Kłótliwi? Rodzinni? Szowinistyczni? Przeczytaj, jacy naprawdę są Grecy [WITAJ W PODRÓŻY]

Jacy są wyspiarze, a jacy Grecy kontynentalni? Czy Grecy nadal najchętniej spędzają czas ze swoją liczną rodziną? Co lubią jeść? I czy kobietom wolno przebywać w kafenio, tradycyjnie męskim barze? Przeczytaj, jak wygląda współczense społeczeństwo greckie, co się zmieniło i jaki wpływ na życie w Grecji mają wszechobecni turyści.

Nawet dzisiaj, prawie 200 lat po odzyskaniu niepodległości i zjednoczeniu się w jeden naród, różnica ta widoczna jest gołym okiem. Kontynent szczyci się nowoczesnością, rozwojem przemysłu, techniki i nauki, a także otwartością na zachodnioeuropejskie trendy. Bliżej stąd do innych stolic, szybciej więc zmienia się styl życia i relacje pomiędzy ludźmi, a codzienność przynosi te same, znane gdzie indziej problemy: duże tempo zdarzeń, stres, bezrobocie, przestępczość i choroby cywilizacyjne.

Tekst pochodzi z najnowszego numeru magazynu

Z tej perspektywy wyspy są bardziej sielskie i prowincjonalne, jakby wyrzucone poza główny nurt zdarzeń. Cechują się większą stabilnością i odpornością na wahania gospodarki, a ostatni kryzys nie odbił się na nich tak mocno jak na centralnej części kraju. W zasadzie każda rodzina ma tu własną plantację oliwek lub prowadzi turystyczny interes.

Większość wysp jest w miarę samowystarczalna i skupia się na realizowaniu lokalnych potrzeb, wielką politykę pozostawiając Atenom . Wyspiarze czują się przez to wolni, są - statystycznie - większymi optymistami i nie patrzą tak często na zegarek ("bo przecież jutro też jest dzień"). Grecy z kontynentu po cichu nazywają ich jednak wiejskimi kuzynami, samemu dumnie tytułując się spadkobiercami starożytności, potomkami herosów i bogów. Na pytanie, czy to aby nie zawiść, robią się nieco bardziej nerwowi, tłumacząc, że życie na kontynencie wymaga większego temperamentu.

Grecja. Grunt to rodzinka

Grecy są bardzo rodzinni i potrafią w kręgu swoich bliskich stworzyć naprawdę ciepłą i serdeczną atmosferę. Wprost uwielbiają dzieci i chętnie poświęcają im uwagę. Zdarza się, że tracą nawet na ich punkcie głowę, rozpieszczając niemiłosiernie, zwłaszcza chłopców. Przy czym nie ma specjalnie znaczenia, czy dziecko jest własne czy cudze, ważne, że trzeba się nim zaopiekować. Cenią sobie prywatność i poukładane życie domowe, w którym każdy z domowników sprawuje konkretną funkcję. Dbają o systematyczne spotkania w gronie rodzinnym, które służą plotkowaniu, wymianie informacji i umacnianiu relacji pomiędzy członkami familii. A jeżeli można połączyć rozmowy z jedzeniem, życie rodzinne staje się wręcz idealne. Wspólne celebrowanie spotkań i uroczystości to niepodważalny dogmat greckiej obyczajowości. Rodzina siedząca przy stole w tawernie jest tu całkowicie naturalnym obrazkiem.

Mieszkańcy Hellady są przy tym bardzo empatyczni i chętnie nawzajem się wspierają. Szczególnie, gdy kogoś z krewnych spotka życiowe niepowodzenie. Wiadomo, że w grupie i raźniej, i łatwiej mierzyć się z problemami. Ostatni kryzys pokazał właśnie taką szczerą kooperatywę i solidarność. Gdy tysiące ludzi strajkowało, szybko pojawiły się komitety rozdające jedzenie lub wymieniające się użytecznymi dobrami i usługami.

Niestety, współczesny styl i tempo życia krok po kroku oddalają rodziny od siebie, powodując, że pomiędzy młodszym a starszym pokoleniem tworzy się coraz większa komunikacyjna dziura, a tradycja obcowania w trójpokoleniowej społeczności (dzieci, rodzice, dziadkowie) zanika. Warto więc czasem wrócić do rodzinnego domu, bo gdzie tak dobrze jak u mamy. Szczególnie gdy jest nią grecka mama, która nawet dorosłe już pociechy przytuli, nakarmi i bogato wyposaży na drogę powrotną.

Grecja. Wojna płci

Grecki model rodziny jest jeszcze dość konserwatywny, oparty na patriarchacie, w którym mężczyzna, najczęściej w stylu macho, jest głową rodu i podejmuje najważniejsze decyzje. Szczególnie dzieje się tak w społecznościach wiejskich, w których zmiany ról obu płci i równouprawnienie nie przebiegają tak szybko jak w większych miastach. Co ciekawe, nawet rozwój turystyki i kontakt z turystami nie musi wiązać się z przyspieszeniem transformacji. Taką sytuację obserwujemy np. na Krecie. Podczas gdy jej północne wybrzeże odwiedzane jest przez miliony turystów z całego świata, reprezentujących różne wzorce zachowań, środek wyspy pozostaje hermetycznie zamknięty na napływające z zewnątrz prądy.

Głównym czynnikiem napędzającym zmiany są telewizja oraz internet, szczególnie wśród młodego pokolenia, które o wiele szybciej chłonie zachodni styl życia. Takie wyspy jak choćby Paros czy Mykonos na Cykladach stały się stolicami szalonej zabawy w rytmie disco, do których przyjeżdża się w celu zaliczenia wakacyjnej przygody, a widok par ze środowiska LGBT nikogo nie dziwi i nie bulwersuje. Nadal jest to jednak wyjątek, który należy traktować raczej jako zawór bezpieczeństwa dla sztywnej i tradycyjnie poukładanej mentalności reszty greckiego społeczeństwa. Pamiętajmy, że jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku, podczas rządów junty pułkowników, Grecja została zamknięta dla obcokrajowców noszących długie włosy i brody oraz minispódniczki.

Porzucenie lokalnych społeczności na rzecz większej anonimowości w miejskiej dżungli, które można zaobserwować we współczesnej Grecji, również pomaga zerwać ze stereotypem. I tak kobiety, które pracują i robią karierę, stają się coraz bardziej niezależne. Nie muszą już opierać swojej pozycji na posagu, jaki według tradycji i prawa obowiązującego do 1983 r. musiały wnieść do małżeństwa, aby zagwarantować sobie zabezpieczenie przyszłości. Liczba kobiet w typowo męskich zawodach zauważalnie rośnie, choć jeszcze daleko jej do ideału. Dobrym przykładem jest Dora Bakojani , która w 2002 r. jako pierwsza kobieta została wybrana na stanowisko burmistrza Aten.

Świat się zmienia, więc Grecja, chce czy nie, też musi się zmienić. Klasyczny bastion męskości - kafenion - może pozostawać tradycyjnie zamknięty dla płci pięknej, ale na pewno musi liczyć się z prawami ekonomii i konkurencją nowoczesnych kawiarni oferujących frappe, latte i cappuccino, które coraz liczniej odwiedzane są przez panie.

Wiara i przesądy

Gdyby spojrzeć z perspektywy dziejów, z zamiarem wyodrębnienia kilku elementów, które pozwoliły Grekom zachować swoją kulturę i tożsamość narodową, to wspomniane więzy krwi odegrałyby w tym procesie najważniejszą rolę. Na drugim miejscu byłaby religia, a konkretnie Kościół prawosławny, do którego przynależność deklaruje ok. 95 proc. społeczeństwa. Ma on status religii państwowej. Oczywiście jest to spuścizna po Bizancjum , które od strony duchowej wywarło ogromne piętno na Grekach. Podczas 400-letniej okupacji tureckiej kultura grecka schroniła się i przetrwała właśnie w kościele, ponieważ Turcy dosyć otwarcie dopuszczali funkcjonowanie innych religii w swoim imperium. W Grecji jest nieprawdopodobna wręcz liczba kościołów oraz kapliczek i prawie tyle samo świąt, zwanych tu panigiri . Podstawową okazją do świętowania są urodziny patrona, a tych również jest tutaj bez liku.

Grecy są bardzo przywiązani do religii i ma ona ogromne znaczenie w ich życiu, ale przede wszystkim jako rodzaj tradycji i kultury wypełniającej kalendarz oraz motywującej do działania, a nie jako dowód specjalnej pobożności. W dużym uproszczeniu kościół to raczej domena kobiet, które zawłaszczyły go od strony towarzyskiej. Wyjście na nabożeństwo to nie tylko okazja do modlitwy, lecz także czas na spotkanie się z innymi kobietami i ploteczki. Jest więc w pewnym stopniu odpowiednikiem tego, czym u mężczyzn jest kafenion . Przy tym całym religijnym zaangażowaniu prawie każdy Grek wierzy w przesądy i ma swoje zabobony. Noszenie amuletów ochronnych czy plucie, aby odczynić urok, to tylko niektóre z nich.

Najważniejszym świętem w Grecji jest Wielkanoc, kiedy z radości puszcza się sztuczne ognie i petardy. Kolejnym rangą jest 15 sierpnia, czyli Wniebowzięcie NMP, podczas którego rusza wielka pielgrzymka na Tinos, do cudownej ikony Dziewicy autorstwa św. Łukasza. W dniu św. Dominiki w niektórych wioskach mężczyźni i kobiety zamieniają się rolami. A na początek Wielkiego Postu wszyscy puszczają latawce.

Kafenio na Korfu/ Fot. CC BY-SA 3.0/ Thomas Schoch/ Wikimedia CommonsKafenio na Korfu/ Fot. CC BY-SA 3.0/ Thomas Schoch/ Wikimedia Commons Kafenio na Korfu/ Fot. CC BY-SA 3.0/ Thomas Schoch/ Wikimedia Commons Kafenio na Korfu/ Fot. CC BY-SA 3.0/ Thomas Schoch/ Wikimedia Commons

Nie tylko sałatka grecka

Jeśli się spotykać i świętować, to tylko przy stole. A co na nim? Grecka kuchnia nie jest ani specjalnie wykwintna, ani skomplikowana, ale za to bardzo smaczna. O ile późne śniadanie jest raczej skromne i ogranicza się do kromki z dżemem oraz obowiązkowej kawy, o tyle w dalszej części dnia wielkość posiłków wzrasta wprost proporcjonalnie z każdą godziną. Między dużymi posiłkami zawsze znajdzie się czas na owoce lub kolejną i jeszcze jedną kawę. Ale uwaga: w Grecji pije się bardzo słodką kawę i zazwyczaj kelnerzy pytają tylko, czy ma być słodka - gryko , czy półsłodka - metro . O gorzką - sketo - trzeba specjalnie poprosić.

Na przestrzeni ostatnich 80 lat dieta Greków bardzo się zmieniła. Jeszcze po II wojnie światowej prawie nie występowało w niej mięso, które, tak jak ryby, jadło się zazwyczaj raz w tygodniu lub rzadziej, zazwyczaj na specjalne okazje. Zamiast niego spożywano więcej warzyw i owoców, a podstawę głównych dań stanowiły fasola, sery, jogurt, chleb i oliwa. Z tych samych powodów narodziła się też nieśmiertelna sałatka grecka - tanie, sycące danie, do przygotowania na szybko z produktów, które akurat są pod ręką: dorodnych pomidorów, doskonałych serów, zielonej sałaty i cebuli, świeżo zerwanej bazylii, ziół oraz oliwy.

Obecnie trudno sobie wyobrazić, że obiad lub kolacja może obejść się bez mięsa. Popularne stifado to gulasz wołowy z cebulą. Moussaka , serwowana w formie ciepłej i pachnącej zapiekanki, skrywa zmielone mięso jagnięce i wołowe, przyprawione duszonymi bakłażanami. Sztandarową przekąską są oczywiście souvlaki , czyli szaszłyki z mięsa wołowego, jagnięcego lub z kurczakiem, przetykane boczkiem i warzywami. Razem z mięsem do łask wróciły też ryby i owoce morza. Rarytasem są oczywiście kruche ośmiornice i homary, ale na talerzach zobaczymy również sardynki, barwenę, aterynę, miecznika czy śledzia.

Po posiłku Grecy przechodzą od razu do deserów, wśród których pierwsze skrzypce grają świeże owoce, a także suszone daktyle, figi czy rodzynki z miodem. Na koniec wystarczy kieliszek pysznego winem. Do szczęścia nic więcej nie potrzeba.

Więcej o: