To największe przedstawienia na świecie. Dosłownie - żaden teatr nie pomieści marionetek tych rozmiarów, dlatego sceną dla nich stają się całe miasta. Lalki poruszają rękami, idą przed siebie, mrugają powiekami - płynnie, jakby były żywe. Ludzie w tłumie wdrapują się na budynki, by je lepiej widzieć.
Wszystko zaczęło się przeszło 35 lat temu we Francji , w Aix-en-Provence . Aktorskie trio Royal de Luxe , któremu przewodniczył artysta i wizjoner Jean-Luc Courcoult wolało przyciągnąć publiczność na zewnątrz, niż zamykać ludzi w pomieszczeniu. Swoją sztukę prezentowali więc na ulicach miast, w otwartych przestrzeniach publicznych. Po dziesięciu latach zaczęło robić się o nich głośno - bo też to co pokazywali, było coraz większe i bardziej niezwykłe. Wzbudzali zainteresowanie nie tylko publiczności, ale także agentów i właścicieli teatrów.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA MARIONETEK-GIGANTÓW >>
W 1989 roku do Royal de Luxe zadzwonił burmistrz francuskiego miasta Nantes , oferując warsztat teatralny w opuszczonym magazynie ryżu nad brzegami Loary . Jean-Luc Courcoult skorzystał, a burmistrz Nantes nigdy nie pożałował swojej propozycji. To właśnie tam dzieła Jeana-Luca Courcoulta nabrały swoich dzisiejszych rozmiarów.
"Sea Odyssey" w Liverpoolu:
Magia teatru
Od czasu pierwszej parady gigantów minęło już 25 lat. Każda kolejna sprawia, że miasto zamiera, a tłumy gapiów wstrzymują oddech, podziwiając chodzące po ulicach ponad 15-metrowe lalki. Różne miasta świata goszczą olbrzymie marionetki, które odgrywają historie i stare legendy. Każdy olbrzym, zbudowany z jasnego i plastycznego drewna topoli, poruszany jest przez maszynerię z bloków hydraulicznych, którymi steruje od 20 do 40 członków Royal de Luxe , zwanych Lilliputians .
"Lilipuci" wchodzący w skład teatralnej trupy to prawdziwe indywidua, które przybywają zewsząd, przyciągnięci magią przedstawień Courcoulta. To wynalazcy, poeci, kaskaderzy, technicy teatralni, a czasem nawet handlarze złomu - każdy z nich odgrywa tu zarówno rolę złotej rączki, jak i nieodzownego członka performance'u. Olbrzymy są pełne życia, nie tylko stąpają dzielnie przed siebie - co samo w sobie jest imponujące - ale także mrugają oczami, kiedy się zmęczą, a ich klatki piersiowe podnoszą się i opadają przy oddychaniu. Marionetki kryją w sobie mnóstwo sekretów. Courcoult niechętnie udziela wywiadów, woli raczej, żeby jego prace owiane były tajemnicą.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA MARIONETEK-GIGANTÓW >>
Jak u Verne'a
Burmistrz Nantes nazywa Courcoulta geniuszem, który ożywił miasto. I choć budżet parady marionetek wynosi od 1,5 do 3 milionów dolarów, darmowe przedstawienia generują 10 razy większą sumę, przyciągając tysiące osób, które chcą zobaczyć spektakl. Giganty podróżują po świecie, zwiedziły już olbrzymią jego część, od południa Francji po Maroko , Kamerun , Chiny , Nową Zelandię , Chile i Meksyk . Coucrcoult i jego wielkie dzieła nie występują jednak w każdym mieście, które zapłaci. Artysta twierdzi, że musi istnieć jakiś mit czy historia, łącząca miasto z jego marionetkami, inaczej jego spektakle stałyby się tylko cyrkiem i straciłyby jakąkolwiek poezję.
Aż trudno sobie wyobrazić, że coś takiego istnieje naprawdę i to w dzisiejszym świecie. To tak jakby się przenieść do świata powieści Juliusza Verne'a.
Przeczytajcie więcej i zobaczcie niesamowite projekty Royal de Luxe na ich fanpage'u i stronie internetowej .