30 tys. zł za dobę - jak mieszkają goście hoteli siedmiogwiazdkowych?

Między hotelami pięcio- i siedmiogwiazdkowymi jest przepaść: w cenach i standardzie. Tych ostatnich na świecie wciąż jest niewiele, każdy kolejny jest większy, ale czy bardziej luksusowy? To słowo przestaje wystarczać, by opisać ludzką pomysłowość.

5* to za mało, także dla Włochów

Hotele pięciogwiazdkowe leżą w centrum kurortu, dysponują pokojami o wielkości przynajmniej 14 metrów kw., mają najnowocześniejsze salony spa, zapewniają codzienną wymianę pościeli i ręczników, a każdy gość może liczyć na specjalne indywidualne powitanie. Jakby tego było mało gwarantują jeszcze opiekę konsjerża, nie wspominając już o obsłudze bagażowej, klimatyzowanych apartamentach i całodobowym serwisie restauracyjnym. To nadal zaledwie część atrakcji, dzięki którym najbogatsze hotele świata otrzymują pięć gwiazdek, do 1999 roku najwięcej w ogólnoświatowej klasyfikacji obiektów hotelowych. Wtedy właśnie na sztucznej wyspie w Dubaju stanął zaprojektowany przez Brytyjczyka hotel-żagiel Burdż al-Arab (Wieża Arabów), pierwszy na świecie hotel siedmiogwiazdkowy, gdzie doba kosztuje 20 tys. zł (tym samym pobił rekord Guinessa jako najelegantszy na świecie). Do końca 2013 roku w Dubaju ma powstać kolejny gigant w klasie "S" - Superior Luxury, tymczasem w mieście już działa inny siedmiogwiazdkowy obiekt: hotel dla czworonogów. Do klimatyzowanych, "jednokocich" apartamentów, gdzie pobyt psom i kotom umilają m.in. dźwięki muzyki klasycznej, zwierzaki dowożą limuzynami prywatni szoferzy.

embed

Burdż al-Arab / fot. Rex Wikimedia CC

Sześć lat po Burdż al-Arab także w ZEA pojawił się jeszcze bardziej luksusowy i jeszcze droższy (najdroższy na świecie) Emirates Palace , który stał się wizytówką Abu Zabi. Jedna noc w apartamencie kosztuje ok. 30 tys. zł. (na Booking.com zdarzają się promocje, ale chyba jeszcze nigdy to słowo nie brzmiało dziwaczniej, bo zniżki oscylują w okolicach 10 tys. zł za noc od osoby!). Wzorem Arabów luksusowe wieżowce postawili Chińczycy i Pakistańczycy, a ostatnio także Włosi. Pierwszy europejski hotel w tej klasie powstał pół roku temu nad Canal Grande w Wenecji, która od paru lat nie radzi sobie z ruchem turystycznym, na dzień dzisiejszy dwukrotnie większym niż miasto jest w stanie obsłużyć. W środku znajdują się apartamenty dla 24 osób, a cena za dobę waha się w granicach 1 tys.-3,5 tys. EURO. Tyle kosztuje noc w murach z XVI wieku zdobionych oryginalnymi XVIII-wiecznymi freskami włoskiego mistrza Giovanniego Battisty Tiepolo, w cenę wliczone są m.in. kolacje w sali balowej, masaże stóp i korzystanie z biblioteki, której ściany wyłożone są skórą i złotem. Zabrzmi to nieprawdopodobnie, ale hotel aspirujący do miana najbardziej luksusowego w Europie początkowo nie zmieścił się nawet w pięciostopniowej klasyfikacji, powód był dość błahy: brak telewizora. Ostatecznie, mimo że nowoczesna plazma nijak nie pasuje do zabytkowego wnętrza, zawisł między freskami weneckiego malarza.

Gwiaździsta noc pod Żaglem

Na świecie nie funkcjonuje jeden zestandaryzowany system klasyfikacji hoteli, o tym komu jaką ocenę przyznać, decyduje każdy kraj z osobna. Dlatego trzygwiazdkowy hotel we Włoszech będzie miał inny, na ogół niższy standard niż u nas, a przynajmniej nie wyobrażam sobie, aby w trzygwiazdkowym hotelu w Polsce podawano napój w plastikowym kubku tak jak miało to miejsce w moim przypadku w Neapolu.

Luksusowe giganty branży hotelarskiej mogą współzawodniczyć o miano najpiękniejszego czy najdroższego hotelu świata, ale gwiazdka i tak pozostanie gwiazdce nierówna, choć między hotelami pięcio i siedmiogwiazdkowymi rzeczywiście widać różnicę w standardzie. Tym, co podwyższa ocenę apartamentów hotelowych do siedmiu gwiazdek są zazwyczaj oryginalne dzieła sztuki, z którymi swobodniej niż w muzeach mogą obcować goście - w Burdż Al Arab znajdują się posadzki wykonane z marmuru, w którym rzeźbił sam Michał Anioł - gigantyczne pokoje o powierzchni powyżej 750 metrów kw., diamentowe i złote sale balowe, kilkanaście restauracji, całodobowa opieka kamerdynerów, którzy służą gościom nawet podczas ubierania się (bezprzewodowy internet i klimatyzacja wypadają marnie na tym tle). Architekci wznoszą się na wyżyny ludzkiej pomysłowości, ale po Burdż al-Arab trudno już kogokolwiek w tej branży zadziwić. Luksus przestaje czarować, zaczyna szokować i wzbudzać kontrowersje. Zgodzicie się ze mną?

embed

Emirates Palace / fot. shutterstock

Więcej o: