Hetman Czarniecki ze złotą buławą w prawej ręce stoi twarzą do kościoła św. Trójcy. Budowla z szeroką białą fasadą zwieńczoną po obu stronach wieżami zajmuje całą pierzeję. Za nią jest barokowy klasztor zamieniony w plebanię, a most prowadzi na drugą stronę niezbyt szerokiej, leniwie płynącej przez łąki w tym miejscu Narwi, do zamczyska z czerwonej cegły.
W Tykocinie nie uświadczy się bloków ani betonowych domów-klocków. Króluje tu typowo małomiasteczkowa zabudowa: domy murowane białe i pastelowe kryte czerwonym gontem mieszają się z drewnianymi ozdobionymi gankami i okiennicami, a przed jednymi i drugimi kwitną kolorowe malwy. Ciszę czasami przerwie stukot kół na bruku, klekot kołującego nad rzeką bociana, albo rozmowa miejscowych, bo w takim miejscu sąsiedzi nie są anonimowi.
Rynek i kościół św. Trójcy/ Fot. Shutterstock
Senny Tykocin to miasteczko niezwykłe, niegdyś jedno z najważniejszych w granicach Rzeczpospolitej Obojga Narodów , położone niemal w jej sercu i ulubione przez książąt i królów. Dzisiaj zachowała się w nim ponad setka zabytkowych budowli i układ charakterystyczny dla sztetla - miasteczka żydowskiego, które tętniło tu gwarem przed II wojną światową. Miejscowa synagoga była drugą co do wielkości w Polsce - po krakowskiej. Nazywany "podlaską perłą baroku" Tykocin coraz częściej gości na turystycznych trasach.
Tykocin założył na początku XV w. książę Janusz Mazowiecki . Okolica, zasiedlona już wcześniej, była wyśmienita: z jednej strony rozlewiska Narwi, z drugiej - niedostępne bagna. W dodatku akurat w tym miejscu był bród na szlaku handlowym prowadzącym z Wilna do Krakowa. Kolejny szlak biegł rzeką - spławiano tędy towary zarówno do Gdańska, jak i w głąb Mazowsza. Rosnące w siłę miasto przeszło w ręce możnego litewskiego rodu Gasztołdów , a po bezpotomnej śmierci ostatniego z nich przypadło wdowie - Barbarze Radziwiłłównie .
Król Zygmunt August upodobał je więc sobie szczególnie: przeniósł tu skarbiec, bibliotekę i arsenał, a w rozległych lasach wokół urządzał polowania dla siebie i swoich gości. Tykocin , leżący wówczas niemal w sercu Rzeczpospolitej , był jednym z jej najznamienitszych miast i twierdz obronnych.
Po dzisiejszych sennych uliczkach przechadzali się najmożniejsi z możnych, na zamku bawiły kolejne koronowane głowy, a zaułki tętniły życiem zajazdów dla podróżnych. Kolejne lata przyniosły panowania kolejnych możnowładców - Czarnieckich (hetman dostał je za rozgromienie Szwedów) i Branickich , którzy nadali mu dzisiejszy kształt. To właśnie za ich panowania powstały zachowane do dzisiaj zabytkowe barokowe budowle.
Pomnik hetmana Stefana Czarnieckiego/ Fot. Shutterstock
Najbardziej charakterystyczny dla Tykocina jest kościół Św. Trójcy . Ten widok zapamięta chyba każdy, kto tu kiedykolwiek był: monumentalna jasna świątynia wygląda, jakby chciała arkadami objąć cały rynek. Jej fasada przyćmiewa plac w całości. Równie imponujące jest wnętrze świątyni - z pozłacanymi ołtarzami, balkonem z rokokowymi organami i bogatym malarstwem. Na kościół spogląda dzierżąc w dłoni buławę hetman Stefan Czerniecki . Rzeźba ku chwale pogromcy Szwedów stanęła na cokole w połowie XVIII w. jako jeden z pierwszych w Polsce pomników nie związanych z religią. Dawniej wokół niej rosły drzewa, ale ćwierć wieku temu zniszczyła je potężna wichura zapewniając hetmanowi stosowne wyeksponowanie
Niedaleko kościoła - zresztą w Tykocinie daleko nie jest nigdzie - można podziwiać kolejną miejscową ciekawostkę. To alumnat wojskowy , czyli schronisko dla żołnierzy-weteranów powstały w połowie XVII w. jako jeden z pierwszych w Polsce i jedyny zachowany do dzisiaj. Choć jego funkcja się zmieniła - dawne pokoje dla niedołężnych, okaleczonych w bitwach żołnierzy zamieniono na hotelowe.
Miasteczko rozsiadło się na lewym brzegu Narwi. Prawy zajmują łąki z rozlewiskami i starorzeczami, nad którymi góruje czerwona bryła zamku. W XV wieku, za czasów szaleńczo zakochanego w Barbarze króla Zygmunta Augusta był jedną z najpotężniejszych warowni w Rzeczpospolitej. Czasowo spoczęło w nim zresztą ciało monarchy, nim kondukt pogrzebowy wyruszył na Wawel . Mury tykocińskiej twierdzy gościły też Stefana Batorego , Zygmunta III Wazę i Władysława IV oraz Augusta II Mocnego , który właśnie tu ustanowił i wręczył po raz pierwszy Order Orła Białego , co zresztą upamiętnia poświęcony mu (orderowi, nie monarsze) pomnik w miasteczku. Kiedy podejdzie się jednak do tego zamczyska-legendy bliżej widać, że coś z nim jest nie tak. Mury są zbyt równe, cegły za nowe, a dachy i okna lśnią świeżością. Dzisiejszy zamek to rekonstrukcja.
Ten prawdziwy, zniszczony na początku XVIII wieku przez pożar, nigdy już nie odzyskał dawnej świetności. Gdy zaczął popadać w coraz większą ruinę, do czego przyczyniła się w dodatku powódź, Braniccy postanowili go rozebrać: z cegieł twierdzy zbudowano kościół w rynku, a i nie jeden mieszczański dom, zaś to, co pozostało, użyto w czasie I wojny do umocnienia dróg i usypania grobli. Miejsce z zachowanymi fundamentami odkupił prywatny inwestor, by na podstawie zachowanych w archiwach informacji zbudować zamek na nowo przekształcając go w centrum turystyczno-hotelowe. Dziś można więc tu zjeść, przespać się i zwiedzić zamkowe podziemia, sale i krużganki.
Jeśli jednak chodzi o jedzenie, większość odwiedzających kieruje kroki do Tejszy . Tykocińscy Żydzi, niegdyś jedna z większych i ważniejszych społeczności w Polsce, przed wojną stanowili połowę mieszkańców miasteczka (dawniej nawet trzy czwarte). Zniknęli w ciągu dwóch dni 1941 r. rozstrzelani w pobliskim lesie. "Jeśli pragniesz, aby twoja podróż do przeszłości trwała dalej, odwiedź restaurację Tejsza" - wita restauracja gości na swojej stronie internetowej. W menu lokalu w dawnym domu talmudycznym przy synagodze znajdują się m.in. cymes, kugel, kreplech, wątróbka, śledź po żydowsku czy piernik żydowski .
Sama synagoga zbudowana w połowie XVII w. niegdyś była uważana za drugą po krakowskiej. Przetrwała wojnę, bo Niemcy urządzili w niej magazyn. Dzisiaj jest jedną z najlepiej zachowanych bożnic w Polsce, we wnętrzach której urządzono muzeum. A te, w przeciwieństwie do skromnego zewnętrznego wyglądu bryły pod czerwonym dachem, są imponujące. Ściany pokrywają hebrajskie napisy, u sufitu wiszą bogate żyrandole, jest też Aron Ha Kodesz , gdzie przechowywano zwoje Tory i bima, czyli mównica, z której odczytywał je rabin (jego zrekonstruowane mieszkanie można zobaczyć w wieży synagogi).