Bezkrwawe polowanie na lwa, słonia czy hipopotama na spieczonej słońcem sawannie jest żelaznym punktem każdej wycieczki do tego popularnego kraju w Czarnej Afryce. Zebr i gazeli jest tyle, że po kilku godzinach ich stada już przestają robić wrażenie. To właśnie takim widokiem zachwyciła się Karen Blixen zwierzając się czytelnikom: "Miałam w Afryce farmę, u stóp gór Ngong".
Jednak Kenia to nie tylko parki narodowe i dzika przyroda, ale również - a dla wielu przede wszystkim - ciągnące się wzdłuż Oceanu Indyjskiego wybrzeże. Większość turystów ląduje w Mombasie, by zaszyć się w jednym z niedalekich kurortów. Najpiękniejsze i najrozleglejsze plaże rozciągają się na północ od tej afrykańskiej metropolii: najpierw miejskie, dalej - położone u stóp hoteli. Łachy białego piasku z prawej strony otaczają błękitne wody oceanu, w który w czasie odpływu można wejść daleko w głąb podziwiając pod stopami rafę, z lewej wznosi się wymyty przypływem klif, na którym w cieniu palm usadowiły się bungalowy stylizowane na tradycyjne chaty z przyciętą równo strzechą. Na falach w oddali kołyszą się łodzie ze szklanymi dnami, z palm kokosowych wiatr czasem strąci orzecha, a w powietrzu od czasu do czasu niesie się zachęta kolorowo ubranych kobiet wędrujących ze swoim obnośnym "sklepem": - Bananas, my friend, bananas!
Zapraszamy na szybką wycieczkę po kenijskim wybrzeżu.
Mombasa to drugie co do wielkości miasto Kenii i największy port całej Afryki Wschodniej. Już tysiąc lat temu odpływały z niego łodzie pełne przypraw, złota i kości słoniowej, w 1498 r. stanął tu pierwszy Europejczyk - Vasco da Gama, a wkrótce potem pojawili się jego rodacy, by ruszyć stąd w drogę do Indii. Większa część miasta leży na wyspie koralowej w delcie rzeki połączonej z lądem groblą. Dawną świetność handlowej potęgi, która z rąk Portugalczyków przeszła do sułtanatu Omanu, potem Zanzibaru, by w końcu stać się kolonią brytyjską, dziś można sobie tylko wyobrazić. Uliczki starego miasta otaczają niszczejące kamienice charakterystyczne dla tej części wybrzeża: z rzeźbionymi drzwiami i okiennicami oraz zabudowanymi loggiami. Wszędzie jest pełno małych warsztatów, lokalnych jadłodajni i straganów z mydłem i powidłem, a o kolejnych kulturach i zmiennych losach tego miejsca nie pozwalają zapomnieć świątynie: w Mombasie są zarówno meczety (niewierni mogą ją oglądać głównie z zewnątrz), kościoły oraz świątynie hinduistyczne, dżinistyczne i sikhijskie. Jednak największą atrakcją i wizytówką miasta jest górujący nad nim Fort Jesus , który wznieśli Portugalczycy w początkach swego panowania. Ta ogromna budowla wygląda jakby wyrastała wprost z morza i rzeczywiście tak została zaprojektowana: pole rażenia dział pozwalało, by wrogie statki nie dosięgły murów z żadnej strony. Twierdza, przechodząc z rąk do rąk, przeżyła przynajmniej dziewięć srogich oblężeń; dzisiaj z jej murów rozciąga się piękny i rozległy widok na - spokojny już - ocean.
Pierwszym miastem na północ od Mombasy jest słynące z ruin grobowców i meczetów Kilifi . Jest tu również plaża Bofa , uznawana za jedną z najpiękniejszych w Kenii. Dalej droga prowadzi do Watamu . Ta śpiewnie brzmiąca (czyt. łatamu) nazwa oznacza "słodcy ludzie", a wzięła się stąd, że arabscy handlarze niewolników zwabiali miejscowych rozdając im słodycze. Dzisiaj Watamu to idylliczne miasteczko z długimi plażami otoczone trzema koralowymi lagunami znajdującymi się pod ochroną parku morskiego , który jest uważany za jedno z najlepszych miejsc do nurkowania w całej Afryce Wschodniej. W zaczynającej się już 300 metrów od brzegu rafie żyje ok. 600 gatunków ryb i ponad 100 koralowców, a jedną z lagun szczególnie upodobały sobie żółwie. Wokół rosną mangrowe lasy zamieszkałe przez 100 gatunków ptaków. Atrakcją tego miejsca jest również tajemnicza XII-wieczna wioska Gede , którą mieszkańcy opuścili sześć wieków później z nieznanych powodów pozwalając, by jej ruiny zarosły baobabami i tamaryndowcami.
Zaraz za Watamu rozpoczyna się park morski Malindi , a na brzegu kilkanaście kilometrów dalej rozsiadło się miasto o tej samej nazwie wyrosłe - podobnie jak wszystkie w okolicy - na handlu niewolnikami. To właśnie w nim płynący w stronę Indii Vasco da Gama miał znaleźć nawigatorów, którzy doprowadzili go sprawnie do wybrzeży Kerali. Również w nim pochował on dwóch członków załogi, o czym ma świadczyć postawiony w miejscu rzekomego grobu kościółek.
Jakieś 100 km od granicy z Somalią leży porośnięty namorzynami archipelag niewielkich wysepek . To właśnie z nich setki lat temu wysyłano w świat kość słoniową, kadzidło i złoto. Jego perłą w koronie było Lamu , średniowieczne miasto o białych murach, które do dzisiaj zachowało swój oryginalny układ. Tutejsze zabudowane wysokimi budynkami, ukryte w cieniu fortu ulice są tak wąskie, że za jedyny środek transportu i komunikacji służą osły. Osłów jest w Lamu aż 3 tys., ich właściciele mogą korzystać z bezpłatnych weterynarzy, a nawet - specjalnej oślej karetki. Komunikację między wyspami zapewniają z kolei tradycyjne łodzie z trójkątnym żaglem. Atrakcje na miejscu: plaże, gaje kokosowe, rybackie wioski i stare baobaby.
Położone na południu, tuż przy granicy z Tanzanią Shimoni od Mombasy dzieli 75 km. Sama mieścina nie ma w sobie wiele interesującego, ale odprawia łodzie obierające kurs na wysepkę Wasini (można stąd popłynąć także na tanzańskie Pembę i Zanzibar). W drodze można oglądać rafę koralową, a przy odrobinie szczęścia natknąć się na delfiny, żółwie morskie czy nawet rekiny wielorybie. Po godzinie żeglugi łodzie zawijają na Wasini: ta maleńka koralowa wyspa ma 5 km długości, kilometr szerokości i kilka setek mieszkańców zajmujących się głównie rybołówstwem. Porastają ją lasy namorzynowe i baobaby, a wokół znajduje się kilka mniejszych, niezamieszkałych wysepek. To jedno z najlepszych miejsc do nurkowania.