Bałtów to wieś gminna koło Ostrowca Świętokrzyskiego. Jak głosi legenda, nazwę swą zawdzięcza przetrzymywanym tam niegdyś jeńcom litewskim. Na osadę powstałą wśród skał wapiennych mieli oni mówić Bałtuś, co znaczy biały.
Przez wieś płynie malowniczym przełomem rzeka Kamienna. Z wysokich na kilkadziesiąt metrów ścian doliny, którą utworzyła, wystają wapienne skałki.
Choć przez Bałtów przebiega niebieski szlak turystyczny Święty Krzyż - Pętkowice, jeszcze do niedawna turyści rzadko go odwiedzali. - Oprócz tego wystroju, który dała natura, nic tu nie było - przyznaje Krystyna Lichocka, prezes Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Gminy Bałtów. Stowarzyszenie postawiło na turystykę. Zatrudnili kilkanaście osób, które poodkrywały zarośnięte skałki i urządziły punkt widokowy na wysokiej skarpie nad drogą. Wchodzi się tam wysypaną żwirem i obstawioną barierkami ścieżką ze schodkami. We wsi urządzone też zostały parkingi i ustawione tablice informacyjne z mapą gminy, na której zaznaczone jest każde stare drzewo, skałka i inny obiekt godny zobaczenia.
Zatrudnieni przez stowarzyszenie bezrobotni powycinali też krzaki nad Kamienną, zabezpieczyli jej brzegi, zbudowali przystanie, aby umożliwić spływ tratwami i kajakami. Z kajakami nie ma problemów, o każdej porze czekają na chętnych. Na tratwy trzeba czasem poczekać, aż wrócą z poprzedniego kursu. Bałtowianie zakupili na razie dwie w Piwnicznej. Kierują nimi ubrani w regionalne stroje flisacy posiadający uprawnienia do żeglugi śródlądowej. Trasa spływu rozpoczyna się za drewnianym mostem nad Kamienną, a kończy przed młynem wodnym. Drogą lądową to tylko 2 km, ale tratwa ma do pokonania około 4 km, ponieważ rzeka na skróty nie płynie. Spływ trwa ponad godzinę, głównie pośród zieleni rosnących na brzegach drzew i krzewów, od których woda przybiera także zieloną barwę. Choć pokonujemy wiele zakrętów, Kamienna w przeciwieństwie do Dunajca jest spokojną rzeką. Flisacy, aby dostarczyć nieco dreszczyku emocji, kołyszą tratwami (jeśli sobie ktoś tego nie życzy, to nie!), wyprzedzają się lub specjalnie gubią wiosła, aby później po nie zawracać. Na jednej tratwie płynie akordeonista, który przez całą drogę gra popularne melodie. Także śpiewa, a repertuar dostosowuje do życzeń płynących tratwą.
Gdy zbliżamy się do mety, dostrzegamy na brzegu dinozaura. Z daleka wygląda jak prawdziwy i robi wrażenie. Ma bowiem 4,5 metra wysokości i 14 metrów długości. To allozaur z drapieżnej odmiany prehistorycznych gadów. Nosi imię Gerard na cześć dr. Gerarda Gerlińskiego z Państwowego Instytutu Geologicznego, który odkrył i bada tropy dinozaurów w Bałtowie. Odcisk trójpalczastej stopy allozaura, którego wierna kopia stoi nad rzeką, znaleźć można na przypominającej basztę skale nad główną drogą przez wieś. Długo nazywany był Czarcią Stopą. Inny trop - stegozaura - niedawno odkryty został w pobliskim tzw. żydowskim jarze. Też ma być wykonana jego kopia. Działacze bałtowskiego stowarzyszenia zapowiadają, że jeśli nie w tym, to w przyszłym roku powstanie jurajski park przynajmniej z pięcioma dinozaurami.
Po zakończeniu spływu warto też wybrać się do źródełka znajdującego się ok. 150 m od miejsca, gdzie przybijają tratwy. Bije z niego bardzo dobra woda bałtowianka mająca ponoć zdrowotne właściwości. Kilkaset metrów dalej można wejść do niewielkiej jaskini wydrążonej w wapiennej skale.
Sprzed młyna można popłynąć kajakiem lub pojechać kilka kilometrów wozem konnym do Kolonii Pętkowice, gdzie znajduje się stadnina koni i gospodarstwo agroturystyczne Piotra Lichoty z basenem i kortami. Kto chce wrócić do przystani, skąd wypłynął tratwą, również może skorzystać z konnego transportu. Polecałbym jednak spacer. Po drodze mijamy klub Bałtek, gdzie można zagrać w bilard, posilić się i ugasić pragnienie. Co ciekawe i raczej niespotykane na wsi, w lokalu tym i koło niego obowiązuje zakaz spożywania alkoholu. Tuż za klubem znajduje się punkt widokowy, skąd można podziwiać panoramę doliny Kamiennej. Dalej mijamy kościół Matki Boskiej Bolesnej z początku XX wieku. Spacer zakończyć można w dawnej posiadłości Druckich-Lubeckich. Zbudowany przez nich pod koniec XIX wieku pałac stoi dziś opuszczony i czeka na gospodarza. Otacza go założony wcześniej 8-hektarowy park. Znajdują się tam przepiękne aleje z różnych gatunków sędziwych drzew. Jest m.in. kasztanowa, lipowa i grabowa. Ta ostatnia została nazwana ścieżką zakochanych im. księżnej Druckiej-Lubeckiej, która tamtędy często spacerowała.
Jeśli po wszystkich bałtowskich atrakcjach zostanie trochę wolnego czasu, warto wybrać się do odległych o kilka kilometrów Krzemionek Opatowskich, gdzie znajduje się rezerwat archeologiczno-przyrodniczy. Zwiedzić tam można bardzo dobrze zachowane pozostałości kopalń krzemienia pasiastego sprzed ok. 5 tysięcy lat. Przewodnicy oprowadzają dwiema podziemnymi trasami, które w przyszłym roku zostaną połączone w jedną o długości blisko pół kilometra.
do Bałtowa dotrzemy drogą nr 754 Ostrowiec Świętokrzyski - Solec nad Wisłą.
odbywają się codziennie od godz. 9. Bilety po 9 zł i 7 zł (ulgowe).
Zamówienia, informacje o organizowanych imprezach pod nr. telefonu (0-41) 264-12-93.