Biegniesz razem z innymi w niejednostajnym tempie. Wokół panuje nerwowa atmosfera, panika wisi w dusznym meksykańskim powietrzu. Musisz uważać na krzaki i kaktusy, żeby się nie pokaleczyć. Za każdym razem, kiedy przemytnik krzyknie albo zobaczysz blask latarki, upadasz na ziemię. Na nogach i rękach masz już kolekcję siniaków i skaleczeń. Nagle rozlega się komenda z głośnika "Stać! Straż graniczna!" i wiesz, że już po Tobie.
Nie, to nie jest koszmar po kolejnym odcinku "Breaking Bad". Taką atrakcję możesz zafundować sobie za równowartość 20 dolarów w parku rozrywki EcoAlberto. Park znajduje się w meksykańskim miasteczku El Alberto na terytorium ludności tubylczej HnaHnu w centralnym stanie Meksyku, Hidalgo. Od niedawna park oferuje osobliwe przeżycie: symulację nielegalnego przekraczania granicy z USA. Choć miasteczko oddalone jest od granicy ze Stanami Zjednoczonymi o 800 mil, pomysłodawcy atrakcji zadbali o jego wiarygodność.
La Caminata Nocturna, czyli Nocna Wyprawa, podzielona jest na kilka części. Najpierw "emigranci" pakują się ciasno do przyczep pikapów, które zawożą ich do punktu startu. Tam dowiadują się przez co będą musieli przejść. Zamaskowany coyote, czyli przemytnik uprzedza ich przed ciężkimi warunkami: wszędzie wokół czyhają zagrożenia, pająki, węże, trujące rośliny i funkcjonariusze pilnujący granicy. Kiedy coyote milknie, zaczyna się prawdziwy bieg. Przed nimi 7,5 mili terenu, po drodze muszą przedzierać się na czworaka przez tunele, błota i małe kaniony, ale do granicy i tak dobiegną tylko szczęśliwcy. Coyote towarzyszy im do samego końca, pokrzykując na tych, którzy wyłamują się z szeregu i narażają resztę. Jeden nierozsądny krok, ktoś się za wolno schowa albo będzie zbyt wolny - i już rozlega się przerażający odgłos syren.
Przeżycie jak z koszmaru/ Fot. Printscreen youtube.com/ Kolaż Gazeta.pl
Choć władze stanu Hidalgo oskarżyły pomysłodawców Nocnej Wyprawy o wyśmiewanie zjawiska i szkolenie przyszłych imigrantów, to ci zapewniają, że ich zamysł był całkowicie odwrotny. Udział w tej "rozrywce" ma zniechęcać do podejmowania nielegalnego przekraczania granicy. Podkreślają także, że w rzeczywistości taka przeprawa jest o wiele gorsza i bardziej niebezpieczna, imigranci bowiem na każdym kroku mogą stracić życie.
Wygląda na to, że twórcy symulacji w przewrotny sposób osiągnęli zamierzone efekty. W 2005 roku populacja El Alberto spadła z 1,235 (w 2000 roku) do 540 mieszkańców. Od momentu otwarcia nowej nocnej atrakcji miasto-widmo odżyło, a jego populacja wzrosła o 35%. Wiele osób z miasteczka znajduje zatrudnienie przy obsłudze La Caminata Nocturna, w tej chwili w parku pracuje ok. 90 mieszkańców El Alberto. Wielu z nich niejeden raz próbowało przekroczyć granicę między Meksykiem i USA, z różnym skutkiem. Udają funkcjonariuszy straży granicznej i mimo, ze zdradza ich hiszpański akcent, nic nie zapewnia większej autentyczności imigranckiego doświadczenia, jak ci, którzy je przeżyli.
Większość biorących udział w Nocnej Wyprawie to przedstawiciele meksykańskiej klasy średniej i uczniowie prywatnych szkół. Jednak popularność atrakcji rośnie, a wraz z nią wzrastają też dochody lokalnej społeczności. Zarządcy parku mają nadzieję, że właśnie to najbardziej skłoni mieszkańców El Alberto, by zostali i wspólnie zaangażowali się w rozwój miasta.