Polskie morze czy Grecja? Z biurem czy na własną rękę? Tak zmieniły się wakacje Polaków przez ostatnie 25 lat

Pamiętacie jeszcze wakacje z lat 90-tych? Wyjazdy nad morze, zakupy nad upstrzonym dziwnymi gadżetami deptaku, kąpiele w chłodnym Bałtyku? Albo zimowe wyprawy do Zakopanego, obiady na Krupówkach i zdjęcie z misiem? Komu poszczęściło się bardziej, jechał w sezonie letnim nad Balaton albo do Chorwacji. Dziś jeździmy dużo dalej, często też rezygnujemy z leżenia do góry brzuchem na plaży. Zobaczcie, jak zmieniły się nasze wakacje w ciągu ostatnich 25 lat.

Pamiętam, jak koleżanka z podstawówki wyjechała z rodzicami na ferie na Wyspy Kanaryjskie. Pokazywała potem swoje zdjęcia: siedzi na brzegu morza, zalewana przez ciepłe fale. A nas zalewa zazdrość. Choć byłam już w wielu miejscach, a "Kanary" bardzo się zbliżyły i stały dostępne dla dużej grupy Polaków, tamto zdjęcie i tamte Wyspy Kanaryjskie wciąż kojarzą mi się z czymś poza zasięgiem ludzkich możliwości, prawdziwym rajem hen daleko.

Długie godziny w autobusie

W poszukiwaniu informacji o zmianach w stylu podróżowania Polaków zajrzałam na forum Gazeta.pl. Jest tam wątek, w którym wspominacie wakacje z lat 90-tych. To rozczulające wpisy, pozwalające z nostalgią spojrzeć na wakacje sprzed 20 lat. Pokazują też, jak dużo się zmieniło.

W latach 90-tych dominowało kilka tendencji. Na przykład żeby pojechać na południe Europy, byliśmy skazani na dwadzieścia parę godzin podróży autokarem. Tyłek drętwiał i puchły stopy. Pamiętam wycieczkę z Budapesztu do Wenecji - przez całą drogę leciały filmy z Budem Spencerem z węgierskim dubbingiem. Albo obozy młodzieżowe już pod sam koniec lat 90-tych, jeden w Antibes na Lazurowym Wybrzeżu we Francji, drugi w Rimini. Jeden z użytkowników napisał na forum: "Jak wyjazdy do Włoch, to najczęściej w okolice Rawenny z nieśmiertelnym Rimini na czele (i obowiązkowy punkt programu - wycieczka do San Marino na darmowy alkohol)", inna użytkowniczka dodaje: "Duża część ruszyła na zwiedzanie Europy. Linie autobusowe do Paryża, Rzymu przeżywały prawdziwy boom. Zresztą na objazdówki też trzeba było wcześniej rezerwować miejsce".

Pamiętacie te emocje? Poczucie, że naprawdę przemierza się setki kilometrów? Stempelki w paszporcie? "Moja pierwsza wyprawa za granicę była na Costa Brava, eh. Z wypiekami na twarzy jechałam autobusem, czekając z paszportem na kontrolę na granicach" - pisze internautka.

Ktoś inny komentuje: "Hiszpania, Włochy, Grecja, czasem Egipt i Tunezja." Jak piszą ci, którzy dorastali w latach 90-tych, to był dopiero szpan! Czy też: "Jeździło się do Hiszpanii albo do Tunezji, która wtedy nie była w Polsce zbyt popularna i do tego była strasznie droga (dużo cwaniaczków jeździło wtedy z czeskich biur podróży)".

Wakacje nad Balatonem/ Fot. CC BY SA-2.0/ Krisztina Konczos/ Flickr.comWakacje nad Balatonem/ Fot. CC BY SA-2.0/ Krisztina Konczos/ Flickr.com Wakacje nad Balatonem/ Fot. CC BY SA-2.0/ Krisztina Konczos/ Flickr.com Wakacje nad Balatonem/ Fot. CC BY SA-2.0/ Krisztina Konczos/ Flickr.com

Sporo Polaków wyjeżdżało na zachód, by zwiedzać Paryż i zamki nad Loarą. Otworzyła się także wschodnia granica, więc zaczęto jeździć na Litwę i Ukrainę (Wilno i Lwów). Natomiast, jeśli chodzi o Chorwację, to zdania są podzielone. Do 1995 roku trwała tam przecież wojna, a pod koniec lat 90-tych wiele osób nadal traktowało Bałkany jako jednorodny twór i bombardowania Belgradu rzucały nieprzyjemny cień na wakacje nad ciepłym morzem. W 1999 pojechałam z tatą i młodszą siostrę do Rovinj i do tej pory pamiętam, że nieraz padało hasło, czy aby na pewno jest tam bezpiecznie.

Nie tylko ja mam takie wspomnienia. Użytkowniczka pisze na forum: " Wtedy Chorwacja była właśnie zaskakująco popularna. Ze zdziwieniem słuchało się ludzi, którzy tam pojechali, nie zginęli itd. Przesadzam oczywiście, ale było to z jednej strony miejsce niepokojące, a z drugiej pewnie tanie, no i w związku z tym popularne - bo to przecież nad morzem Śródziemnym, to prawie jak pojechać do Włoch czy Grecji".

No właśnie, Grecja, dziś jeden z popularniejszych kierunków: "Przypomniało mi się również że w tamtych czasach dosyć drogie były wyjazdy do Grecji." - pisze jeden z użytkowników - "Wynikało to z tego, że nie było prawie w ogóle wycieczek samolotowych (droooogo) a lądem trzeba było jechać przez Bułgarię i Rumunię (łapówki), Serbię (wiza) lub na południe Włoch do Brindisi i stamtąd promem do Igoumenitsy lub na Korfu."

Korfu w latach 90-tych/ Fot. CC BY 2.0/ Barry Lewis/ Flickr.comKorfu w latach 90-tych/ Fot. CC BY 2.0/ Barry Lewis/ Flickr.com Korfu w latach 90-tych/ Fot. CC BY 2.0/ Barry Lewis/ Flickr.com Korfu w latach 90-tych/ Fot. CC BY 2.0/ Barry Lewis/ Flickr.com

Absolutną klasyką była wyprawa na Słowację. Z forum: "I jeszcze mi się przypomniały wyprawy z namiotem na Słowację, na początku lat 90. W porównaniu z Polską było tam wówczas strasznie tanio (nawet na licealną lub studencką kieszeń). Wystarczyło trochę gotówki, żeby spędzić tydzień na Słowacji bez odmawiania sobie niczego". Ktoś dodaje: "Byłam też w Bułgarii (3 dni w jedną stronę autokarem) i na Słowacji, i na zakupach w Niemczech".

No i oczywiście, polskie morze. Forumowicz o jednym (właściwie mógłby być każdy!) z kurortów: "Kultowy deptak i stoisko z koszulkami (właściciel zawsze puszczał Big Cyca -głównie Makumbę). Długie kolejki po gofry przy drodze na plażę. Mnóstwo ludzi. Dziś pewnie by mi się takie obijanie nie podobało. Wtedy zawsze czekałam na wyjazd."

Wakacje dziś

No właśnie, jak to wygląda dzisiaj? Czy dużo się zmieniło? Okazuję się, że zmieniło się właściwie wszystko. Od 2000 roku nastąpiło znaczące przyśpieszenie, zaczęliśmy mieć coraz więcej możliwości. W Europie pojawiły się tanie linie lotnicze, które do Polski zawitały w 2004 roku (Wizzair) i 2005 (Ryanair). Świat się przybliżył, nie trzeba już wysiadywać długich godzin w autokarze. Oprócz tego, choć wielu narzeka, żyje nam się lepiej, więc oprócz standardowych kierunków pojawiły się także te całkiem dalekie i egzotyczne. Staliśmy się też bardziej wybredni, nie zadawala nas już byle co.

Według danych Instytutu Turystyki w 2011 roku granice Polski przekroczyło prawie 43,3 mln obywateli udających się do innych krajów - to o 500 tysięcy więcej niż w latach poprzednich. Spośród nich 6,3 mln stanowili turyści. Zaraz za Niemcami i Wielką Brytanią (gdzie Polacy często jeżdżą do swoich rodzin) turyści najczęściej odwiedzali Czechy, Chorwację, Hiszpanię i Turcję.

