W Polsce zwyczajowo zostawia się 10% sumy na rachunku. Zwyczajowo, to znaczy nie zawsze. Zazwyczaj wtedy, kiedy obsługa wyjątkowo przypadła nam do gustu albo po prostu czujemy się w obowiązku napiwek zostawić. Co oczywiście nie znaczy, że taki obowiązek mamy. To taki wyraz wdzięczności i uznania dla kelnera (czy innej osoby obsługującej), który sprawdził się w swojej roli. W różnych krajach na świecie sytuacja ta nie jest jednak aż tak oczywista. Po pierwsze, napiwek może wahać się od 5 do 25% od sumy na rachunku, po drugie, w niektórych krajach rozumie się sam przez się, w innych uznawany jest za zniewagę. W jeszcze innych napiwki zostawia się nie tylko kelnerom, ale też boyom hotelowym, taksówkarzom, przewodnikom, a nawet kierowcom autobusów.
Zwyczaj zostawiania napiwków narodził się prawdopodobnie w XVII- wiecznej Anglii. Wtedy to klienci barów i pubów podrzucali kelnerom pieniądze, żeby zapewnić bezzwłoczność, czyli: "to insure propmtitude", w skrócie: T.I.P. I tak właśnie zostało, "tip" po angielsku znaczy napiwek. Zwyczaj przyjął się potem w Stanach Zjednoczonych zaraz po Wojnie Secesyjnej. Bogaci Amerykanie, podróżujący do Europy, podpatrzyli tę praktykę u mieszkańców Starego Kontynentu i przywieźli ją do Ameryki. Mimo protestów, które wybuchły pod koniec XIX wieku - napiwki rozdawali przecież tylko przedstawiciele klasy wyższej, godząc w ten sposób w idee równości, którymi szczyciło się młode państwo, zwyczaj nie zniknął. Wręcz przeciwnie, w USA jest do tej pory bardzo powszechny. Słowem, tam wypada zostawiać napiwek za wszystko i wszędzie.
Napiwek niejedno ma imię. Słowo "napiwek" oznacza po prostu pieniądze "na piwo". Na Węgrzech wcale nie dostaje się napiwku, a "nawinek" (borravaló ), czyli tam kelnerzy po pracy chodzą na wino. W krajach muzułmańskich napiwek to bakszysz , czyli rodzaj jałmużny związanej z religią islamską, nakazującej wiernym dzielenia się dochodem z biedniejszymi. Dziś przybrał formę przymusowego napiwku albo nawet łapówki, której mieszkańcy krajów oczekują od turystów nawet za usługi, które w każdym innym miejscu na świecie są bezpłatne. W Hiszpanii natomiast napiwek to propina . Słowo to wywodzi się ze starożytnej Greki, gdzie propinein znaczyło "pić za czyjeś zdrowie". Później propina przeistoczyła się w zwyczaj kupowania komuś napoju, wznoszenia toastu - wypijało się połowę kubka, a resztę oddawało się osobie, za której zdrowie się piło. Podobnie, w języku niemieckim trinkgeld dosłownie oznacza "pieniądze na picie", we francuskim pourboire , które oznacza "do picia". W portugalskim mamy słowo gorjeta , które pochodzi ze staroportugalskiej formy gorja , oznaczającej napój na wzmocnienie gardła albo pieniądze na zakup napoju.
Z różnych badań wynika, że wcale nie ci najbogatsi, a średniozamożni są najhojniejsi. Jeżeli zaś chodzi o narodowości, najbardziej skąpi w dodatkowym wynagradzaniu dobrej obsługi są Francuzi, Hiszpanie, Portugalczycy i Włosi. Najwięcej natomiast zostawiają Amerykanie i Rosjanie.
W wielu krajach ważna jest dyskrecja (kraje muzułmańskie, Tajlandia, Włochy). W większości przypadków płacąc za rachunek możemy od razu zaokrąglić rachunek w górę albo też już po opłaceniu rachunku, przy odejściu ze stolika zostawić na nim odpowiednią kwotę. Istnieje także opcja zostawienia napiwku przy płaceniu kartą, terminal zada pytanie, czy chcemy dodatkowo zostawić napiwek za dobrą obsługę. Jak się okazuje, w wielu krajach opłata ta wliczona jest z góry do rachunku.
Trzeba także wiedzieć, że napiwki nie zawsze trafiają w ręce kelnerów, z których obsługi byliśmy zadowoleni. Zdarza się, że w niektórych restauracjach menadżerowie zatrzymują pieniądze dla siebie, często łatają one dziury w rachunkach, jeżeli ktoś popełnił błąd albo też są rozdzielane po zmianie - niekoniecznie sprawiedliwie. Stąd też ważna jest dyskrecja- wielu gości po prostu woli zostawić pieniądze naprawdę temu i tylko temu kelnerowi/ tej kelnerce, który/a ich obsługiwał.
Przyjrzyjmy się zatem jakie zasady w panują w poszczególnych krajach.
Napiwki w różnych krajach/ Fot. Shutterstock Napiwki w różnych krajach/ Fot. Shutterstock Napiwki nie tylko w restauracji/ Fot. Shutterstock
W Stanach Zjednoczonych rozdawanie napiwków zaczynamy już po wyjściu z lotniska. Zwyczajowo daje się po 1-2 dolary bagażowemu, a także kierowcy, który zajeżdża Waszym samochodem pod drzwi hotelu. W hotelu powinno się obdarować podobną sumą boya, który dostarcza bagaże do pokoju, natomiast pokojówkom zostawia się ok. 2-5$ i w zamian każdego dnia możemy się spodziewać coraz lepszej obsługi. Napiwki daje się też taksówkarzom (około 10-15%), w restauracjach jest podobnie. Natomiast siedząc przy barze zostawia się barmanowi dolara za każdego zamówionego drinka. Napiwki daje się także przewodnikom, w zależności od długości wycieczki i poziomu sympatyczności przewodnika wynosi to ok. 5-10$.
Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych zostawianie napiwku leży w zwyczaju Czechów, Słowaków i Kanadyjczyków, a jego nie pozostawienie będzie świadczyło o braku ogłady. W tych krajach także zostawia się ok. 10-15% wartości rachunku, ale 20% nikogo nie zaskoczy ani nie urazi. Bywa również tak, że jeśli nie docenimy usług kelnera czy taksówkarza, ten śmiało o należny mu napiwek się upomni.
Tutaj mieszkańcy poczują się urażeni, jeśli będziecie chcieli zostawić im napiwek. Niemile widziane jest również zaokrąglanie rachunku - w końcu kelnerzy, taksówkarze i inni usługodawcy dostają swoje wypłaty i taki napiwek jest po prostu nieuczciwy.
Tutaj zostawianie napiwków nie jest obowiązkowe i jeśli już, to jest to 10% od sumy na rachunku. Zasady są podobne jak w Polsce, czyli można ale nie trzeba i zależy to wyłącznie od nas.
W restauracjach i barach zostawia się zazwyczaj 5-10% od rachunku, w taksówce 10-15%. Sami Hiszpanie jednak gardzą zwyczajem, postrzegając zostawianie napiwku jako łapówkarstwo.
Tutaj napiwek jest często z góry włączony do rachunku (5-10% sumy), gdzie nie jest, tam mile widziane jest także zaokrąglanie w górę - także w taksówkach.
Napiwki w różnych krajach/ Fot. Shutterstock Napiwki w różnych krajach/ Fot. Shutterstock Drobne euro na stół!/ Fot. Shutterstock
W tym kraju napiwki zostały zniesione i zamiast nich automatycznie dodaje się opłatę za obsługę w wysokości 15% od rachunku w restauracjach, hotelach i taksówkach.
W niektórych restauracjach do rachunku automatycznie dodawana jest opłata za obsługę w wysokości 12,5% od rachunku. Niektóre internetowe źródła donoszą, że nie powinno się zostawiać napiwku w gotówce w pubach i barach - jednocześnie mile widziane jest zaoferowanie barmanowi drinka. Inne źródła z kolei twierdzą, że barman nie może się napić w miejscu pracy, więc obiecany drink automatycznie przechodzi w nagrodę pieniężną.
Tutaj dodatkowa opłata dla obsługującego jest częścią kultury. Napiwki to tak naprawdę większa część zarobku osób pracujących w szeroko pojętym sektorze usług. Należy pamiętać, że średni dzienny zarobek w Meksyku to ok. 5$, a i mieszkańcy są przyzwyczajeni do przyjeżdżających tutaj Amerykanów, którzy, jak wiemy, zostawianie napiwków mają we krwi. Nikt jednak nie będzie za Wami ganiał, jeżeli napiwku nie zostawicie, nie będzie też pogardliwych spojrzeń ani wyrzutów.
We Francji napiwek jest automatycznie dodawany do rachunku (12-15%) w droższych restauracjach i hotelach. W barach i taksówkach powinno się zaokrąglać sumę w górę.
Często do rachunku automatycznie dodaje się 10% wydanej kwoty za obsługę, jeśli nie, dobrze widzianym jest zostawienie tej sumy dobrowolnie. Tak sprawa wygląda w restauracjach, w innych miejscach zwyczaj się nie przyjął, a za domaganie się napiwku nawet grożą kary. Słowem, napiwek we Włoszech to sprawa delikatna - w rejonach wiejskich zostawianie napiwku jest wręcz niegrzeczne.
Tutaj wspomniany wcześniej bakszysz jest częścią kultury. Zwyczaj trochę nadużywany zakłada zostawianie drobnych kelnerom, pokojówkom, portierom, taksówkarzom, kierowcom na wycieczkach, a nawet za parking i toaletę.
W większości zostawianie napiwku odbierane jest jako obraza, nie wliczając w to miejsc bardzo popularnych wśród turystów, gdzie zwyczaj zdążył się przyjąć.
W restauracji zostawia się od 10 do 20% sumy na rachunku. Przyjęte jest także dokładanie przewodnikom i pokojówkom oraz boyowi hotelowemu w hotelu. Taksówkarze dostają zazwyczaj 10% za usługę.
Zostawianie napiwku nie jest w zwyczaju Tajów, ale nie spotkacie się z niechęcią, jeżeli postanowicie jednak coś zostawić. Wręcz przeciwnie, dodatkowe pieniądze zostaną chętnie przyjęte. Ważne jest jednak, żeby zachować dyskrecję.
Choć od nikogo nie oczekuje się napiwków, są one doceniane przez miejscowych pracowników i nie spotykają się ze sprzeciwem.