Adżaria - tu na Polaków czekają z otwartymi ramionami [GRUZJA]

Planujesz już wiosenny lub wakacyjny wypad do Gruzji? Pamiętaj o Adżarii. Ta autonomiczna republika w składzie Sakaartwelo - choć maleńka - po gruzińsku oferuje wiele, a już sama jej stolica - czarnomorski kurort Batumi, może przyprawić o nie lada zawrót głowy.

Adżaria to region o fascynującej historii, której ślady można podziwiać w niemal każdym jej zakątku. Jej losy nieodłącznie splatają się z losami terytoriów wchodzących w skład dzisiejszej Gruzji, choć zawsze miała swój własny, nieco osobny tor. Dzięki temu region do dziś zachował status autonomicznej republiki i różni się od innych gruzińskich regionów - nie tylko sposobem przyrządzania chaczapuri.

W starożytności Adżaria stanowiła część królestwa Kolchidy, następnie Iberii i Lazyki, przez wieki była nękana perskimi, arabskimi, mongolskimi i tureckimi najazdami. Mimo trwającej dwa wieki przymusowej islamizacji pod panowaniem Turków osmańskich mieszkańcy Adżarii zdołali zachować gruziński język, tożsamość i tradycje, w swój własny sposób integrując je z narzuconą religią. Po wojnie rosyjsko-tureckiej w 1878 r. region wraz z całą Gruzją został wcielony do Imperium Rosyjskiego, ale nawet w czasach ZSRR podkreślano jego odrębność, nadając mu status ASRR w ramach Gruzińskiej Socrealistycznej Republiki Radzieckiej. Po odzyskaniu niepodległości w 1991 r. Adżaria - jako autonomiczna republika - została oficjalnie wcielona do Gruzji, choć do rewolucji róż w 2004 r. rządził nią autorytarnie Asłan Abaszydze, zwany Czerwonym Sułtanem.

Batumi, miasto kontrastów

Jedni je kochają, inni nienawidzą. Taki już urok tego miasta: wobec 180-tysięcznego Batumi trudno być obojętnym. Przepięknie położone, z historią, ostatnio też z napływem kapitału i szeroko zakrojonymi inwestycjami. Jeśli dodać do tego odrobinę gruzińskiej fantazji - a miejscowym planistom raczej jej nie brakuje - można być pewnym, że Batumi to miejsce jedyne w swoim rodzaju i z całą pewnością warte zobaczenia.

Swoją urodę Batumi zawdzięcza malowniczemu położeniu: zielone stoki Małego Kaukazu spotykają się tu z taflą Morza Czarnego, nad którą przy dobrej widoczności dostrzec można i białe, ośnieżone stoki Kaukazu Wysokiego. Popularność - subtropikalnemu klimatowi. Dzięki niemu prócz spotykanych na tutejszych wzgórzach lasów sosnowych i bukowych wybrzeże porastają egzotyczne palmy, eukaliptusy i bambusy, owocują egzotyczne drzewa, a w sezonie temperatura wody sięga nawet 29 st. C. I choć ciągnące się kilometrami plaże są kamieniste - czegóż chcieć więcej? Prosperity Batumi zawdzięcza zaś strategicznemu położeniu na wybrzeżu i dobrze rozwiniętemu portowi, do którego już w końcu XIX w. doprowadzono rurociąg, by móc stąd wysyłać w świat ropę wprost z azerskich pól naftowych.

To z tamtego czasu zachowała się najbardziej urocza, secesyjna część batumskiej starówki. Dziś pyszne kamienice rodzin Nobli i Rotschildów sąsiadują z postsowieckimi budynkami mieszkalnymi, których lokatorzy bez skrępowania rozwieszają między blokami pranie, a często także hodują na swoich podwórkach kury, oraz współczesnymi inwestycjami, których w mieście coraz więcej. Te ostatnie powstają głównie z myślą o turystach: to renowacje zaniedbanych obiektów, nowo kreowane przestrzenie miejskie (takie jak urocze Piazza czy pl. Europy z pomnikiem Medei trzymającej złote runo) czy kasyna i hotele międzynarodowych sieci. Szczególnie widoczne jest to w nabrzeżnej części miasta, gdzie powstał Park Cudów i gdzie jak grzyby po deszczu wyrastają drapacze chmur i nowe hotele. Nie brak tu atrakcji i rozrywek typowych dla miejscowości nadmorskich Diabelski młyn? Tańczące fontanny? Śmieszne i zaskakujące rzeźby, XIX-wieczna latarnia morska, delfinarium, najwyższy budynek w Gruzji, Wieża Gruzińskiego Alfabetu? Fontanna z miejscową wódką? Wzdłuż ciągnącego się kilometrami bulwaru na wszystko jest miejsce. Wszystko można także spektakularnie oświetlić - i to w kolorach.

Jak przystało na "urlopową mekkę" nie tylko Gruzinów, ale też coraz częściej Rosjan, Turków i turystów z Zachodu - w Batumi nie brakuje infrastruktury na każdym poziomie. Są i pokoje do wynajęcia w mieście, i kwatery w podbatumskich miejscowościach, są guesthouse'y, hoteliki średniej klasy i wreszcie 5-gwiazdkowe hotele znanych sieci - choć latem bywa tu ciasno i noclegu warto szukać z wyprzedzeniem, w mieście i okolicach każdy znajdzie odpowiednią dla siebie bazę. Przebierać można także w ofercie gastronomicznej: knajpek i restauracji z kuchnią lokalną i międzynarodową jest w Batumi bez liku, a w sezonie - jeszcze więcej. Latem dodatkowe lokale rozkładają się wzdłuż bulwaru, ciesząc plażowiczów swoją ofertą nie tylko za dnia, ale i w nocy, do późnego rana.

Batumi to miasto, które nieustannie się rozwija - przeobraża, remontuje, modernizuje, rozbudowuje. Dla jednych pięknieje, dla innych - niekoniecznie. Ze swoim architektonicznym rozpędem, kontrastami, kasynami, fantazyjnym nocnym oświetleniem, nieustającym klimatem zabawy i wypoczynku bez kompleksów wykorzystuje swoją szansę jako jeden z najatrakcyjniejszych kurortów nad Morzem Czarnym. Niewątpliwie z otwartymi ramionami czeka na turystów z Polski: z miejscowego lotniska do centrum wiedzie ulica Lecha i Marii Kaczyńskich.

Batumski Ogród Botaniczny - idealne miejsce na piknik

Adżaria to jednak nie tylko Batumi. Warto poświęcić co najmniej kilka dni na eksplorację regionu, bo malownicza ojczyzna Adżarów ma naprawdę wiele do zaoferowania - tak pod względem przyrodniczym, jak i historycznym i kulturowym właśnie.

Wytchnienie od wielkomiejskiego skwaru i zgiełku znajdziemy już tuż za granicami miasta: oferuje je sławny na całym świecie Batumski Ogród Botaniczny. To niewątpliwie jedna z największych atrakcji Adżarii, warto ją zmieścić nawet w najbardziej napiętym planie wizyty w Batumi. Założony na przełomie XIX i XX wieku przez rosyjskiego botanika Andrieja Krasnowa ogród prezentuje ogromne bogactwo harmonijnie rosnących roślin z 9 różnych stref klimatycznych i krajobrazowych (w tym np. ponad 1200 gatunków róż). Wycieczka wymaga wyjazdu za miasto w kierunku północnym (marszrutką nr 31) i biorąc pod uwagę rozległy obszar ogrodu - warto zarezerwować sobie na nią kilka godzin. Główna, a zarazem najbardziej atrakcyjna widokowo trasa obliczona została na 2 godziny spaceru - można jednak w ogrodzie spędzić cały dzień, zapuszczając się w zielone zaułki, piknikując czy kąpiąc się na plażach Zielonego Przylądka, jednych z najlepszych w okolicy.

Palmy, sosny i mandarynki

Ci, którzy nie przepadają za plażowaniem w wielkim mieście, mogą wybrać się także jeszcze dalej na północ - na wycieczkę do resortu Kobuleti, gdzie plaże sąsiadują z pięknymi, zachęcającymi do spacerów lasami sosnowymi. Samo Kobuleti jest zresztą drugim najbardziej popularnym miejscem wypoczynkowym regionu, znanym ze swojego leczniczego mikroklimatu i z dobrze rozbudowaną bazą turystyczną: można tu znaleźć noclegi na każdą kieszeń - od skromnych kwater prywatnych, po pięciogwiazdkowy Georgia Palace, w którym zatrzymują się międzynarodowe gwiazdy. Rejon słynie także z uprawy mandarynek, bo to właśnie owoce cytrusowe wypełniły lukę po upadłym już gruzińskim przemyśle herbacianym - tak słynnym u nas dzięki "herbacianym polom Batumi" z piosenki Filipinek. Znajdują się tu nie tylko niewielkie fabryki, w których owoce są sortowane i pakowane na eksport, ale także przepięknie położone sady. Spacer wśród kwitnących lub owocujących drzew mandarynkowych z widokiem na ośnieżone kaukaskie szczyty to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy, jakich można doświadczyć w Adżarii.

Rejon Kobuleti to szczególnie interesujące okolice także dla miłośników ptaków: w czasie wiosennych i jesiennych migracji można zaobserwować w tym rejonie setki ich gatunków - gniazdujących lub korzystających z korytarzy migracyjnych biegnących wzdłuż wybrzeża Morza Czarnego. Na obserwacje warto wybrać się choćby na torfowiska Ispani. Oprócz samego Kobuleti w okolicy znajdują się także mniejsze, ale równie ciekawe kurorty. Przykładem może być Cchisdziri z ruinami Petry, twierdzy wzniesionej w VI w. przez cesarza Justyniana, jeszcze w średniowieczu tak trudnej do zdobycia, że zyskała miano "diabelskiej" (jest za to dostępna dla zwiedzających), lub Czakvi, miejsce, w którym zainicjowana została historia upraw gruzińskiej herbaty (tutaj rozpoczął jej kultywację Lao Jun Jiao) i z którego można wyruszyć na wycieczkę po porośniętym pierwotnym lasem kolchidzkim Parku Mtirala.

Płaczące góry i wiekowe lasy

Piękna, dziewicza przyroda to niewątpliwy skarb Adżarii. W regionie są aż cztery chronione przyrodniczo obszary, w tym dwa parki narodowe, bo w 2012 roku do Mtirali dołączył położony na południowym wschodzie Park Narodowy Maczacheli. Swym zasięgiem obejmuje on dolinę rzeki o tej samej nazwie i prócz skarbów przyrody chroni także dziedzictwo kulturowe: średniowieczne kamienne mosty, pozostałości twierdz i kilkanaście adżarskich wiosek, których mieszkańcy słyną obecnie z wyrobu miodu, a dawniej także - muszkietów, pistoletów i sztyletów.

Starszy spośród parków - Park Narodowy Mtirala - jest wciąż jednak obszarem lepiej przygotowanym na przyjęcie turystów - dysponuje bazą noclegową i dwoma szlakami: 7- i 15-kilometrowym. Oba rozpoczynają się w miejscowości Czakwistawi (15 km górską trasą z Czakvi), gdzie można znaleźć przyzwoity nocleg w jednym z prywatnych domów: gospodarze oferują przyjemne miejsca do spania, fantastyczną kuchnię, miód z własnych pasiek i niezapomniane widoki z okna. Krótszy szlak wiodący do malowniczego wodospadu to niekłopotliwa wycieczka na pół dnia, przejście dłuższego obliczone jest na 2 dni (z noclegiem w górach). Oba ukazują piękno bukowych i kasztanowych lasów, wiodą przez siedliska niedźwiedzia brunatnego, wilka, rysia i wielu ptaków drapieżnych. Pierwotny las kolchidzki, który można tu zobaczyć, to unikat pamiętający czasy przedlodowcowe, pomógł mu przetrwać wyróżniający się niezwykłą wilgotnością mikroklimat Mtirali. Tutejsze góry, nie bez kozery nazywane "płaczącymi", to jedno z najbardziej deszczowych miejsc na świecie. A także malowniczych.

