Wietnam to jeden z najpopularniejszych turystycznie krajów świata: tani, stosunkowo łatwo dostępny, z dobrze zorganizowaną infrastrukturą, kusi wschodnią egzotyką. Długi i wąski, rozpościerający się wzdłuż Morza Południowochińskiego , słynie z różnorodności: są tu piaszczyste plaże, soczyście zielone tarasy ryżowe, rozlewiska mętnych rzek i zapewniające trochę rześkiego oddechu góry. W obu jego końcach leżą dwie ciekawe, ale zupełnie różne od siebie atrakcje. To delta Mekongu na południu , tuż za granicą z Kambodżą, i sąsiadujący z Chinami górski kurort Sapa .
Mekong to najdłuższa rzeka Azji Południowo-Wschodniej i jedna z dziesięciu najdłuższych rzek świata. Płynie przez Chiny od źródeł w Tybecie, Laos, Kambodżę, by w Wietnamie, po prawie 4,5 tys. km, wpaść do Morza Południowochińskiego. Jej gigantyczna delta zaczyna się w okolicy stolicy Kambodży Phnom Penh, a u ujścia ma prawie 600 km szerokości! Oprócz niezliczonych kanałów i pomniejszych odnóg, przecina ją dziewięć odnóg głównych, niektórzy nazywają ją Rzeką Dziewięciu Smoków . Ponieważ Mekong nanosi żyzne gleby stwarzając świetne warunki pod uprawy, w ciągu ostatniego stulecia liczba żyjących tu ludzi zwiększyła się ośmiokrotnie. Sama delta zresztą także robi się coraz większa: kiedy jesienią, po czterech-pięciu miesiącach wysokiego stanu woda zaczyna opadać okazuje się, że linia brzegowa jak co roku przesunęła się o ok. 100-150 m w głąb morza.
Wietnamskie miast Can Tho w delcie Mekongu / Fot. Shutterstock
Niemal całe życie mieszkańców delty Mekongu toczy się na wodzie i z takiej perspektywy najlepiej je obserwować. O to zresztą nietrudno, bo nawet żeby dotrzeć z miasta do miasta, trzeba korzystać z kolejnych przepraw promowych. Na leniwych, wyglądających na niemal stojące wodach, jedna za drugą suną mniejsze i większe jednostki - tutejsi korzystają z nich częściej niż z autobusów, bo dróg lądowych w delcie za dużo nie ma. Żeby jednak poczuć jej "prawdziwy smak", trzeba się przesiąść do mniejszych łodzi, opuścić szerokie wody i wpłynąć w kanały. Brzegi otaczają kolejne domy zbudowane na granicy wody i lądu: niektóre wyrastają ponad rozlewiska na palach, inne - jedynie przycumowane, unoszą się na mętnych wodach zbudowane na czym się da, choćby na oponach, czy beczkach. Wodny labirynt kryje kolejne, zwykle utrzymywane na potrzeby turystów, atrakcje: wytwórnie cukierków kokosowych, wafli ryżowych, papieru ryżowego czy kadzidełek, hodowle krokodyli i węży, pasieki, ogrody orchidei, sady owocowe i wiele innych. Jednak największą lokalną atrakcją są pływające rynki , na których handluje się z kołyszących się na falach dużych łodzi i platform, kupuje - zwykle podpływając do tych "sklepów" małymi łódkami.
Jednym z ciekawszych miasteczek w delcie jest Sa Dec - ciche, spokojne, z ładną postkolonialną architekturą i malownicza promenadą. Nad rzeką można zobaczyć dwie piękne wille, które "zagrały" w filmie "Kochanek" nakręconym tu na podstawie powieści Marguarite Duras. Tak zwanym klimatem, gwarnym nabrzeżem i kolorowymi uliczkami może pochwalić się także największe w delcie miasto Can Tho . Znajduje się tu także kilka pagód (rodzaj wielokondygnacyjnej wieży, służącej do przechowywania relikwii - przyp. red.), a liczne kanały zapewniają łatwy dostęp do pływających rynków, w tym największego w delcie, odległego o kilka kilometrów Cai Rang oraz tłocznego, kolorowego i rzadziej odwiedzanego przez turystów Phong Dien .
Położoną na dalekiej północy miejscowość Sapa nazywają górską królową. Bo i wygląda monumentalnie - otoczona górskim szczytami, z najwyższym w Wietnamie Fansipanem (3143 m n.p.m.) włącznie oraz zboczami pełnymi tarasów ryżowych. Z daleka wyglądają jak ułożone z kawałków. Ponieważ Sapa leży na wysokości 1600 m n.p.m., nawet w upalne letnie miesiące panuje tu przyjemny chłód. Dlatego w latach 20. ubiegłego wieku Francuzi uczynili to miejsce swoim ulubionym kurortem, w którym szukali świeżego powietrza, pięknych krajobrazów i kolorowych mniejszości etnicznych żyjących w okolicznych wioskach .
Fot. Shutterstock
Po II wojnie i kresie kolonii Sapa została zapomniana, by przypomnieć o sobie ponownie w latach 90. W miejscowości wyrosły kolejne hotele, restauracje, sklepiki i agencje turystyczne. Dzisiaj poza nimi w Sapa nie ma właściwie nic, nie licząc parku Ham Rong na zboczu powyżej miasta (rozciągają się stąd ładne widoki) i sobotniego jarmarku, na który ściąga więcej niż na co dzień kobiet z zamieszkujących okoliczne wioski mniejszości etnicznych sprzedających rękodzieło. Miasto robi się wtedy czarno-czerwone - najwięcej jest przedstawicielek ubranych w czarne i ciemnogranatowe stroje Czarnych Hmongów oraz preferujących czerwień Czerwonych Dao . Na dalsze wycieczki do ich wiosek lepiej wynająć przewodnika, ale na bliższe z powodzeniem można wybrać się samemu. Najpopularniejsza wioska Cat Cat (wstęp za opłatą na rogatkach) znajduje się zaledwie 3 km od miasteczka.
Popularnym środkiem komunikacji w Wietnamie są motory: xe om to taksówki na dwóch kółkach wynajmowane za grosze, oczywiście z kierowcą. Z Sapa taką "taksówką" można się wybrać na 15-kilometrową przejażdżkę na przełęcz Tram Ton (Bramy Niebios) położoną na wysokości 1900 m n.p.m. Piękne widoki rozciągają się już z drogi, ale jeszcze piękniejsze z samej przełęczy - na Fansipan. Pod warunkiem, że nie jest zamglona, co się zdarza niestety dość często. Problem zwykle rozwiązuje się wraz ze zjechaniem kawałek niżej na drugą, bardziej słoneczną stronę.
Sapa znajduje się 1,5 godziny jazdy minibusem od ostatniej stacji na linii kolejowej z Hanoi - granicznej mieściny Lao Cai. Jadąc stąd 2,5 godz. autobusem w przeciwną stronę trafi się do mniej obleganego przez turystów miasteczka Bac Ha słynącego z cotygodniowego rynku, na który schodzą się kolorowi mieszkańcy górskich wiosek. Poza niedzielami, w które się odbywa, miasto wygląda jak opuszczone. To doskonały czas, by odkryć okolicę zamieszkałą przez przynajmniej 10 mniejszości, w tym Kwietnych Hmongów : ich kobiety noszą ubrania ozdobione charakterystycznymi różnokolorowymi wyszywkami.
źródło: Okazje.info