Wyobraźcie sobie łańcuch piaszczystych wydm ciągnących się kilkudziesięciokilometrowym łańcuchem. Wznoszą się ponad powierzchnię na wysokość 50 metrów, a najwyższa ma prawie 70 metrów! Z góry rozciąga się świetny widok - po jednej stronie jest otwarte morze, po drugiej spokojniejszy zalew, a wzdłuż obu - długie, piaszczyste plaże. Wystarczy odrobina szczęścia, by rankiem znaleźć na nich miejscowe "złoto" - to najbogatsze w bursztyn miejsce w Europie.
Wśród piasków i szumiących sosnowych lasów rozsiadły się rybackie chaty jak malowane: szalunkowe, w charakterystycznym kolorze pruskiego błękitu albo czerwieni z brązem, ze spadzistymi dachami krytymi dachówką, a czasem strzechą. W podobnym stylu buduje się tu także współcześnie i z racji dbałości o architekturę betonowych hoteli molochów tu nie uświadczysz. Idylli dopełniają kołyszące się na falach łódki, rozwieszone rybackie sieci i schnące ryby oraz hałasujące nad głowami ptaki - każdego roku przelatuje ich tędy 10-20 milionów.
To cudo to Mierzeja Kurońska - 97-kilometrowy wąski półwysep o lekko księżycowatym kształcie ciągnący się od Obwodu Kaliningradzkiego po Kłajpedę , oblewany z jednej strony przez wody Bałtyku, z drugiej - Zalewu Kurońskiego . Mniej więcej w połowie przecina ją granica rosyjsko-litewska i o ile wjazd do Rosji wiąże się z formalnościami wizowymi, o tyle do kurortów po drugiej stronie można pojechać nawet jutro. "Sahara Litwy" jest podobna do Helu , ale mniej zagospodarowana i przez to dla wielu bardziej malownicza.
Dziewczyna, która usypała mierzeję, była piękna, dzielna i bogata. Rzecz działa się w czasie silnego sztormu, gdy wiatr naniósł tyle piachu, że zatarasował on ujście Niemna i wzburzone wody już miały wylewać przynosząc zagładę okolicznym wsiom, kiedy na scenę wkroczyła Neringa . Nie myśląc wiele zebrała piach do fartucha, po czym wyrzuciła daleko go w morze. Wtedy powstała mierzeja, co do czego nie mają wątpliwości opowiadacze legend.
Rzeczywistość była nieco bardziej prozaiczna: tysiące lat temu cofający się lodowiec pozostawił za sobą łańcuch wysepek. Zasypywane w kolejnych wiekach przez piaski i formowane morskimi falami utworzyły mierzeję. Ponieważ morze było wówczas jednym z głównych źródeł zapewniających pożywienie, szybko osiedlili się tu ludzie. W pierwszym tysiącleciu naszej ery mierzeję zasiedlali Kurowie i Prusowie , dość często pojawiali się tu też Wikingowie . Wiek XIII przyniósł Krzyżaków , którzy wybudowali kolejne twierdze osiedlając wokół nich farmerów, budując drogi, manufaktury, stocznie i kuźnie.
Ponieważ średniowieczna industrializacja wymagała drewna, pod siekierę poszły bujnie zielone lasy. Gleba zerodowała, a wydmy zaczęły wędrować grzebiąc kolejne osady. Dopiero w XIX w., kiedy drzewa zostały dosłownie w kilku miejscach, ludzie się opamiętali, zaczęli je sadzić na nowo i dbać, żeby wyrosły. Dziś Mierzeję Kurońską porasta gęsty i wysoki las sosnowo-brzozowy zajmujący prawie trzy czwarte jej powierzchni.
Mierzeja ma połączenie z lądem od strony rosyjskiej. Żeby się dostać na nią od strony litewskiej trzeba pokonać wąski przesmyk płynąc promem z Kłajpedy . Po zaledwie kilku minutach ląduje się w Smiltyne , dziś administracyjnie przedmieściach Kłajpedy , dawniej rybackiej osadzie, w której wciąż zachowały się tradycyjne XIX-wieczne gospodarstwa złożone z trzech budynków: domu, chlewni i wędzarni ryb. Jest tu Muzeum Morskie i Akwarium z imponującym zbiorem kilkunastu tysięcy muszel oraz Muzeum Przyrody Mierzei Kurońskiej , a przy niedalekiej drodze wyeksponowano szczątki łodzi wiosłowej, z którą wiąże się ciekawa, acz smutna historia.
Dwie dekady temu rybak Gintaras Paulionis postanowił przepłynąć nią do Szwecji jak to przed wiekami robili przodkowie. Po dwóch tygodniach szczęśliwie wylądował na drugim brzegu. Zadowolony z sukcesu postanowił zmierzyć się z Bałtykiem jeszcze raz, tym razem płynąc w przeciwną stronę. Gdy był już u wybrzeży Litwy , łódź zatopił potężny sztorm - jej szczątki po kilku dniach odnaleziono w Nidzie , czyli osadzie położonej tuż przed rosyjską granicą.
Nida/ Fot. Shutterstock
Na Mierzei Kurońskiej jest jedno miasto, przedziwne i niezwykłe jak ona sama. Nerynga to sztuczny twór złożony z czterech wsi: Juodkrante, Preili, Pervalki i Nidy . To chyba jedyne "miasto" na świecie, gdzie obszary zamieszkałe oddzielają kilometry piasków i lasów. Pierwsza - jadąc od strony Kłajpedy - jest położona 19 km od niej Juodkrante .
Niegdyś rybacka i uboga jak wszystkie inne w okolicy, wybiła się niespodziewanie w połowie XIX w., kiedy znaleziono tu ogromne złoża bursztynu (mierzeja do dziś ma opinię miejsca najbardziej zasobnego w jantar w Europie). Drugą ciekawostką miejscowości jest leżąca na jej obrzeżach, porośnięta lasem wydma nazywana Górą Czarownic . Mierzeja Kurońska od czasów prehistorycznych była miejscem szczególnym, w którym poganie czcili swoje bóstwa; mówi się, że ofiary na Górze Czarownic składano jeszcze kilka wieków po wprowadzeniu chrześcijaństwa. Dzisiaj wydmę zajmuje osobliwe towarzystwo - setka drewnianych rzeźb uosabiających postaci z litewskich legend z czarownicami na miotłach na czele.
Pervalka (najmniejsza z miejscowości) i Preila (znajduje się tu najwyższa wydma mierzei) to malownicze miejsca z rybackimi chatami - często zamienionymi na pensjonaty - łódkami i suszącymi się sieciami. Perłą w koronie i największą osadą mierzei jest Nida . Położona wśród lasów i wydm, tuż nad wodą, nieco przeniesiona w połowie XVIII wieku, gdy zaczęła przegrywać walkę z piaskiem, jest popularnym kurortem wypoczynkowym.
Jego historia zaczęła się w latach 20. ubiegłego wieku, gdy upodobali go sobie niemieccy artyści - mierzeja była wówczas w granicach Niemiec. Najbardziej znanym bywalcem był Tomasz Mann , który po pierwszej wizycie w niej napisał w pamiętniku: "Były to dni z tak nieopisanym pięknem natury stworzonym przez fantastyczny świat wędrujących wydm i zamieszkujących sosnowe lasy łosi, że zdecydowaliśmy się kupić dom". Noblista nabył piętrowy drewniany dom na wzgórzu z widokiem na zalew. Spędził tu trzy kolejne letnie sezony (1930-32) pracując nad "Józefem i jego braćmi". Dzisiaj w domu jest jego muzeum z kolekcją zdjęć, książek i kopii dokumentów z nim związanych.
W Nidzie zaczyna się kilkukilometrowy łańcuch najpiękniejszych wydm ciągnących się przez niedaleką granicę do Rosji. Najpiękniej wyglądają z punktu widokowego na wydmie Parnidos (52 metry) - po jednej stronie morze, po drugiej zalew, a pomiędzy nimi - pofalowana pustynia.