Hipek i Hamba to emeryci śląskiego zoo. Mają po 40 lat i kilkanaścioro dzieci, które rozjechały się po ogrodach zoologicznych Europy. Tu nie było dla nich miejsca. Hipopotamy nigdy nie miały swojego pawilonu. Są sublokatorami słoni. Z rodzicami pozostał tylko ostatni potomek, który przyszedł na świat rok temu. Nikt się nie spodziewał, że przeżyje. Poprzednie młode padło dzień po urodzeniu.
Delikatna skóra hipopotama wymaga ciągłego kontaktu wodą. W wodzie rodzą i załatwiają potrzeby fizjologiczne. Na wolności z zapadnięciem zmroku wychodzą na żer. Jedzą trawę i owoce. Myśliwi polują na nie dla zdobycia trofeów, mięsa i tłuszczu, ale przede wszystkim kłów - twardszych i ładniejszych od ciosów słonia. Niegdyś hipopotamy zamieszkiwały rzeki Afryki. Do dzisiaj przetrwały małe, izolowane populacje.
Same bronią się przed wyginięciem dzięki dobrej pamięci i umiejętności kojarzenia faktów. Tam, gdzie urządza się na nie polowania, wynurzają głowy tylko w kępkach roślin i po zaczerpnięciu powietrza natychmiast nurkują.