Australia. Outback - w środku niczego

Gdy ktoś mnie pyta: "Co to jest Outback?", zawsze odpowiadam tak samo: "Wyobraź sobie metr kwadratowy ziemi porośniętej skrubem, gdzieniegdzie z kwiatami i piaskiem. I sklonuj taki metr na przestrzeni tysięcy kilometrów". Witamy pośrodku niczego.

Rzeczywiście, w dużym uproszczeniu tak wygląda większość kontynentu, który zajmuje przecież powierzchnię blisko 25 razy większą od Polski. Outback działa jak magnes. I chociaż pierwsze, całkiem niedawne próby pokonania tych niezmierzonych przestrzeni zostały podjęte niewiele ponad 150 lat temu, jeszcze dziś można z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że są miejsca, w których nie stanęła stopa białego człowieka. Pewności takiej nie można mieć jednak w stosunku do Aborygenów, którzy blisko 40-50 tys. lat temu dotarli na kontynent z wysp południowej Azji i od tego czasu wędrowali po australijskim pustkowiu, szukając pożywienia i zwierząt.

Tekst pochodzi z magazynu:

Australia. Terra incognita

Pierwsze próby wtargnięcia do wnętrza kontynentu były związane z poszukiwaniem wewnętrznego morza. W tym celu Charles Sturt eksplorował, bez sukcesu, zachodnie i północno-zachodnie rejony ówczesnego Sydney. Za nim poszli inni. Pierwszym człowiekiem, który pokonał Australię z południa na północ i z powrotem był John McDouall Stuart . W poszukiwaniu minerałów i nowych terenów rolniczych, których zaczynało już brakować, próbował aż sześć razy przebyć ęt morderczą, liczącą blisko 3 tys. km trasę, prowadzącą przez najbardziej gorące i pozbawione źródeł wody tereny.

Eksplorację Outbacku przyspieszyła też gorączka złota, która - podobnie jak ta w Ameryce Północnej - sprawiła, że do Australii dotarło mnóstwo emigrantów ze Starego Świata otwartych na przygodę i nowe życie.

Mimo tak spektakularnego początku wiele outbackowych tras powstało całkiem niedawno. Chociażby słynna Gunbarrel Highway o długości 1422 km łącząca Australię Zachodnią z Terytorium Północnym. Ten pocięty koleinami trakt, z milionami utrudniających jazdę progów, powstał w latach 50. XX w. z przyczyn militarnych i eksploracyjnych. Tak, tak, choć trudno w to uwierzyć, w tym czasie nie znano jeszcze zbyt dobrze środka Australii. Zresztą do dzisiaj to właśnie ten smak nieznanego przyciąga do australijskiego Outbacku żądnych wrażeń turystów.

Australia. Przygoda życia

Wyprawa w Outback to przygoda życia, nieporównywalna z żadną inną formą eksploracji. Tutaj nie ma taryfy ulgowej. No bo wyobraźcie sobie, że np. na 500-kilometrowym odcinku Gunnbarel Highway nie ma dosłownie niczego. Paliwo, wodę, jedzenie i nadzieję na przetrwanie trzeba zabrać ze sobą.

Na wyobraźnię może działać również fakt, że gdy wjeżdża się samochodem terenowym na szlak w osadzie Wilna , na miejscowym posterunku policji każdy musi podpisać odpowiedni dokument, w którym zrzeka się odpowiedzialności policji, państwa i chyba wszystkich świętych za wszelkie wypadki, jakie mogą mieć miejsce na trasie. W zamian dostaje książeczkę "Jak przeżyć w Outbacku". I droga wolna.

Pustynia Simpsona, OutbackPustynia Simpsona, Outback Fot. Shutterstock Pustynia Simsona/ Fot. Shutterstock

Na liczący 1850 km Canning Stock Router , słynny, wytyczony na początku XX w. szlak, którym pędzono bydło z północy na południowy zachód, wybierają się z kolei wyłącznie bardzo doświadczeni globtroterzy. Tutaj nie ma miejsca na improwizację i pomyłkę. Upały sięgające 50oC, niespodziewane deszcze, które zamieniają pustkowie w grzęzawisko, i szalejące pożary buszu - to śmiertelne niebezpieczeństwo. W 2005 r. ten trudny szlak przebył samotnie na rowerze, bez wsparcia z zewnątrz, polski podróżnik Jakub Postrzygacz. Był to pierwszy tego typu wyczyn na świecie.

Nagrodą za niewygody i niebezpieczeństwo poruszania się po Outbacku są niesamowite widoki: wiosną półpustynny krajobraz zamienia się w wielką kwitnącą łąkę, a Pustynia Simsona zaskakuje wielkimi, czerwonymi wydmami. Księżycowe krajobrazy Szlaku Strzeleckiego - nazwanego tak na cześć naszego wielkiego podróżnika i odkrywcy - do złudzenia przypominają z kolei te z filmu "Mad Max" z Melem Gibsonem. To nie przypadek - krajobrazy Australii grały główną rolę w kinowym hicie sprzed blisko 25 lat.

Australia. Prosto przed siebie

Nie musimy być jednak wyczynowcami i doświadczonymi globtroterami, aby poznać australijski interior. Jego smak można poczuć podczas mniej ekstremalnych wypraw. Z Perth prowadzi np. wspaniała trasa do niewiarygodnie ukształtowanej Wave Rock - skały w kształcie morskiej fali. Jadąc dalej i pokonując Holland Track , dotrzemy do słynnych złotonośnych pól i kopalń, pozostałości czasu złotej gorączki.

Tuż obok, niedaleko westernowego miasteczka Kalgoorlie , znajduje się Super Pit - kolosalnych rozmiarów odkrywkowa kopalnia złota, która na każdym zrobi ogromne wrażenie. Długi na 620 km Oodnadatta Track prowadzi z kolei do innego z australijskich fenomenów - jeziora Eyre , wielkiej, białej i słonej niecki.

Jezioro Eyre, OutbackJezioro Eyre, Outback Fot. Shutterstock Słone jezioro Eyre/ Fot. Shutterstock

Po drodze szlak zbiega się z trasą kultowego The Ghan - XIX-wiecznej linii kolejowej, która woziła pasażerów do Alice Springs . Jej nazwa to ukłon Australijczyków w stronę sprowadzonych tu z Azji afgańskich wielbłądów i ich poganiaczy, którzy byli architektami sukcesów pierwszych wypraw w interior. Dlatego też dziś w krajobrazie Outbacku łatwiej spotkać wielbłąda niż kangura. Zwierzęta, wypuszczone na wolność, stały się kolejnym gatunkiem - po królikach - który znalazł tu swój drugi dom.

Stara linia kolejowa, the GhanStara linia kolejowa, the Ghan Fot. Shutterstock Stara linia kolejowa The Ghan/ Fot. Shutterstock

Ci, którym zabraknie odwagi, by pchać się na szutrowe drogi, mogą wybrać najbardziej bezpieczną opcję poznawania interioru - asfaltową trasę Stuart Highway , prowadzącą m.in. do Alice Springs, i odbić z niej w kierunku miejsca spotkań Aborygenów - Uluru . Albo wziąć udział w jednej z największych atrakcji australijskiego Outbacku, jaką jest udział w dorocznym przeganianiu bydła, chociażby w Harry Redford Cattle Driver .

Trasa liczy blisko 200 km, prowadzi Szlakiem Strzeleckiego i najlepiej pokonać ją wierzchem, poganiając 600 sztuk krów i byków. Trwająca 20 dni impreza to świetny sposób na łączenie pokoleń - przy wieczornym ognisku, oryginalnej kuchni z buszu i opowieściach z czasów odkrywców Australii.

Więcej o: