Schronisko Jora leży nad miejscowością San Candido/Innichen. I to tam - po solidnym spacerze wokół pięknego jeziora Braies (o którym szerzej pisze na blogu wyprawy Maciej Wesołowski z magazynu Traveler), trafiła dzisiaj ekipa National Geographic Traveler Adventure Team. Zdrożeni uczestnicy bardzo chętnie wzięli czynny udział w przygotowywaniu - i łapczywej konsumpcji - prawdziwych delicji. Co robiliśmy?
Najpierw zmiksowaliśmy jajka i pokrzywę (sic!), powstałą paćkę rozrobiliśmy z mąką na urocze zielone ciasto, które następnie powędrowało w torbie próżniowej do lodówki. Tam poleżała trochę, i potem wyglądała tak:
Zielona masa na knedle fot. Michał Gostkiewicz
A my w międzyczasie połączyliśmy w wielkiej misie kostki czerstwej bułki, mąkę, jajka. Posiekaną cebulę i pora podsmażyliśmy na maśle, zmieszaliśmy z bułką i przyległościami, dodaliśmy drobno posiekany szczypiorek i trochę soli wyrabianej przez szefa kuchni.
Lekcja gotowania w tyrolskiej kuchni fot. Aleksandra Bogusławska/duze-podroze.pl
Połączyliśmy masę „suchą” i masę „mokrą”, i ulepiliśmy z niej okrągłe nibykotleciki. Miejscowi tłumaczą je na angielski jako „dumplings”, ale nie przypominają one naszych swojskich pierogów, tylko właśnie kotleciki, a oficjalnie - nazywają się „knedle tyrolskie”. Usmażone na maśle pachniały tak, że z najwyższym trudem powstrzymaliśmy się od jedzenia. Tortura miała swoją przyczynę: w tym czasie pod nóż wjechały - ryba z rzek Tyrolu Południowego, pomidorki koktajlowe i tyrolska szynka (ta chwilę potem trafiła na patelnię. Z zielonej masy, używając kilku pomysłowych urządzeń, ulepiliśmy zielone kluseczki.
Zielone kluchy fot. Michał Gostkiewicz/zdjęcie wykonane aparatem Fuji X-E2
Prawdziwy food porn fot. Michał Gostkiewicz/zdjęcie wykonane aparatem Fuji X-E2
Na kuchni grzała się już patelnia z oliwą i bulion wołowy. Do bulionu trafiły nasze kotleciki, na patelnię - kluseczki, ryba, pomidorki koktajlowe i pyszne oliwki. A szef wykonał całą tą masą kilka ewolucji:
Ewolucje na patelni fot. Norbert Strzelecki (strzelecki.org)
Równocześnie Mistrz Holzer przygotował sałatkę z kapusty, oliwy, kminku, balsamico i usmażonej wcześniej szynki, na której potem były serwowane knedle tyrolskie.
Kotleciki od szefa kuchni fot. Michał Gostkiewicz/zdjęcie wykonane aparatem Fuji X-E2
Gotowe! Wszystko wjechało na stół. Długo w tej postaci nie przetrwało - dwugodzinne przygotowywanie (przełóżcie to sobie na niezwykle parszywe uczucie dojmującej pustki w brzuchu) doprowadziło do tego, że napełnione talerze już po kilku minutach nie były napełnione, zaś szacowne grono podróżników pierwszy raz od początku podróży zamilkło, by poświęcić się bez reszty konsumpcji, podlewanej doskonałym białym winem firmowanym przez Thomas Niedermayr (Hof Gandberg).
Lekcja gotowania w tyrolskiej kuchni fot. Michał Gostkiewicz
Przepis na podstawową wersję knedli:
Baza na 12 szt.:
300 gr białego chleba pokrojonego w kostkę
60 gr zeszklonej cebuli (dwie średnie)
3 jajka (rozbełtane)
3 łyżki masła (temp. pokojowa)
3 łyżki mąki
150 ml mleka
2 łyżeczki soli i suszonego oregano (lub wg upodobania)
Wymieszać wszystkie składniki i podzielić na 3 miski.
Knedle ze speckiem:
Do masy dodać ok. 100 gr pokrojonego w drobną kostkę specku (lub podobnej szynki), łyżkę posiekanej natki i/lub szczypiorku. Na koniec, w zależności od gęstości i lepkości, można dodać trochę tartej bułki, by knedle się lepiej trzymały
Knedle ze szpinakiem:
Zblanszować w małej ilości wody 250 gr świeżego szpinaku (ew. rozmrozić szpinak mrożony). Przed dorzuceniem do masy mocno wycisnąć i odsączyć wodę oraz posiekać. Wymieszać całość, dodać bułki tartej (trochę więcej niż do innego rodzaju knedli)
Knedle z serem:
Drobno pokroić 100 gr sera maasdamer i wymieszać z masą. Dodać trochę suszonego majeranku. Masy odstawić na 10 min, następnie zlepić w mocno zbite kulki (po 4 na masę). Gotować ok. 15 min w lekko osolonej wodzie. Podawać posypane parmezanem i szczypiorkiem.
***
Wyprawa do Tyrolu Południowego, na którą pojechałem dzięki uprzejmości National Geographic Polska i magazynu National Geographic Traveler, nazywa się Traveler Adventure Team i możecie śledzić z niej relację na żywo na stronie magazynu NG Traveler. Partnerami są Jeep, Fuji i LG, partnerem National Geographic Polska jest Gazeta.pl.
AHA, BARDZO WAŻNA RZECZ: na wyprawę jedzie z nami czwórka sympatycznych blogerów podróżniczych:
DUZE PODROZE. Pani Ola stwierdziła, że jak ma mieszkać ciągle w tym samym miejscu, to równie dobrze może mieszkać wszędzie indziej. No i mieszkała już w Portugalii, a w planach ma Paryż i Amsterdam.
STRZELECKI.ORG. Pan Norbert nosi nazwisko Strzelecki nie przypadkiem. Jest pra-pra-pra-pra-kuzynem wielkiego polskiego podróżnika, Pawła Edmunda Strzeleckiego. Norbert przemierzył Australię śladami swojego wielkiego przodka. Wejdźcie tam i czytajcie więcej.
WOJTKOWIAKA.COM. Pani Agnieszka jest, jak sama pisze, wielbicielką czarno białej fotografii na białym rowerze. A że przy okazji kocha podróże i adrenalinę, dobrze widać to na jej zdjęciach. Polecamy!
DOMINIKAKUSTOSZ. Pani Dominika „z wykształcenia jest biologiem, z zamiłowania podróżnikiem, fotografem i dziennikarką”. Kocha Azję i Afrykę i często tam jeździ, a przyrodniczą pasję realizuje fotografując na przykład maleńkie kwiatki, które 10 innych osób przegapi. „Śpię w jurtach, jem robaki, jeżdżę na słoniach, pływam z delfinami... uwielbiam być w drodze” - pisze Dominika. Warto do niej zajrzeć.