Powstałe w wyniku sporów, konfliktów zbrojnych, rozpadów są państwami-nie państwami nieuznawanymi przez żadne inne. Ewentualnie uznawanymi przez inne kraje nieuznawane. Trzeba ich szukać na wschodzie, na terytorium byłego ZSRR - są to np. Naddniestrze, Abchazja, Osetia Południowa czy Górski Karabach. Niektóre z nich to coraz popularniejsze cele wypadów turystycznych. Jednak uwaga: ministerstwa spraw zagranicznych państw istniejących odradzają swoim obywatelom takie podróże argumentując, że w razie jakichkolwiek kłopotów turysta będzie pozostawiony sam sobie. W krajach-nie krajach są bowiem urzędy (niektóre nawet wydają wizy!), nie ma - przedstawicielstw zagranicznych (czyli ambasad czy konsulatów). Trzeba też pamiętać, że z powodu zawiłości dotyczących tego, czy są, czy też ich nie ma, przejechanie ich drogą tranzytową często wiąże się z kłopotami. Na przykładzie Naddniestrza, które formalnie leży na terytorium Mołdawii: wjeżdżając do niego od strony Ukrainy turysta przekracza granicę ukraińsko-naddniestrzańską, która dla władz Mołdawii formalnie nie istnieje (służby Naddniestrza nie wbijają zresztą do paszportu żadnych stempli). Kiedy po odwiedzeniu Naddniestrza turysta kieruje się do Mołdawii dla jej władz jest tu nielegalnie, bo przecież wjeżdżając z Ukrainy nie poddał się formalnościom na granicy mołdawskiej (za taką jest uważane przejście z Ukrainy do Naddniestrza). Dlatego państwa nieuznawane najłatwiej odwiedzić wjeżdżając i wyjeżdżając z powrotem przez tą samą granicę. Co prawda urzędnicy niektórych nieuznawanych krajów żądają od turystów wiz (np. Górski Karabach, Abchazja), ale bez problemu wbijają je na oddzielnej kartce. W ten sposób w paszporcie nie zostaje ślad po wizycie w spornym terytorium.
Budynek rządu w Tyraspolu/ Fot. CC-BY 2.0/ Inyucho/Flickr.com
Naddniestrze nazywane jest często ostatnim bastionem komunizmu w Europie. Takim, przy którym Białoruś jawi się oazą przyszłości. Pomnik Lenina, ulica Marksa, portrety zasłużonych obywateli, czołg - oto jak wygląda ulica w jego stolicy Tyraspolu. To największe miasto Naddniestrza albo - jak kto woli - drugie co do wielkości miasto Mołdawii. Naddniestrzańska Republika Mołdawska formalnie jest bowiem autonomicznym regionem Mołdawii długim na 200 km i wąskim pasem po lewej stronie Dniestru. Zamieszkała głównie przez Rosjan i wspierana przez Rosję od czasu wojny domowej w 1990 r. faktycznie funkcjonuje jak państwo: ma prezydenta, rząd, wojsko, paszporty, własne ruble i dzień niepodległości. Nieliczni turyści odwiedzają głównie Tyraspol, przedziwne miasto z szerokimi i pustymi ulicami zabudowanymi charakterystyczną sowiecką architekturą i ozdobione czerwonymi gwiazdami. Jego centralnym miejscem jest cmentarz wojskowy, na którym spoczywają polegli w czasie II wojny, w Afganistanie i wojnie z 1990 r. Jest tu grób Nieznanego Żołnierza z wiecznym ogniem, czołg na tle bloków, a po drugiej stronie ulicy - monumentalny Lenin. Podobny ogień na tle czołgu płonie w Benderach, jedynym naddniestrzańskim mieście położonym po prawej stronie rzeki, słynącym z XVI-wiecznej cytadeli zbudowanej przez potężnego hospodara w miejscu ruin fortyfikacji weneckich. To właśnie to miasto w czasie ostatniej wojny ucierpiało najbardziej - na wielu domach do dzisiaj widać ślady po kulach. Ciekawostką jest północ Naddniestrza, a konkretnie okolice miasteczka Kamionka, wokół którego rzeki wyrzeźbiły malownicze jary. W jednym z nim wiedźma Horpyna miała więzić Helenę Kurcewiczównę. Tereny te trafiły także na kolejne karty "Trylogii" - leży tu bowiem Raszków, w którym za czasów Rzeczpospolitej znajdowała się jedna ze strażnic granicznych. To właśnie ją puścił z dymem Azja dopuszczając się zdrady, za co potem w jej zgliszczach został wbity na pal.
Suchumi, Abchazja Fot. CC-BY SA 3.0/ P.Kinareevski/Wikimedia Commons Stolica Abchazji, Suchumi/Fot. CC-BY SA 3.0/ P.Kinareevski/ Wikimedia Commons
Wciśnięta pomiędzy Rosję i Morze Czarne Abchazja to najbardziej wysunięty na północny-zachód koniuszek Gruzji przez wielu uznawany za jej najpiękniejsze miejsce, gdzie góry wysokiego Kaukazu schodzą prosto do morza. Formalnie jest to autonomiczna republika Gruzji, faktycznie od 1992 r. osobne państwo uznawane tylko przez kilka innych (oprócz wspierającej ją Rosji są to np. Nikaragua, Nauru i Vanuatu). Rozciągająca się wzdłuż jej wybrzeża plaża, nazywana "sowiecką riwierą" to ulubione miejsce wypoczynku rosyjskich turystów, którzy wyjątkowo tłumnie odwiedzają ją zwłaszcza w sezonie. Stolicą Abchazji jest Suchumi, dziś mało ciekawe miasto o korzeniach sięgających greckiej Kolchidy istniejących na tych terenach przed naszą erą, a inną z jej atrakcji - gorące źródła. Najpiękniejsze widoki można podziwiać pokonując drogę wiodącą spektakularnym kanionem do jeziora Ritza. To sztuczny górski zbiornik, powstały po budowie tamy, nad którym swoją daczę miał Stalin - budynek istnieje do dziś.
Biała katedra Ghazanchetsots Fot. CC-BY SA 3.0/Vladimer Shoshvili/Wikimedia Commons Biała katedra Ghazanchetsots, Górski Karabach/ Fot. Shutterstock
Pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem leży Górski Karabach. Formalnie to teren w granicach Azerbejdżanu, faktycznie - kraj zamieszkały i kontrolowany przez Ormian, połączony z Armenią korytarzem. Jego stolicą jest Stepanakert, miasto ładnie odnowione w centrum i zabudowane brzydkimi blokami na obrzeżach. Zaledwie kilka kilometrów dzieli je od jednego z niegdyś najpiękniejszych miast na Kaukazie, otoczonego starymi fortyfikacjami Szuszi. W czasie wojny domowej odbite z rąk Azerów w ciągu jednej nocy, jest domem pięknie odnowionej białej katedry Ghazanchetsots, starych łaźni, niszczejącego meczetu i muzeum z przedmiotami (np. wyposażenie wnętrz, narzędzia, zdjęcia) związanymi z historią Karabachu. Jego największym skarbem są góry - piękne, dzikie i nieskażone, oraz wiekowe klasztory. W ścianach najbardziej znanego - Gandzasar - wciąż są ślady po kulach.