje, przekonał się w 1900 r. właściciel parceli, amerykański konsul na Jukatanie Edward Thompson. Zaintrygowany opowieściami, że Majowie wrzucali do cenote dziewice na ofiarę bóstwom, postanowił go osuszyć. Znalazł złotą i jadeitową biżuterię z obszarów dzisiejszego Meksyku, a nawet Kolumbii, i wiele ludzkich kości.