Średniowieczne mosty, diabelskie twierdze i drewniane meczety

Wizytówką Adżarii są rozsiane po dolinach malowniczych pasm Małego Kaukazu kamienne łuki średniowiecznych mostów, ruiny twierdz i drewniane meczety. Największe perełki to średniowieczny, dwukondygnacyjny meczet we wsi Kwirike (niedaleko Kobuleti) i trzy spośród 18 smukłych, kamiennych mostów - Dandalo, Purtio i Machunceti - które według legendy zbudowała sama królowa Tamara. Malowniczo położone i niezwykle zgrabne, do dziś zachwycają precyzją wykonania. Niemałą atrakcją jest także położona na południe od Batumi (15 km w kierunku tureckiej granicy) twierdza Gonio-Apsarus, świetnie zachowany przykład budowli obronnej czasów rzymskich i bizantyjskich. Na jej terenie znajduje się małe muzeum prezentujące najważniejsze znaleziska archeologiczne tego rejonu, a także - choć jego lokalizacja nie jest dokładnie znana - grób św. Macieja. Tak przynajmniej mówi legenda.

Wino, jedzenie i śpiew

Ale nie tylko piękna przyroda i historyczne zabytki Adżarii mają w sobie niezwykłą siłę przyciągania: prawdziwym magnesem są mieszkańcy regionu i ich żywe do dziś tradycje. Pierwszą spośród nich jest oczywiście gościnność. Choć przysmaki lokalnej kuchni nie wydają się wyszukane - borano to cienkie strzępki lokalnego sera zalane przysmażonym lub wręcz przypalonym masłem, sinori to cienkie płaty chleba przekładane wiejskim serem, także w spalonym maśle, elardżi to ser suługuni z kaszą kukurydzianą - dla gości w adżarskich domach nigdy ich nie zabraknie, a w towarzystwie innych skarbów gruzińskiego stołu: phali, abdżasandali, łobiani, łobio, aczmy, ryb w sosie z granata, adżyki, tkemali, czkmeruli, szaszłyków, kebabów czy chinkali - mogą wprawić w stan prawdziwej kulinarnej ekstazy. Gdy dodamy do tego wszystko to, na co składa się przykładna gruzińska biesiada: pite z rogu wino, bogatą i absolutnie żywą tradycję wygłaszania toastów, tańce i śpiew (a we wszystkich tych dziedzinach Adżarowie zdają się wieść prym) - można mieć gwarancję absolutnie niezapomnianego wieczoru.

Adżaria - tak jak i inne rejony Gruzji - jest niezwykle dumna ze swoich winiarskich tradycji. W rejonie Keda znajdziemy winnice rozsiane wysoko na stokach Małego Kaukazu i trzeba przyznać, że smakowanie lokalnych trunków - nie tylko wina (te najbardziej znane z miejscowych odmian to Kedis Colikauri i Czchaweri), ale też i czaczy (mocnego, 40-70-procentowego winiaka na bazie wytłoczyn winogronowych, czasem także owoców lub miodu) - w tak pięknych okolicznościach przyrody jest niezwykle klimatycznym przeżyciem. I choć warto zadać sobie trochę trudu i dotrzeć do którejś z wysokogórskich wsi - także dla niezapomnianych widoków - ci, którzy nie mają na to czasu, miejscowych wyrobów alkoholowych i lokalnej kuchni mogą popróbować w Adżarskim Domu Wina (okręg Chewalczaurii, 20 km od Batumi - można dojechać marszrutką). W kompleksie prócz zwiedzania winnicy i degustacji wina oraz pędzonej na miejscu czaczy można skorzystać z restauracji z tradycyjnymi daniami, a nawet zobaczyć pokaz folklorystyczny.

Więcej o: