Bułgaria nie zajmuje wprawdzie pierwszej pozycji wśród poszukiwanych przez Polaków kierunków, ale niezmiennie plasuje się w czołówce popularnych miejsc letniego, wakacyjnego wypoczynku. W czasach PRL była marzeniem. I była na topie. Kiedy ją odkrywaliśmy powtórnie na początku XXI w., kusiła słońcem, złocistym piaskiem plaż i przystępnymi cenami (a przynajmniej dobrą relacją tychże do jakości usług). Teraz jest bezpieczną alternatywą Egiptu i wciąż uchodzi za dość tanią.
Tekst pochodzi z najnowszego numeru magazynu
Morze Czarne wzdłuż granicy z Bułgarią jest ciepłe i pozbawione pływów, a przez to dość spokojne. Woda ma tu intensywną barwę, z którą kusząco kontrastują plaże. Najjaskrawiej te z delikatnym białym piaskiem. Punkty, w których granice z Rumunią (na północy) i z Turcją (na południu) stykają się z morzem, dzieli odległość zaledwie 200 km. Ale linia brzegowa z zatoczkami i półwyspami ma niemal dwukrotnie więcej, bo 378 km. Ktoś zadał sobie trud i policzył, że naturalne piaszczyste plaże liczą łącznie 130 km długości . Poza nimi jest tu także sporo przyjemnych kamienistych plaż oraz efektowne, ciągnące się kilometrami klify. Ponadto Burgas i Warna - należące do największych miast w kraju - zabierają część wybrzeża na potrzeby portów.
Biorąc pod uwagę krajobraz, infrastrukturę i urlopowe oczekiwania, bułgarską riwierę można podzielić mniej więcej na trzy części. Południowa zaczyna się przy granicy z Turcją i ciągnie aż po przedmieścia Burgas. Centralna rozciąga się od Burgas przez Warnę po Bałczik. Północna kończy się na granicy z Rumunią.
Ozdobą odcinka południowego są potrzaskane skaliste klify, o które biją morskie fale. Widok to rzadki, bo Morze Czarne ma z reguły spokojną toń. W ich cieniu, u ujścia do morza rzeki Veleka, jest dzika plaża, przez wiele osób uważana za najatrakcyjniejszą w tej części wybrzeża. Nieco bliżej Burgas małe, przeważnie kamieniste plaże okalają zatoczki u stóp klifów. Woda jest tam bardzo czysta, a że plażowiczów względnie mało, łatwiej też o intymność niż gdziekolwiek indziej. Klify części północnej mają zgoła odmienny charakter. Podcinają je wysokie, ciągnące się kilometrami pionowe ściany o skałach zabarwionych obecnością różnych pierwiastków. Atrakcją okolic Bałczika są bogate w lecznicze borowiny stawy odcięte od morza łachami piasku. Brodzenie po nich i taplanie się w błocie przynosi ulgę w chorobach reumatycznych i odmładza. Miłośnicy naprawdę dzikich plaż znajdą je niedaleko rumuńskiej granicy, w rejonie miejscowości Krapets.
Hity wybrzeża znajdziemy w każdej ze wspomnianych części, choć najwięcej jest ich w tej centralnej. Tam są rozlokowane kultowe ośrodki: Słoneczny Brzeg, Złote Piaski i Albena . To właśnie ich plaże, drobnoziarniste, z białym piaskiem, ukształtowały wizerunek czarnomorskiej riwiery. W nich też najwięcej się dzieje i jest najgłośniej, bo oprócz hoteli mnóstwo tam kasyn, nocnych klubów i dyskotek. Idealny wybór, jeśli chcemy szaleć do białego rana. Cisza i spokój są z kolei atutami mniejszych ośrodków, usytuowanych na południowym i północnym skraju wybrzeża. Obiekty takie jak Djuni w części południowej czy Rusałka w północnej wyrosły w oddaleniu od hotelowych skupisk. Są ogrodzone i strzeżone. Osoby z zewnątrz mogą korzystać z ich infrastruktury tylko po uiszczeniu opłaty.
Wypoczynek nad Morzem Czarnym w Bułgarii ma w swojej ofercie blisko 70 polskich biur podróży, w tym wszystkie z czołówki rankingu touroperatorów. W standardowym pakiecie świadczeń mieści się zwykle 7-dniowy pobyt, noclegi z dwoma posiłkami dziennie, przelot w obie strony (z Warszawy do Warny zajmuje ok. 2 godz.), transfery między lotniskiem a hotelem oraz ubezpieczenie. Bułgaria od 2007 r. jest członkiem Unii Europejskiej, więc podróżujemy tam beż żadnych formalności. Ceny ofert typu first minute i last minute zaczynają się już od 1 tys. zł za osobę. Jeszcze taniej może być w przypadku dojazdu autokarem. Tylko trzeba pamiętać, że z racji odległości z Polski na tygodniowe wczasy potrzebujemy wówczas 12 dni.
Co do standardu hoteli, to generalnie odpowiada on liczbie gwiazdek, którymi może pochwalić się dany obiekt. Z kolejnymi gwiazdkami rośnie wielkość pokoi i komfort ich wyposażenia. Od trzech gwiazdek poczynając, obowiązuje codzienna wymiana pościeli i ręczników oraz sprzątanie. W hotelach 4- i 5-gwiazdkowych powinny być rozmaite restauracje, bar, basen, siłownia czy internet w pokojach. Przepisy nie kategoryzują jednak tego, co powinno być widać z okna, zatem obietnic typu "widok na morze" lepiej nie przyjmować na wiarę. Najlepszą weryfikację stanowią opinie tych, którzy z hotelu już korzystali. Portal TripAdvisor zamieszcza mnóstwo postów turystów z całego świata na temat blisko 1,2 tys. bułgarskich hoteli (oraz lokali gastronomicznych), w lwiej części usytuowanych właśnie w miejscowościach nadmorskich. Rozczarowań pozwoli uniknąć również wnikliwe przestudiowanie warunków oferty danego miejsca. Bo cóż na przykład z tego, że zapłacimy mniej za pobyt, gdy potem dodatkowo będziemy musieli wykupić parasol, leżaki czy transport na plażę.
Decydując się na urlop w jednym z bułgarskich kurortów, musimy liczyć się z tłokiem, gwarem i rozgardiaszem. To nieuniknione, bowiem w ostatnich latach wyrosły tam setki hoteli. A sądząc po widocznych żurawiach dźwigów, nieodłącznym elemencie krajobrazu wszystkich niemal miejscowości, w najbliższych latach zagęści się jeszcze bardziej. Wyjątek stanowi chyba tylko Albena. Trójkątne białe hotele, zlokalizowane na plażach uchodzących za najpiękniejsze na bułgarskim wybrzeżu, są od lat jedną z ikon czarnomorskiego kraju. A że miejscowość jest zamknięta, nowych już się nie buduje. Jeśli nie jest się gościem jednego z nich, trzeba zapłacić za wstęp do kurortu. Jeśli natomiast jest się zameldowanym, to można być pewnym, że płaci się za wszystko 20-30 proc. więcej niż gdzie indziej. Podobne ceny spotkamy również w pozostałych kurortach zaliczanych do tych luksusowych: Złotych Piaskach i Słonecznym Brzegu.
Atmosferę na wybrzeżu dodatkowo zagęszczają lokale gastronomiczne i sklepy, zwłaszcza że też cisną się jeden obok drugiego. I prawie z każdego płynie muzyka. Handel kwitnie również na straganach ciągnących się wzdłuż ulic i wdzierających się na plaże, niemal do samej wody, co chyba w największym stopniu dzieli gości. Zniechęca jednych, a innych zachwyca.
Hotelowe restauracje w Bułgarii serwują zazwyczaj potrawy kuchni uniwersalnej, miejscowych przysmaków trzeba zatem szukać poza nimi, w nadmorskich tawernach i tradycyjnych lokalach. Trudno jednak oczekiwać, że przy obfitości używanych w bułgarskiej kuchni ziół i przypraw podawane tam potrawy zasmakują dzieciom. Dorośli mogą spróbować np. sałatek, zup (czorba), grillowanej porcji mielonych mięs (kebabczeta), faszerowanej serem papryki (czuszka burek) czy niezapomnianego w smaku, choć latem może nazbyt sycącego, smażonego w panierce sera - aromatycznego i ostrego kaszkawału. Przede wszystkim zaś owoców morza, choćby małych rybek suszonych na słońcu lub zapiekanych w panierce (caca). Do posiłku warto spróbować miejscowych win. Najlepsze czerwone pochodzą z Melnika. Białe sprowadza się z centralnej części kraju, np. z okolic miasta Tyrgowiszte, położonego 123 km na zachód od Warny. Wśród deserów inspirowanych tradycją turecką prym wiedzie bakława - ciasto nasączone gęstym i słodkim syropem.
Jeśli ktoś, poza korzystaniem z uroków plażowania, zapragnie pozwiedzać Bułgarię, musi pamiętać, że do największych atrakcji znad morza jest dość daleko, a w standardowych ofertach biur podróży nie ma wycieczek fakultatywnych i trzeba sobie radzić samemu. A nie jest to łatwe - kraj rozciąga się równoleżnikowo na niemal 600 km, a położona w zachodniej części stolica, Sofia , odległa jest od Warny o ok. 500 km. Również inne znane miejsca - oryginalne miasteczko, a zarazem ośrodek winiarski Melnik , słynny Monaster Rożeński oraz ukryty w głębokiej dolinie Rilski Monastyr - znajdują się w dużej odległości od wybrzeża. I chociaż można do tych miejsc wybrać się, korzystając z połączeń kolejowych i autobusowych (albo samochodem z wypożyczalni), nie da się tego dokonać w jeden dzień.
Urozmaicenia pobytu pozostaje zatem szukać w sąsiedztwie kurortów, nie dalej niż 50-100 km od wybrzeża. Kilka propozycji z poniższej listy pozwoli uzupełnić program plażowego, słonecznego urlopu na bułgarskiej riwierze o atrakcje historyczne i kulturalne.
Zajrzeć do Nesebyru
Miasteczko leży na północ od Burgas. Wzniesiono je na skalistej wysepce połączonej groblą z lądem. Szczyci się historią liczącą trzy tysiąclecia. Atutem jest stara zabudowa i tchnący z zaułków klimat minionych stuleci. Przy wyłożonych kocimi łbami uliczkach tłoczą się domy ze ścianami oblepionymi gliną, co ma chronić przed pożarem. Świecką zabudowę uzupełniają wzniesione z kamienia i cegły świątynie. Na każdym kroku spotykamy też kramy z pamiątkami, hoteliki i tawerny otoczone pełnymi kwiatów ogródkami. Jest butikowo, ale malowniczo.
Zwiedzić Sozopol
Wprawdzie miasteczko nie zostało, podobnie jak Nesebyr, wpisane na listę UNESCO, ale atmosferą i urokiem tamtemu nie ustępuje. Nawet domy są tu podobne. Pełno w nich sklepików, artystycznych galerii i kameralnych knajpek. Część mieszkańców trudni się rybołówstwem, dzięki czemu w miejscowych restauracjach można zawsze skosztować potraw ze świeżych owoców morza. I doprawdy trudno się zgodzić ze spotykanym czasami w przewodnikach określeniem "senna wioska rybacka". Przynajmniej latem, kiedy jest tu tak gwarno, że czego jak czego, ale snu nie uświadczymy.
Pojechać na spotkanie z Jeźdźcem z Madary
Zaledwie 76 km od Warny leży Madara, miejscowość pamiętająca początki bułgarskiego państwa. Na sterczącej nad nią piaskowcowej skale, na wysokości 23 m nad ziemią, znajduje się okazały relief - jedyny taki obiekt w Europie. Zresztą z tego powodu wpisany na listę UNESCO. Płaskorzeźba przedstawia jeźdźca na koniu i biegnącego za nimi psa. Powstanie wizerunku datuje się na VIII w., podejrzewając, że artysta czerpał inspirację ze scen triumfalnych, w jakich przedstawiano władców z krajów środkowej Azji.
Obejrzeć chodzenie po rozżarzonych węglach
W wydaniu komercyjnym to popularna atrakcja serwowana turystom w lokalach bułgarskiego wybrzeża. Ale to także pradawny obyczaj zwany nestinarstwem. Wywodzi się z tradycji trackiej, ale z biegiem czasu obrósł rytuałami chrześcijańskimi i wzbogaciły go procesje z ikonami oraz śpiewne intonacje. Ponoć w archaicznej formie zachował się jeszcze tylko w południowej części wybrzeża, w rejonie Carewa. Doroczne uroczystości odbywają się tam w dniu św. Konstantyna i Heleny, czyli 21 maja, a więc przed rozpoczęciem sezonu letniego.
Przejść się po galeriach wykutego w skałach monastyru w Aładży
W skalnych urwiskach, zaledwie 3 km od dzisiejszych Złotych Piasków, mnisi żyjący w średniowieczu według reguły św. Bazylego wykuli szereg cel i kaplic. Wnętrza tych ostatnich ozdobili freskami. Dziś na ich poziom wspina się po stalowych stopniach i galeriach. Niestety, samo założenie nie zachowało się do naszych czasów, gdyż skały osunęły się jakiś czas temu. Z metalowych galerii roztaczają się jednak widoki na ukryty w zieleni kurort i morze.
Zwiedzić Warnę
Nie wiem, dlaczego często piszą o niej w przewodnikach jako o miejscowości wypoczynkowej. Chyba ze względu na ciąg miejskich plaż nieopodal portu. W rzeczywistości to duże przemysłowe miasto. Jego ozdobą jest wielki sobór, ustępujący rozmiarami i wystrojem jedynie sofijskiemu Aleksandrowi Newskiemu. Ciekawe jest też Mauzoleum Władysława Warneńczyka, który w 1444 r. położył głowę, próbując, nieskutecznie, powstrzymać najazd Turków na Europę. A przyjemną rozrywką będzie wizyta w delfinarium Festa.
Poszukać polskich śladów w miejscowości Sweti Konstantin i Sweta Elena
Kurort ten łączy głęboka więź z naszym krajem. W istniejącym od średniowiecza monastyrze, któremu patronowali Konstantyn i Helena, na początku XX w. zatrzymywali się pierwsi letnicy, m.in. Polacy. A upodobali sobie to miejsce tak bardzo, że gdy w 1928 r. nawiedziło Bułgarię katastrofalne trzęsienie ziemi, Polska udzieliła ofiarom znaczącej pomocy humanitarnej. Symbolicznym wyrazem wdzięczności stał się kawałek gruntu podarowany nam przez bułgarskie władze. Dziś wznosi się na nim wypoczynkowy Dom Polski.