Mieszkał tu od 5 do 8 września 1790 r. wraz z przyjacielem hrabią von Redenem. Ale to nie zabytki ani niezwykły klimat gospód były celem podróży poety.
Pasją Goethego były minerały, a podróż do Krakowa zaledwie przedłużeniem hobbystycznej wycieczki na Śląsk, do tamtejszych kopalń. Co zrozumiałe, interesowała go też Wieliczka. Kraków posłużył za bazę noclegową, choć - co prawda - wpadł na moment na uniwersytet.
"Goethe wyniósł ogólne wrażenie z podróży niekorzystne - widział wiele rzeczy szczególnych - dni schodziły pożytecznie i przyjemnie, ale rzeczy widziane w drodze miały dlań mało powabu i interesu, najbardziej budziły go jeszcze kopalnie i minerały..." - pisze Stanisław Krzyżanowski w pracy "Goethe w Krakowie". W dzienniku poety znajdujemy więc obszerny zapis na temat rodzajów soli i zgoła ani słowa o smukłości wieży Mariackiej. Na Uniwersytecie Jagiellońskim obejrzał minerały i zaraz z Krakowa wyjechał.
Chodzi plotka (chyba krakowska wyłącznie), że Mistrz przybył w poszukiwaniu śladów doktora Fausta, który w XVI w. miał w tutejszej Akademii studiować magię. Uczeni nie wypowiadają się oficjalnie w tej mierze. Prawdą jest jednak, że pierwsze strofy "Fausta" napisał w roku swego pobytu w Krakowie.
Niemalże naprzeciwko "domu Goethego", po tej stronie Rynku (nr 20), gdzie stoi Pałac Potockich (dawniej Lubomirskich), mieści się zacny instytut jego imienia. Instytucja znana na świecie z popularyzowania niemieckiej kultury. Niestety, o pobycie Goethego w Krakowie nie wiedzą tam wiele, nie mają też żadnych materiałów na ten temat. Można, co najwyżej, umówić się z jakimś krakowskim specjalistą, który odpowie na nurtujące nas pytania. Za wynagrodzeniem.