Narty to sport, w którym łatwo o kontuzję - nie wyjeżdżaj bez ubezpieczenia. Podpowiadamy, którą polisę wybrać

Chyba przy żadnym innym wyjeździe nie jest tak bardzo potrzebne odpowiednie ubezpieczenie. Narciarstwo to sport, w którym łatwo o kontuzje, a wyjście z nich bez dobrej polisy to zajęcie, które może przyprawić o atak serca. Dlaczego warto o nie zadbać, a nie warto oszczędzać?

Czy „zwykła” polisa nie wystarczy?

Nie. Narciarstwo to sport popularny, ale równocześnie dosyć kontuzyjny, w dodatku kontuzja może się zdarzyć w niedostępnym terenie - nawet najbardziej doświadczonej osobie. Wystarczy chwila nieuwagi, złe warunki, czy zwykły pech - na przykład w postaci kogoś, kto w ciebie wjedzie. Może się okazać, że tak nieszczęśliwie, iż trzeba cię zabrać na dół helikopterem i umieścić natychmiast w specjalistycznym szpitalu, w którym czeka cię skomplikowana operacja, a potem - powrót do kraju samolotem, długa rehabilitacja i jeszcze dłuższe zwolnienie z pracy. Koszty jednego takiego upadku mogą pójść w dziesiątki tysięcy złotych.

„Zwykła” polisa podróżna nie obejmuje wypadków spowodowanych uprawianiem sportów takich jak narciarstwo czy snowboard. Dlatego będzie ci potrzebne ubezpieczenie narciarskie, ale uwaga - ubezpieczenie ubezpieczeniu nierówne. Na rynku jest ich duży wybór i nawet nie wychodząc z domu i korzystając z jednej z porównywarek internetowych można się szybko przekonać, że różnice w cenach są spore.

Czy nie skusić się więc na zakup najtańszego? Nie - takie ubezpieczenie to tylko złudne poczucie bezpieczeństwa. Owszem, zapewni pomoc przy niewielkich wypad-kach, ale z tymi poważniejszymi zostawi nas samych. Niektóre z najtańszych polis nie obejmują np. OC związanego z wypadkami na stoku (co oznacza, że jeśli kogoś potrącisz za jego szkody będziesz musiał zapłacić sam), koszty ratownictwa opiewają na kilka tysięcy euro (co pozwala na wysłanie po ciebie ratowników z toboganem, ale niekoniecznie już helikoptera, nie wspominając o akcji poszukiwawczej po zejściu lawiny), zaś koszty leczenia wystarczą na umieszczenie cię w szpitalu, ale już nie na specjalistyczną operację.

Brutalna prawda jest taka, że im niższa składka (tańsza polisa), tym niższa tzw. suma gwarantowana, czyli pułap, do którego zapłaci ubezpieczyciel. Wszystko ponad to będziesz musiał pokryć z własnej kieszeni.Dlatego nawet wyjeżdżając z biurem podróży i mając ubezpieczenie w pakiecie trzeba sprawdzić, co obejmuje, na jaką kwotę opiewa i czy nie warto doubezpieczyć się we własnym zakresie.

Jak kupić polisę?

W tej chwili ubezpieczenie można wybrać i kupić nie wychodząc z domu; praktycznie każde towarzystwo sprzedaje e-polisy, a odpowiadając na kilka pytań w ankiecie na jego stronie internetowej można szybko obliczyć składkę (w zależności od sumy i zakresu) i wybrać odpowiednią opcję. Sama polisa jest wysyłana na nasz adres mailowy, zwykle także dostajemy sms-a potwierdzającego z jej numerem i numerem telefonu do tzw. centrum alarmowego, czyli infolinii, z którą należy się skontaktować w razie wypadku. Numery te wystarczą, by rozpocząć akcję ratunkową - można zadzwonić osobiście albo przekazać je ra-townikom/lekarzowi. A w przeciwieństwie do polisy papierowej, telefon każdy z nas ma przy sobie cały czas.

Na co zwrócić uwagę wybierając ubezpieczenie?

  • na jego zakres. Ubezpieczenie narciarskie powinno obejmować: koszty leczenia i akcji ratowniczej, następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW) oraz OC na osobach i rze-czach. Dzisiaj standardem jest także ubezpieczenie sprzętu i bagażu, a pakiety rozszerzone obejmują również opcje dodatkowe - np. koszty odwołania noclegu, a nawet odszkodowanie za zamknięcie części tras narciarskich. Koszty leczenia i akcji ra-towniczej czasem są zsu-mowane, czasem - podane jako dwie oddzielne kwoty. Na jakie się zdecydować? Specjaliści zwykle radzą, że absolutne minimum dla kosztów leczenia to 20 tys. euro, a jeśli są liczone razem z kosztami ratownictwa, powinny być o przynajmniej 10 tys. euro wyższe. Pamiętaj: jeśli chcesz jeździć poza trasami sprawdź, czy twoje ubezpieczenie obejmuje taką opcję - czasem jest ona w pakiecie podstawowym, czasem trzeba za nią dopłacić.
  • na zakres usługi assistance, czyli mówiąc prostymi słowami to, co zorganizuje ci pracownik infolinii, na którą zgłosisz wypadek. W wersji pod-stawowej będzie to oczywiście leczenie (znalezienie kliniki i usta-lenie kuracji), pokrycie kosztów ratownictwa, a w razie potrzeby - awaryjne sprowadzenie do kraju (zakup biletu lotniczego). Wersja rozszerzona obej-muje np. opiekę nad dziećmi w czasie, kiedy będziesz w szpitalu, opła-cenie wizyty rodziny czy zorganizowanie zastęp-czego kierowcy.
  • sposób wypłacania od-szkodowania. Polisy zwy-kle zawierają przynajm-niej jedną kwotę gra-niczną - określa ona su-mę, powyżej której lecze-nie odbywa się bezgo-tówkowo (czyli: dzwonisz na infolinię i dalej niczym się nie martwisz. Ale uwaga: może się zdarzyć, że przed potwierdzeniem polisy klinika zażąda wpłaty kaucji - zwykle wystarczy blokada na karcie kredytowej). Jeśli leczenie kosztuje mniej, płacisz z własnej kieszeni, a po powrocie występu-jesz do ubezpieczyciela o zwrot kosztów. Pamiętaj, żeby sprawdzić ile masz na to czasu i jakie doku-menty powinieneś przed-stawić.
  • W niektórych polisach jest też podana druga - niższa - kwota, do której ubezpieczyciel nie zwraca kosztów w ogóle. To drobne wydatki przezna-czone np. na zakup środ-ków przeciwbólowych czy tabletek od bólu gar-dła dla przeziębionych le-czących się własnym sumptem.

Jak czytać polisę?

Najbardziej istotne pojęcia pojawiły się w tym tekście już kilka razy: koszty leczenia i ratow-nictwa (opisane w punk-tach powyżej) oraz na-stępstw nieszczęśliwych wypadków (NNW) i od-powiedzialności cywilnej OC.

  • NNW - jego wypłace-nie działa na podobnej za-sadzie co koszty leczenia, czyli: im wyższa kwota, na tym większe odszkodowanie możesz liczyć. Jeśli przytrafi ci się wypadek, lekarz wyda opinię na podstawie której zostanie określony tzw. procent uszczerbku na zdrowiu. I właśnie taki procent wyliczony z twojej kwoty dostaniesz.
  • OC, czyli kwota pozwa-lająca na pokrycie strat narciarza, który ucierpi w spowodowanym przez ciebie wypadku - nawet tym nieumyślnym, spowodowanym w gęstej mgle, która pojawiła się nagle i znikąd. Jeśli jest za niska, za wszystko ponad nią będziesz musiał zapłacić sam. Pół biedy, jeśli nieszczęśnik połamie swoje RayBany albo najnowszy model Rossingola. Jeśli będzie potrzebował pomocy lekarskiej, wystąpi o pokrycie jej kosztów właśnie z twojej polisy. Odpowiednio wysokie OC wystarczy na opłacenie operacji, a nawet - odszkodowania.

Pamiętaj, żeby przeczytać dokładnie warunki polisy. Zdarza się, że te najtańsze, nawet jeśli nazywają się sportowymi, nie obejmują wypadków spowodowanych na stoku, a jedynie np. w drodze na niego. Trzeba wtedy wybrać/rozszerzyć je o opcję OC związanego z uprawianiem narciarstwa.

Nawet wyjeżdżając z biurem podróży i mając ubezpieczenie w pakiecie trzeba sprawdzić, co obejmuje, na jaką kwotę opiewa i czy nie warto doubezpieczyć się we własnym zakresie.

Więcej o: