Cypryjczycy są mocno przywiązani do tradycji, co doskonale widać podczas obchodów barwnych uroczystości religijnych. Mają też duży sentyment do starożytności, a jedno z drugim doskonale współgra. Mówią bowiem dialektem opartym na archaicznej grece Homera, w amfiteatrze w Kurion oraz odeonie w Pafos wystawiają Sofoklesa i Eurypidesa, a organizowane przez nich jesienne festiwale wina nawiązują do dawnych Dionizjów.
W przeszłości mieszkańcy Cypru osiedlali się w głębi lądu, gdzie było bezpieczniej niż na wybrzeżu, a współczesne nadmorskie miasta rozwinęły się dopiero dzięki turystyce. Dzisiaj większość górskich wiosek pustoszeje, bo młodzi wyjeżdżają na wybrzeże, gdzie żyje się szybciej i łatwiej. Opuszczane domy wykupują Anglicy , którzy z Cypru zrobili sobie drugą (lepszą, bo słoneczną) ojczyznę. Ruch lewostronny i powszechna znajomość języka angielskiego sprawiają, że czują się tu jak w domu.
Na wybrzeżu na co dzień dominuje kultura ogólnoeuropejska i trudno tu o autentyczną tradycję. Wystarczy jednak odjechać kilka kilometrów w głąb lądu, by z dala od hotelowych kurortów poznać autentyczny Cypr, nieco leniwy i prawdziwie tradycyjny, z kamienno-drewnianymi uliczkami, domami krytymi czerwonymi dachami i ozdobionymi glinianymi donicami z barwnymi kwiatami. Gdzie brukowanymi ulicami drepczą ubrane na czarno kobiety i gdzie mężczyźni przesiadują pod tawernami, grając w tryktraka. Można tu znaleźć małe winiarnie, manufaktury z tradycyjnym rzemiosłem czy rodzinne tłocznie oliwy. Niektóre miejscowości, jak Lefkara , znane są z wyrobu srebrnej biżuterii i tradycyjnych koronek, inne z kolei słyną z hodowli róż. Takie jest np. Agros , gdzie wiosną, w czasie zbiorów, można dosłownie spać w aromatycznych płatkach. Z kwiatów robi się wodę różaną, olejki, świece, a nawet wino o różanym posmaku. Jest nawet różana brandy.
Cypryjskie przywiązanie do tradycji widać nawet w pięciogwiazdkowych hotelach, gdzie na leżakach obok turystów wylegują się... koty. Wszak Cypr to ich wyspa. Dokarmiane i dopieszczane kocury kręcą się po ulicach, zaglądają do tawern, są stałymi bywalcami luksusowych resortów i restauracji. I nikt ich stamtąd nie przegania. O miłości wyspiarzy do kotów zdecydowały tradycja i pragmatyzm. W IV w. sprowadziła je na wyspę cesarzowa (później święta) Helena, by wytępiły gryzonie i węże. Statki z nowymi mieszkańcami przybiły do przylądka na południowym wybrzeżu nazwanym potem Cape Gata, czyli Koci Przylądek . Cesarskimi zwierzętami zaopiekowali się mnisi z pobliskiego klasztoru, który zyskał przydomek Agios Nicolaostis Gatas - Klasztor św. Mikołaja od Kotów . Mieszkające tam mniszki do dziś opiekują się kilkudziesięcioma rozleniwionymi kotami.
Chyba w równym stopniu co koty, Cypryjczycy uwielbiają tańce ludowe i muzykę . W kurortach turystycznych czy podczas festiwali występy zespołów folklorystycznych w widowiskowy sposób przybliżają gościom kulturę wyspy. Tańce cypryjskie opowiadają o codziennym życiu mieszkańców, o ich pracy, obyczajach, radościach i troskach. Są pełne rytmu i bardzo melodyjne, a w wielu z nich ogromną rolę odgrywają rekwizyty: dzbanki, sierpy, sita do przesiewania mąki czy szklanki napełnione wodą stawiane na głowach tancerzy.
Cypryjskie zwyczaje można też poznać, uczestnicząc w obchodach świąt religijnych. To również ważny element codziennego życia mieszkańców wyspy. Najważniejszym z nich jest prawosławna Wielkanoc . Jej obchody są radosne i spektakularne, towarzyszą jej barwne procesje. Spędza się ją w gronie rodziny, przyjaciół, a nawet turystów, którzy często są zapraszani do świętujących domostw. Każda, najmniejsza nawet wioska obchodzi też swoje panagyri , czyli święto patrona parafii - to taki odpowiednik naszego odpustu. Jak widać, okazji do świętowania nie brakuje. Ważne tylko, by zabawa gromadziła wielu gości i była huczna.
Cypr / fot. Markus, Flickr.com CC BY-ND
W tradycyjnym weselu może uczestniczyć nawet kilka tysięcy osób. Krewni wręczają zaproszenia swoim krewnym i znajomym, ci wręczają je następnym osobom itd. I nie wypada odmówić. Dlaczego? Odpowiedź jest mało romantyczna. Chodzi oczywiście o pieniądze. Najczęściej zamiast prezentu wręcza się bowiem kopertę z wizytówką i odpowiednią kwotą. Wiele tradycyjnych zabaw weselnych też ma podtekst finansowy. Kiedy młodzi wychodzą na pierwszy taniec, goście przyczepiają do nich wszędzie banknoty. Jest też taniec z łóżkiem - rodzina pląsa z materacem, na który goście wrzucają pieniądze. Średni weselny zarobek to ponoć ok. 10 tys. euro na nową drogę życia. Po weselu młodzi idą do domu. On wbija nóż, żeby pokazać kto tu rządzi. Ona rozbija granat - ile wypadnie nasionek, tyle będzie dzieci. A gdy już urodzi się dziecko, wybiera się chrzestnego, który musi kupić wyprawkę. Na chrzcie nagie dziecko zanurzane jest całe w wodzie, namaszczane olejkami i ubierane w odświętny strój. Potem przez trzy dni nie można go myć. Podczas uroczystości funkcję gospodarza pełni ojciec chrzestny. To on finansuje imprezę w tawernie dla 100-150 osób (czasem wspólnie z rodzicami) oraz wręcza wszystkim gościom pamiątki: figurki, małe laleczki i zdjęcia dziecka.
źródło: Okazje.info