Jeśli lubisz spokój, nie przyjeżdżaj latem w Tatry - to najprostszy sposób, by uniknąć tłumów na szlakach. Poprzedniego lata najwyższe polskie góry odwiedziło ponad milion turystów. Największy ruch dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego notuje co roku podczas długiego weekendu w połowie sierpnia.
W tłumie trudno o komfortowy wypoczynek i poznawanie gór w ciszy i spokoju.
- Jasne, że na Giewont w sierpniu nie wyjdziemy bez odczekania w kolejce pod krzyżem - przyznaje przewodnik tatrzański Sławomir Jankowski. - Ale do wielu równie atrakcyjnych miejsc w Tatrach możemy dojść niemal bez niepożądanego towarzystwa.
Nie namawiamy wczasowiczów do łamania przepisów TPN, ustawy o ochronie przyrody ani do zaglądania do gawry niedźwiedzia.
- Przestrzeganie hasła "Nie zbaczaj ze znakowanego szlaku" wcale nie oznacza, że w czasie wycieczki do Morskiego Oka, na Rysy czy Kasprowy Wierch musimy czuć się jak na Marszałkowskiej w Warszawie czy Krupówkach w Zakopanem - mówi Jankowski. - TPN wyznaczył przecież na swoim terenie ponad 250 km szlaków.
Zamiast stać trzy godziny w kolejce do wagonika kursującego na Kasprowy Wierch, wystarczy wybrać się tam pieszo. To jedna z najmniej uczęszczanych tras w Tatrach, bo prawie wszyscy odwiedzający wybierają przejazd kolejką linową zamiast pieszej wędrówki. Także Rysy można zdobyć mniejszym wysiłkiem bez czekania w kolejce pod szczytem.
- Wystarczy wybrać się na Słowację - radzi przewodnik. - Podejście od strony naszych południowych sąsiadów jest dużo łagodniejsze i mniej popularne wśród turystów niż to po polskiej stronie. Z kolei jeśli chcemy zobaczyć Morskie Oko bez konieczności maszerowania dziewięć kilometrów w tłumie ludzi po asfaltowej drodze, wybierzmy się najpierw do Doliny Pięciu Stawów Polskich i dopiero stamtąd zejdźmy nad Morskie Oko.
- Wielu turystów wyobraża sobie, że w Tatrach poza Giewontem, Kasprowym Wierchem i Morskim Okiem nie ma nic innego do zobaczenia. Wszyscy tam idą i narzekają na tłok - wyjaśnia Sławomir Jankowski. - A wystarczy wybrać się w Tatry Zachodnie, na Starorobociański czy Grzesia, by zaznać trochę spokoju. Nawet latem.
Prawdziwie puste szlaki znajdziemy zaledwie 30 km od Zakopanego. Gorce nie są może tak efektowne jak Tatry, ale za to na tamtejszych szlakach turysta nie musi przepychać się łokciami jak w rejonie Morskiego Oka czy Doliny Chochołowskiej. Tańsze są także noclegi.
W połowie sierpnia zeszłego roku rejon Morskiego Oka odwiedzało średnio 7,5 tys. turystów dziennie. W Dolinie Chochołowskiej było stosunkowo spokojnie - około tysiąca osób w ciągu dnia. Tymczasem szlaki turystyczne w paśmie Gorców świecą pustkami. Nie trzeba kilka tygodni wcześniej rezerwować miejsc, by zatrzymać się w schronisku na Turbaczu czy Starych Wierchach.
Gorce to fragment Beskidu Wysokiego. Pasmo liczy 23 km długości - od przełęczy Sieniawskiej po przełom Dunajca. Występują tu łagodne wzniesienia, lesiste stoki. Najwyższym szczytem jest Turbacz - 1310 m n.p.m.
Gorczański Park Narodowy obejmuje główne pasmo z Turbaczem oraz doliny: Łopuszanki, Potoku Olszowego, Turbaczyka. W granicach parku zachowały się szczątki pierwotnej Puszczy Karpackiej. Od niedawna, przemierzając gorczańskie szlaki, można podziwiać malowniczy Zalew Czorsztyński.
Najwięcej turystów spotka się w drodze na Turbacz - są to zwykle pojedyncze osoby - pod który można podchodzić od strony Nowego Targu, Klikuszowej, Łopusznej lub Ochotnicy. Na szczycie znajduje się schronisko ze 120 miejscami noclegowymi. W okolicy schroniska można biwakować.
Poniżej Turbacza, mniej więcej w miejscu, w którym łączą się szlaki z Nowego Targu i Łopusznej, stoi kaplica Matki Bożej Królowej Gorców, wzniesiona w 1979 r. w 900. rocznicę śmierci biskupa krakowskiego Stanisława. Górale dedykowali ją Papieżowi z okazji jego pielgrzymki na Podhale w czerwcu 1979 r. Msze odbywają się tutaj od 1 maja do 30 października - w soboty o godz. 18, w niedziele o godz. 8, 11 i 16.
Schronisko znajduje się też na Starych Wierchach (918 m n.p.m.). Z Nowego Targu dobry piechur dojdzie tu w niespełna pół godziny. W budynku przygotowano 25 miejsc noclegowych.
W Gorcach można zaplanować sobie krótkie wycieczki, np. spacerową trasą z Nowego Targu na Stare Wierchy. Da się też zorganizować całkiem poważne marszruty, choćby szlakiem z Turbacza do Tymbarku - ok. 12 godzin.
Wzgórza, wąwozy, zalew, spływ po rzece na tratwach - Pieniny oferują wiele atrakcji i to nie tylko miłośnikom pieszych wędrówek. Wyznaczono 25 km szlaków pieszych poprowadzonych przez najpiękniejsze zakątki Pienin. Park można także zwiedzać 8,5-km szlakiem wodnym przełomu Dunajca (spływ rozpoczyna się w Sromowcach Niżnych) oraz kilkukilometrową szosą łączącą Krośnicę z przystanią flisacką w Kątach.
W rejon Pienin z Podhala można dojechać łatwo i nie jest to droga daleka - z Zakopanego 50 km. Jeśli ktoś nie dysponuje samochodem, może np. do Krościenka dotrzeć autobusem. Na miejscu swoje usługi oferuje prywatna komunikacja mikrobusowa, która szybko i tanio rozwozi do wszystkich ważniejszych miejscowości. Najwygodniej jednak zabrać ze sobą rower - najlepiej górski - lub skorzystać z licznych wypożyczalni jednośladów.
Nie ma tu problemu ze znalezieniem noclegu - mimo pełni sezonu turystycznego łatwo o wolny pokój. Ceny pokoi - w zależności od komfortu: 20-50 zł od osoby. Jeśli ktoś zabrał ze sobą namiot, to w Krościenku tuż obok mostu na Dunajcu ma do dyspozycji duże pole biwakowe.
Jedną z największych atrakcji turystycznych Pienin jest malowniczy wąwóz Homole. Dojdziemy do niego przez Jaworki - przysiółek Szczawnicy. Na przejście i powrót krętymi ścieżkami wśród efektownych skałek i gęstych krzewów jałowca potrzeba co najmniej trzech godzin. Po drugiej stronie wąwozu latem działa baza namiotowa dla turystów. Dalej stromy szlak rozwidla się i prowadzi wzdłuż granicy państwa przez Małe Pieniny do Szczawnicy lub w kierunku Beskidu Sądeckiego do Piwnicznej.
Najwięcej atrakcji znajduje się jednak po drugiej stronie Pienin, w rejonie Sromowców Wyżnych, zwieńczonych szczytem Trzech Koron (981 m n.p.m.). Prowadzi tam droga nr 969 z Krościenka do Nowego Targu, z której w miejscowości Krośnica należy skręcić w lewo, a następnie po przejechaniu 1,7 km na skrzyżowaniu skręcić w prawo. Półtora kilometra dalej znajduje się parking, z którego do ruin zamku w Czorsztynie jest już kilkaset metrów piechotą. Fortyfikację wzniesiono prawdopodobnie już pod koniec XIII wieku, ale istniała wówczas pod nazwą Wronin. Dopiero w XV wieku po przebudowie zaczęto określać ją mianem Czorsztyn. Budowla jest ruiną już od trzystu lat, natomiast z jej tarasu widokowego zobaczyć można rzecz zupełnie nową, bo niespełna dziesięcioletnią - kilkunastokilometrowej długości zbiornik wodny spiętrzony przez zaporę.
Po drugiej stronie zalewu widać zamek w Niedzicy. Aby tam dotrzeć, należy wrócić na skrzyżowanie i skręcić w prawo. Po ośmiu kilometrach pojawia się najpierw zapora wodna, a potem zamek.
W zamku straszy. Informuje o tym znak drogowy, na którym wymalowano duszka. Pod spodem napis: "Od 21.00 do piania kurów". W środku budynku znajduje się muzeum (największą atrakcją jest sala tortur i dyby, w które zakuwają się wzajemnie turyści) oraz restauracja i hotel.
Pięć kilometrów od Niedzicy w Sromowcach Niżnych jest przystań flisacka, z której rozpoczyna się spływ przełomem Dunajca. Drewniane tratwy docierają do Szczawnicy i Krościenka. Spływając przez trzy godziny, można podziwiać uroki Pienin, m.in. szczyty Trzy Korony i Sokolicę. Jeśli wybierzemy się na nie - nawet latem zwykle pustawym szlakiem - to będziemy mogli podziwiać panoramę Tatr, w których i w te wakacje pojawi się zapewne ponad milion turystów.