Jak Statua Wolności i Chrystus w Rio
Na nabrzeżu kopenhaskiej promenady Langelinie od rana do nocy stoi przynajmniej kilkoro turystów z aparatami fotograficznymi. Obiekt zainteresowania jest w wodzie. Na potężnym granitowym głazie narzutowym z lekko pochyloną głową zwróconą w kierunku portu siedzi Mała Syrenka - bohaterka baśni Andersena, zakochana nieszczęśliwie w księciu, która za możliwość bycia u jego boku oddała swój syreni głos. Odlany z brązu posąg ma zaledwie 1,25 metra wysokości, a dla większości patrzących i tak wydaje się o jedną czwartą mniejszy niż jest w rzeczywistości. Stanął tu ponad 100 lat temu, a jego geneza jest tylko nieco mniej romantyczna od historii samej Małej Syrenki.
Posąg od lat jest najbardziej rozpoznawalnym symbolem Kopenhagi i jednym z pomników-ikon, takim samym jak Statua Wolności w Nowym Jorku, Manneken Pis (czyli sikający chłopiec) w Brukseli czy Chrystus w Rio. W plebiscycie jednej z miejscowych gazet 38 proc. Duńczyków wskazało, że jest symbolem całego kraju: Syrenka zajęła w tej kategorii pierwsze miejsce wyprzedzając kolorowe domy szachulcowe i czerwone skrzynki pocztowe.
Jej sława już dawno przekroczyła granice Danii: co roku odwiedza ją 1,5 mln turystów, a jej kopie można znaleźć m.in. w kilku miastach amerykańskich, Kanadzie, Japonii i Rumunii. Ta sława ma jednak swoją cenę, bo równie często co zachwyty świat obiegają informacje o dewastacjach posągu. Pojawiła się nawet spiskowa teoria dziejów, że po jednej z nich miejsce na cokole zajęła kopia, oryginał zaś trafił do spadkobierców twórcy, którzy przechowują Syrenkę w sobie tylko znanym miejscu.
Mała Syrenka w Kopenhadze/ Fot. Shutterstock Mała Syrenka w Kopenhadze/ Fot. Shutterstock
Książę i syrenka, bogacz i baletnica
Kopenhaga to jedna z bardziej malowniczych europejskich stolic. Pełna rowerów, zielonych parków, kolorowych kamienic i cumujących w kanałach jachtów jest doskonałym pomysłem na weekend. Ponieważ niemal wszystkie atrakcje znajdują się w zasięgu spaceru - choć czasem nieco dłuższego - z powodzeniem można ją odkrywać pieszo. A jest tu trochę miejsc do odkrycia - od królewskich pałaców i zamków, przez park rozrywki Tivoli po awangardową dzielnicę Christiania. Największą zaletą i przyjemnością spędzania czasu w Kopenhadze jest absolutny luz: na niemal każdym skrawku zielni można się rozłożyć na kocu z koszykiem piknikowym albo książką.
Obok parków popularnymi zielonymi terenami są cmentarze, a najbardziej znany to Assistens Kirkegard. Na tej starej nekropolii spoczywa m.in. Hans Christian Andersen, jeden z najznamienitszych obywateli Kopenhagi. To właśnie on stworzył opowieść o Małej Syrence, najmłodszej z sześciu córek króla podwodnego świata. Kiedy jak pozostałym siostrom w 15. urodziny pozwolono jej opuścić głębiny, by zobaczyć świat ludzi, jak to w baśniach bywa, objawił jej się pod postacią pięknego księcia.
Najpierw uratowała go z burzowych odmętów, a potem zakochała się w nim na zabój i uprosiła wiedźmę, by za cenę utraty syreniego głosu zamieniła jej ogon w nogi. Książę piękną niemą dziewczyną polubił, ale ożenił się z inną, a Syrenka nie potrafiąc go zabić - co było jej ostatnią szansą na powrót do morskiego królestwa - skoczyła w głębiny. Baśń została opublikowana w 1837 r. i niemal od razu zyskała na popularności. Choć nie da się ukryć, że do tej najbardziej przyczynił się półtora wieku młodszy film Disneya, w którym wydarza się cud, syrenka nie traci języka ani księcia i wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Przy okazji był to również cud dla samej wytwórni Disneya, którą po serii niedochodowych filmów animacja o Syrence uratowała od bankructwa.
Historia duńskiego pomnika zaczęła się jednak na długo wcześniej. W 1909 r. Carl Jacobsen, syn założyciela browaru Carslerg, wybrał się do kopenhaskiego Teatru Królewskiego na balet oparty na opowieści o Małej Syrence. I zakochał się w niej na zabój; dosłownie, bo wybranką jego serca została odtwarzająca główną rolę tancerka Ellen Price. Ponieważ jak księciu Jacobsenowi nie brakowało bogactwa, postanowił podarować Syrenkę mieszkańcom Kopenhagi. Rzeźbę zamówił u Edvarda Eriksena, wówczas już znanego artysty, który miał w swoim portfolio marmurowy rzeźby na sarkofag króla Christiana IX i królowej Luizy oraz lekcje u najlepszych rzeźbiarzy z Rzymu i Florencji.
Często powtarzana historia mówi, że modelką Eriksena została sama Ellen Price, ale jest to tylko część prawdy. Tancerka użyczyła Syrence jedynie rysów swojej twarzy, ale nie zgodziła się na pozowanie nago, dlatego kształty ma Syrenka po żonie rzeźbiarza - Eline. Ważący 175 kg i mierzący 1,25 m pomnik został odsłonięty 23 sierpnia 1913 r. niedaleko miejsca, gdzie mieszkał Andersen, tuż przed ślubem Carla Jacobsena i Ellen Price. Szybko stał fotografowanym, ściskanym, całowanym i podziwianym przez ludzi z całego świata. Niestety - także niszczonym.
Mała Syrenka w Kopenhadze/ Fot. Shutterstock Mała Syrenka w Kopenhadze/ Fot. Shutterstock
Syrenka traci głowę
Kiedy w 2010 r. Syrenka jedyny raz w historii znikła z nabrzeża - pojechała wówczas na sześć miesięcy na światową wystawę Expo do Chin, a w tym czasie w Kopenhadze zastępowała ją kopia w jednym ze stawów ogrodu Tivoli - po powrocie witano ją kwiatami, chorągiewkami i pomysłem, żeby przenieść ją nieco w głąb. Miało to zapobiec kolejnym wybrykom wandali i żartownisiów rozmaitej maści (ostatecznie jednak wróciła na pierwotne miejsce). Do tej pory Syrenka straciła dwukrotnie głowę: tej, którą odcięto jej w 1964 r. nigdy nie odnaleziono zastępując ją kopią. Skradzioną po trzech dekadach kopię na szczęście ktoś podrzucił anonimowo do pobliskiej stacji telewizyjnej.
Syrenka wielokrotnie była malowana na czerwono, zielono, biało i różowa, miało doczepiony krowi łeb, odcięte ramiona oraz dziury w kolanie i nadgarstku, gdzie umieszczono najpewniej materiał wybuchowy, który strącił ją z cokołu. Syrenka wylądowała wtedy w wodzie skąd wyłowił ją nie książę, ale dźwig. Któregoś z kolejnych dni znaleziono ją ubraną w biustonosz, a następnie - z doczepionym sztucznym penisem. Po tym wydarzeniu na mieszkańcach Kopenhagi nie zrobiło już najmniejszego wrażenia, gdy pewnego dnia zobaczyli swój symbol w burce - był to happening przeciw przystąpieniu Turcji do UE.
Syrenka dla każdego
Państwo Eriksen doczekali się piątki dzieci. Prawami do wizerunku syrenki zarządza dzisiaj jedna z ich wnuczek - Alice. Oferuje jej brązowy posąg w rozmiarach S, M i L. Największy ma 1,5 metra wysokości, waży 150 kg i kosztuje ponad 100 tys. dolarów.