Natomiast, wg danych serwisu esky.pl dwa lata temu do Grecji pojechało 34% urlopowiczów (tak, kiedyś ta droga i niedostępna!), do Hiszpanii 18%, do Turcji 14%, Egiptu 13%, Bułgarii 12%. Wśród hiszpańskich kurortów wygrywa Costa Brava, Teneryfa i Majorka.

A jeśli Grecja, to gdzie? Wśród najtańszych kierunków jest Kos, wśród najdroższych - Kreta. Zaraz za nią plasuje się Grecja kontynentalna, Rodos, Kos i Korfu. Statystyki i rankingi różnią się od siebie, w badaniach portalu esky.pl zaraz za Grecją stoi Hiszpania, jednak w wielu zestawieniach króluje Egipt. Jest to o tyle interesujące, że Polacy przyzwyczaili się jakoś do niestabilności tamtejszej sytuacji politycznej i przestała im ona przeszkadzać. Nie przeraziliśmy się także szarżującym kilka lat temu w pobliżu Sharm El-Sheikh rekinem ludojadem. Wygląda na to, że Polak zrobi wszystko, żeby móc odpocząć na swoim ulubionym wybrzeżu.

Co ciekawe, niegdyś tak popularna Chorwacja występuje niżej w rankingach, ale i tak niezmiennie jest chętnie odwiedzana. Rozwijają się także kierunki bardziej egzotyczne. Zaczynając od tych bliższych, jak Bałkany - ale już nie tylko Chorwacja, także Czarnogóra, Albania i Macedonia, a kończąc na naprawdę dalekich, jak Tajlandia, Malediwy, Indonezja czy Meksyk albo Karaiby: Dominikana i Kuba. Ci, którzy mogą sobie na to pozwolić, zwiedzają Afrykę. W ofertach biur podróży coraz częściej pojawia się Kenia, Zanzibar i Tanzania, a ostatnio też RPA.

Tanzania/ Fot. ShutterstockTanzania/ Fot. Shutterstock Tanzania/ Fot. Shutterstock Tanzania/ Fot. Shutterstock

Z badań przeprowadzonych przez Mundial Assistance wynika, że na wakacje za granicą wydajemy średnio ok. 2,5 tysiąca złotych za osobę, a urlop trwa ok. 11 dni. Obok last minute pojawiła się także opcja first minute, czyli rezerwowanie wycieczek z dużym wyprzedzeniem na następny sezon, która cieszy się coraz większą popularnością.

Na własną rękę czy z biurem podróży?

Dziś wiele osób decyduje się na dalszą podróż na własną rękę. Obecnie, coraz więcej Polaków rezygnuje z pomocy biur podróży i samodzielnie organizuje zagraniczne wyjazdy wakacyjne. Już od kilku lat największym zainteresowaniem cieszą się podróże do Włoch i Hiszpanii. W zeszłym roku na popularności zyskała wspominana już nie raz Chorwacja, do której wybrał się co dziesiąty turysta.

Według danych Instutu Turystyki w 2010 roku 23% turystów wyjechało na wakacje z biurem podróży, a 59% zorganizowało wyjazd samodzielnie. Nowością ostatnich lat są wyjazdy "do it yourself" na Majorkę i Sycylię - kierunków zarezerwowanych dotychczas wyłącznie dla biur podróży.

W Polsce zrobiły się modne tzw. city breaks - czyli krótkie, często weekendowe wypady do europejskich miast, organizowane samodzielnie. Najbardziej popularnymi miastami, do których wybierali się polscy turyści w 2013 roku były Rzym, Barcelona i Paryż. Do stolicy Włoch poleciało 17% Polaków, Katalonii - 13%, natomiast Francji - 10%. Mniej osób wyjechało do Bourgas, do Malagi, do Pizy, Nicei, na Sycylię i do Alicante. Dane pochodzą z ankiety serwisu fru.pl z 2013 roku.

Na własną rękę coraz częściej jeździmy także do Azji. To nadal mały procent turystów we wszystkich zestawieniach, ale ruch w tę stronę zaczyna być zauważalny. USA, kiedyś zarezerwowane tylko dla niektórych, też jest dziś coraz bardziej popularne. Coraz więcej osób jedzie na tzw. road trip po Stanach, odwiedza Nowy Jork czy San Francisco. Bilety coraz tańsze i tylko wiza stoi nadal na przeszkodzie.

Bardziej aktywnie

Leżenie na plaży jest passe. Przynajmniej dla niektórych, bo istnieje coraz liczniejsza grupa decydująca się na wakacje bardziej aktywne. Co prawda, najwięksi operatorzy turystyczni nie posiadają takich ofert, które skupiają się tylko na sporcie, ale coraz więcej organizatorów turystyki wprowadza dodatkowe usługi. Obok wielkich kurortów znajdziemy więc pola golfowe, korty tenisowe oraz ośrodki sportowe.

Wakacje ze sportem czasami wiążą się raczej z ulubionym zawodnikiem czy drużyną, niekoniecznie z wyciskaniem siódmych potów w fitness klubie. Wycieczki na mecze piłkarskie łączone ze zwiedzaniem miasta są popularne od dawna. Ale i tutaj zachodzą ciągłe zmiany, w zależności od tego, kto aktualnie odnosi sukcesy. Na przykład, za czasów narodowej małyszomanii popularne były wyjazdy na turnieje skoków narciarskich. Podobnie stało się z Formułą 1, odkąd występował w niej Robert Kubica.

Trend, by jeździć na wakacje, które w całości kręcą się wokół sportu ciągle się rozwija. Zimą oczywiście narty, w lecie sporty wodne: surfing, windsurfing, kitesurfing czy nurkowanie. Ale oprócz tych klasycznych form pojawiają się także wakacje z jogą, tenisem czy siatkówką.

Przewodnik pod pachą

Jeszcze całkiem niedawno przed wyjazdem za granicę gorączkowo poszukiwało się wśród przyjaciół przewodnika, a w samochodzie w szufladzie leżała zużyta mapa, przy pomocy której pasażer pilotował kierowcę. Technologia zmieniła nasze przyzwyczajenia tak szybko, że ledwie to zauważyliśmy.

Dzisiaj trasę wyznacza nam nadajnik GPS w telefonie. Przy pomocy tabletu czy smartfona zarezerwujemy hotel, kupimy bilet na autobus i sprawdzimy jego rozkład jazdy. Istnieje cała masa dostępnych aplikacji, jedna pomoże znaleźć hotel, czy popularną restaurację, inna pokaże niezwykłe miejsca na mapie Polski. Na ekranie smartfona możemy także sprawdzić prognozę pogody i przelicznik walut. Aż strach pomyśleć, co się stanie kiedy zgubimy telefon.

Zmienił się także sposób dzielenia się ze znajomymi wrażeniami z urlopu. Zdjęcia wrzucamy na facebooka, zanim w ogóle wrócimy do domu. Nie tak, jak 20 lat temu, kiedy na spotkaniach długo po powrocie z rąk do rąk przechodziły zdjęcia wywołane z kliszy.

Jeszcze przed wyjazdem, przy planowaniu urlopu pomagają nam wyszukiwarki lotów, hoteli, wynajmu samochodu, a nawet wycieczek. Polacy coraz chętniej kupują przez Internet, skończyły się czasy jeżdżenia do biur podróży w poszukiwaniu najlepszej oferty.

Jak to będzie wyglądało w przyszłości? Inteligentne wyszukiwarki semantyczne, dostosowujące wyniki wyszukiwań do indywidualnych potrzeb klienta? Cyfrowy asystent podróży? A może próbka wakacji w fiolce? Wszystko przed nami.

Turyści/ Fot. ShutterstockTuryści/ Fot. Shutterstock Turyści/ Fot. Shutterstock Turyści/ Fot. Shutterstock

Lata dwa tysiące

Ciekawa jestem jak za parę lat będziemy wspominać wakacje w dekadzie 2000 - 2010 i w tej obecnej. Czy będziemy mieli więcej wspomnień z wyjazdów all inclusive, czy też z tych zorganizowanych samodzielnie? Czy Grecja i Egipt nieustannie będą królować wśród urlopowych planów czy też więcej osób zdecyduje się na popularne na Zachodzie Meksyk i Tajlandię, a może zmienimy kierunek i częściej będziemy jeździć do Skandynawii? Jedno jest pewne, zarówno nasze możliwości, jak i rozwój infrastruktury turystycznej pozwolą na coraz więcej.

Więcej o: