Jak z „Odlotu”
Ja nie miałam takiego marzenia. Wręcz przeciwnie, kiedy byłam mała i dostawałam od rodziców balon wypełniony helem, bardzo się bałam, że odlecę razem z nim. Jak pokazał Erik Roner, moje obawy były nieco przesadzone - żeby oderwać się od ziemi, balonów musiałoby być trochę więcej. Pamiętacie scenę z filmu „Odlot” („Up”), w której główny bohater, sędziwy dziadek przywiązuje do swojego domu całą masę balonów i wraz z nim wzlatuje w przestworza? Mniej więcej tak zrobił Erik.
Erik Roner i Dziadek z "Odlotu"/ printscreen youtube/ Kolaż Gazeta.pl Erik Roner i Dziadek z "Odlotu"/ printscreen youtube/ Kolaż Gazeta.pl
Erik Roner, narciarz, snowboardzista i BASE jumper, postanowił sprawdzić, czy to w ogóle możliwe. Zaangażował swoją rodzinę i przyjaciół, i razem nadmuchali helem 90 potężnych balonów. Przywiązał je wszystkie do starego leżaka i uniósł się wraz z nim nad górami w stanie Utah, a wszystko udokumentowała kamera. Roner poleciał na wysokość prawie 2500 metrów i spełnił swoje marzenie z dzieciństwa.
W trakcie lotu balony zaczęły pękać, aż w końcu Roner, który miał przy sobie strzelbę (!), zestrzelił je wszystkie. Leżak zaczął spadać w dół, wtedy Roner rozłożył spadochron i wylądował bezpiecznie na ziemi. Zobaczcie, jak to wyglądało na materiale nakręconym przez śmiałka:
Obserwatorzy i fani uzależnionego od adrenaliny Ronera twierdzą, że to był jego najlepszy wyczyn. Wcześniej „latał” w Argentynie, Chile, Nowej Zelandii, na Alasce i w wielu krajach Europy. Zajrzyjcie na stronę Erika, żeby zobaczyć, co zrobił do tej pory.
O locie z balonami powiedział:
To było epickie! To jak sen o lataniu, kiedy się zastanawiasz, czy to w ogóle może się wydarzyć. Więc zrobienie czegoś takiego w rzeczywistości było dla mnie całkiem surrealistycznym przeżyciem.