Jest środek nocy, ale sen nikomu nie w głowie. W różowej poświacie rysują się kopuły soborów, kościelne wieże i fasady pałaców, co i rusz podnoszą się przęsła zwodzonych mostów. Szerokimi bulwarami spacerują tłumy ludzi: czasem przysiądą na ławce poczytać książkę, a czasem zapatrzą się ku kanałom w stronę przepływających statków. I tło, i oni wyglądają jakby byli nierzeczywiści. Ale to nie zbiorowa halucynacja, ani choreografia do baśni, tylko carski Petersburg w czasie białych nocy. Rozświetlają one miasto między początkiem czerwca i połową lipca, a najbardziej widowiskowe apogeum przypada między 19 czerwca a 2 lipca. Najdłuższe dni trwają wtedy niemal 19 godzin, lecz nawet kiedy słońce już zajdzie, jego tarcza ledwie się skrywa poza horyzontem, przez co pojawia się jasna, tajemnicza poświata.
Wszystkie kalendarze i zegary biorą w łeb. Ludzie - zarówno turyści, jak i miejscowi - snują się po mieście do rana. Nazywany "Wenecją Północy" leży na kilkudziesięciu wyspach spiętych prawie czterema setkami mostów i mostków. O północy kilkanaście największych zostaje otwartych, żeby Newą mogły przepłynąć statki. Ich parada na tle bogatych pałacowych fasad jest jednym z najbardziej niezwykłych widowisk.
Po nocnych włóczęgach Petersburg budzi się do życia około południa. Kiedy robi się nieznośnie gorąco, ludzie najchętniej odpoczywają w ocienionym letnim ogrodzie przy fontannach. Wieczorem można wybrać się na rejs tramwajem wodnym albo zajrzeć na jakąś imprezę: w czasie białych nocy w Petersburgu jest mnóstwo koncertów, przedstawień pod gołym niebem oraz najlepszych oper i przedstawień baletowych. W ramach festiwalu "Gwiazdy Białych Nocy" w ubiegłych latach wystąpili m.in. Placido Domingo, Olga Borodina, Carlo Maria Giulini, a na zamienionym na koncertową scenę placu przed Pałacem Zimowym grali Rolling Stonesi, Scorpionsi i Paul McCartney.
Kulminacją, a przy okazji największą masową imprezą w całej Rosji, jest Szkarłatny Festiwal: w ostatnich latach przyciągał po 3 mln widzów z całego świata. W tym roku odbędzie się 22 czerwca: przestrzeń wypełnią koncerty, w niebo wystrzelą tysiące fajerwerków, na wodach Newy rozegra się piracka bitwa i wpłynie na nie gwiazda programu - statek o intensywnie czerwonych żaglach, wzorowany na baśniowej opowieści Aleksandra Grina pt. "Szkarłatne żagle".
Petersburg w białą noc - Sobór Zmartwychwstania Pańskiego /shutterstock
Petersburg, w przeszłości zwany Piotrogradem i Leningradem, mieszkańcy najczęściej określają pieszczotliwym mianem "Pitier". Jego "ojcem" był bowiem car Piotr I Wielki, któremu zamarzyło się zbudować od podstaw miasto doskonałe. Spacerując dzisiaj w cieniu bogatych barokowych pałaców i klasycystycznych kamienic, mijając kolejne pomniki, strzeliste wieże i przerzucone nad kanałami ozdobne balustrady mostków strzeżone przez skrzydlate gryfy, trudno zaprzeczyć, że mu się nie udało. Wymyślony przez imperatora jako "okno na Europę" i symbol narodzin potęgi państwa rosyjskiego, jest nie tylko najbardziej zachodnim ze wszystkich rosyjskich, ale też jednym z najpiękniejszych i najbardziej fascynujących miast świata.
Petersburg powstał na osuszonych bagnach i moczarach poprzecinanych przez Newę i kanały. Do budowy imperator zatrudnił najlepszych europejskich architektów i mistrzów, a ci jako pierwszą wznieśli twierdzą Pietropawłowską. Wyrastająca z płaskiego jak deska terenu i górująca nad wodami Newy dzisiaj mieści muzea i carskie groby, a dzień rozpoczęcia jej budowy - 16 maja 1703 r. - jest uważany za dzień narodzin Petersburga. Sam car-założyciel został upamiętniony na najbardziej rozpoznawalnym pomniku miasta, na którym dosiadając imponującego wierzchowca wskazuje ręką w stronę Newy. Posąg umieszczono na olbrzymim głazie narzutowym, uważanym za jeden z największych na świecie, a jego charakterystyczny "rozłupany" kształt i zrywający się do galopu koń powodują, że car wydaje się naprawdę roztaczać z góry opiekę nad swoim miastem. Od jednego z poematów Puszkina pomnik nazwano "Jeźdźcem miedzianym", a za sprawą starej przypowieści ludzie wierzą, że dopóki będzie on stał, dopóty wróg nie zdobędzie miasta - dlatego tak pieczołowicie ochraniano go w czasie wojennej blokady Leningradu.
Petersburg w białą noc/shutterstock
Jednak historia Petersburga to nie tylko imperialne posągi, bogate pałace i kapiące złotem sobory, ale też rewolucja. To właśnie z krążownika Aurora, zacumowanego na Newie, jesienią 1917 r. miał paść strzał dający sygnał do rewolucji październikowej. Dziś w mieście co i rusz trafia się monument upamiętniający czasy radzieckie, tu i ówdzie zamajaczy pięcioramienna gwiazda, i nawet pod ziemią nie da się zapomnieć, kto zbudował to metro. Petersburska kolejka imponuje nie mniej niż to, co znajduje się nad nią: stacje zdobią marmury, kryształy i kandelabry, a ze ścian dumnie patrzą przodownicy pracy. Niektóre znajdują się kilkadziesiąt metrów pod powierzchnią, kiedy się więc wchodzi na schody ruchome nie widać ich końca, a mkną tak, że przy wejściu czuwa strażnik spowalniający je, kiedy zbliża się matka z dzieckiem albo ktoś starszy.
Przez serce Petersburga wiedzie jego najbardziej znana ulica, 4,5-kilometrowy Prospekt Newski, z pamiątkowymi tablicami ostrzegawczymi z lat wojennej blokady: "Obywatele! W czasie ostrzału artyleryjskiego ta strona ulicy jest bardziej niebezpieczna". Miasto szczyci się najpiękniejszymi i najbogatszymi muzeami świata m.in. Muzeum Rosyjskim czy Kunstkamerą, którą zafascynowany nauką car kazał zbudować dla swojego imponującego zbioru zakonserwowanych w formalinie zdeformowanych płodów, chorych narządów, czaszek po sekcji czy szkieletów bliźniąt syjamskich. Jego znakiem rozpoznawczym i centralnym punktem jest Pałac Zimowy - piękna budowla nad brzegiem Newy z charakterystyczną zieloną fasadą z wkomponowanymi białymi kolumnami. Dawna carska rezydencja z tysiącem pokojów ozdobionych marmurami, kryształami i szlachetnymi kamieniami, dzisiaj jest główną częścią Ermitażu - jednego z najbogatszych muzeów świata z dziełami m.in. Rembrandta, Rubensa, Tycjana i Moneta.