Samarkanda. Najpiękniejsza na Jedwabnym Szlaku [UZBEKISTAN]

To najpiękniejsze i najważniejsze miasto Jedwabnego Szlaku, a w czasach jego świetności - również największa metropolia całej Azji Centralnej. Już sama jego nazwa powoduje szybsze bicie serca: Samarkanda.

Kiedyś uważano, że Jedwabny Szlak jest darem niebios. Tysiące kilometrów od zachodnich Chin aż po wybrzeże Morza Śródziemnego przemierzały kupieckie karawany. Ich droga przecinała całą centralną Azję, prowadząc przez ośnieżone górskie przełęcze, pustynne trakty pod palącym słońcem, zielone doliny, urodzajne oazy i bajecznie piękne miasta. Ze wschodu wieziono nie tylko jedwab, ale także papier i złoto, z zachodu w skrzyniach jechały klejnoty, perfumy, aromatyczne olejki. Nazwy "jedwabny" po raz pierwszy użył pod koniec XIX w. niemiecki podróżnik Ferdinand von Richthofen. W owym czasie szlak nie miał już żadnego znaczenia: utracił je dwa wieki wcześniej, po upowszechnieniu drogi morskiej do Chin, po 2 tys. lat świetności. Dzisiaj przyciąga magią dawnych przygód, awanturników, bogactw i orientu.

Samarkanda. Piękniejsza niż wszystkie wyobrażenia

Położona na wschodzie Uzbekistanu Samarkanda jest jednym z najstarszych nieprzerwanie zamieszkałych miast świata . Liczy sobie 2500 tys. lat, a jej początki sięgają starożytnej Marakandy, którą pod koniec IV w.p.n.e. zdobył maszerujący na wschód Aleksander Macedoński. Miał wtedy powiedzieć: "Wszystko, co słyszałam o Marakandzie jest prawdą, z wyjątkiem tego, że jest piękniejsza, niż kiedykolwiek sobie wyobrażałem". W kolejnych wiekach miasto rozkwitło przechodząc z rąk do rąk pod panowaniem Arabów, Persów, Mongołów, Turków seldżuckich, aż w 1220 r. zniszczył je Czyngiz-chan wycinając w pień niemal wszystkich mieszkańców. Niewiele brakowało, by na tym skończyła się historia najważniejszego miasta Jedwabnego Szlaku, gdyby nie to, że na scenę wkroczył Tamerlan (Timur Chromy), przez jednych zwany największym zdobywcą, a przez innych - największym rzezimieszkiem XIV-wiecznego świata. Ten twórca dynastii Timurydów, który podbił i stworzył imperium rozciągające się od Indii po Turcję, wymyślił sobie, że Samarkanda będzie jego stolicą. Rzemieślnicy, architekci i artyści sprowadzeni z najdalszych zakątków królestwa, przez 35 lat budowali nową Samarkandę przekształcając ją w centrum nauki, kultury, sztuki i handlu. Swój największy rozkwit przeżyła w następnym stuleciu za czasów panowania wnuka Timura - Uług Bega, genialnego matematyka i astronoma, jednego z najbardziej światłych ludzi tamtych czasów. To on kazał wznieść na obrzeżach miasta obserwatorium, a przede wszystkim - turkusową medresę przy jego głównym placu. Tak rozpoczęła się historia najważniejszego miejsca i serca Samarkandy - Registanu.

Groźny nawet po śmierci

Kompleks Registan to turkusowo-złote cudo pełne kolumn, kopuł, mozaik i ozdobnych łuków. Ten dawny główny plac miejski, na którym znajdowało się pierwotnie targowisko pod gołym niebem, Uług Beg nakazał otoczyć kolumnami i wznieść na nim medresę, czyli szkołę koraniczną. Z czasem dołączyły do niej dwie kolejne. Dzisiaj budowle zamykają plac z trzech stron: mają strzeliste minarety, turkusowe kopuły i pięknie zdobione ornamentami i złotem wnętrza, a wiele dawnych sypialni studentów przekształcono w sklepiki. Niemal zawsze jest tu gwarno, w sezonie młode pary urządzają sesje zdjęciowe, a w niektóre wieczory odbywają się widowiska światło-dźwięk.

Ulubionym miejscem samych mieszkańców Samarkandy jest położona nieco na uboczu Szah-i-Zinda . To wąska aleja, po obu stronach której zbudowano przylegające do siebie ozdobione błękitnymi płytkami, majolikami i terakotą mauzolea dawnej arystokracji. W jednym z najpiękniejszych spoczywają siostra i siostrzenica Timura. Przez chłodne wnętrza przewijają się kolejni pielgrzymi; w kompleksie znajduje się przypuszczalny grób Kusama ibn Abbasa, kuzyna proroka Mahometa, który przyniósł i szerzył islam na tych terenach. Od niego też wywodzi się nazwa mauzoleum - Shah-i-Zinda oznacza "Grobowiec żyjącego króla".

Kolejny na liście miejsc, które trzeba zobaczyć koniecznie, jest meczet Bibi Chanum . Przegapić go zresztą nie sposób, bo budowla znajduje niedaleko Registanu i po sąsiedzku z bazarem, a jej ogromne kopuły widać z wielu miejsc w Samarkandzie. Legenda mówi, że jedna z żon Timura, rozkazała zbudować meczet chcąc mu zrobić niespodziankę na powrót z kolejnej wyprawy. Pech chciał, że główny architekt zakochał się w niej i powiedział, że nie skończy budowli, dopóki nie dostanie całusa. Po tym incydencie rozzłoszczony Timur miał nakazać kobietom zasłaniać twarze, aby nie kusiły obcych mężczyzn. W rzeczywistości meczet nakazał zbudować sam za pieniądze złupione na wojnie. Dużo tego było. Potężna świątynia, z kopułą wysoką na 41 m, tylko nieco niższym łukiem wejściowym i 50-metrowymi minaretami, była perłą w koronie jego królestwa i jednym z największych meczetów świata. Niestety, wielkość stała się też przyczyną upadku: ogromne wieże zaczęły się walić, a po trzęsieniu ziemi z końca XIX w. budowla popadła w całkowitą ruinę. Dzisiaj jest odrestaurowana, choć wnętrz nie odnowiono.

Tylko trochę niższa (34 m) jest niebiesko-złota kopuła Gur-i-Mir , czyli mauzoleum, w którym spoczął sam Timur oraz jego dwaj synowie i wnukowie, w tym Uług Beg. Timur co prawda budował je z myślą o jednym ze swoich wnuków, a dla siebie przeznaczył skromną kryptę w niedalekim miasteczku Szahrisabz, w którym się urodził, ale historia zdecydowała inaczej. Władca zmarł niespodziewanie w czasie srogiej zimy, kiedy wiodącą przez góry drogę do Szahrisabz kompletnie zasypał śnieg.

W czerwcu 1941 r. rosyjscy antropolodzy otworzyli krypty w Gur-i-Mir. Potwierdzili, że Timur był wysoki i kulał od ran na lewą nogę, skąd wziął się jego przydomek "Chromy". Ulubiona anegdotka powtarzana przez przewodników głosi, że na jego grobowcu naukowcy odnaleźli też napis: "Tego, kto go otworzy, najedzie wróg silniejszy ode mnie". Trzy dni później Hitler zaatakował Związek Radziecki.

Więcej o: