Bośnia i Hercegowina wciąż kojarzy nam się głównie z wojną na Bałkanach. Wyobrażamy sobie opustoszałe wioski, zgliszcza i ostrzelane domy. To poniekąd prawda - podczas podróży z pewnością zobaczymy gdzieniegdzie straszące czarnymi oknami gospodarstwa i dziury po kulach. A nawet same pociski. Całe stosy nabojów i łusek. Przerobionych na długopisy, wazony i pamiątki z wytłoczonymi napisami. Zobaczymy też jednak gwarne, kosmopolityczne Sarajewo, czarujący orientalną atmosferą Mostar, huczące w głębokich kanionach rzeki i zagubione gdzieś w górach wioski. Czas nie zatrzymał się tu w pierwszej połowie lat 90. Życie toczy się dalej, teraz na szczęście spokojnym, niespiesznym, codziennym rytmem.
Tekst pochodzi z najnowszego numeru magazynu
Choć Bośnia i Hercegowina leży zaledwie kilkaset kilometrów od Polski, podróż drogą lądową jest zaskakująco skomplikowana . Sytuację pogorszyło zlikwidowanie pod koniec 2012 r. bezpośredniego połączenia kolejowego z Budapesztu do Sarajewa. Obecnie najprostszy wariant to przejazd pociągiem z Warszawy do stolicy Węgier, gdzie należy przesiąść się do nocnego pociągu do Belgradu. Stamtąd do Sarajewa kursują liczne autobusy (przejazd z Budapesztu trwa łącznie kilkanaście godzin). Można też wcześnie rano wsiąść w Warszawie w bezpośredni pociąg do austriackiego Villach, by po przesiadce w Bruck an der Mur późnym wieczorem dotrzeć do Zagrzebia. Ze stolicy Chorwacji codziennie przed południem odjeżdża pociąg do Sarajewa (czas podróży: 9 godz.).
Wobec likwidacji połączeń kolejowych sensowniejszym pomysłem wydaje się podróż samolotem. Z Warszawy dolecimy do Sarajewa z przesiadką w Monachium lub Wiedniu. Bilet w obie strony można kupić już od 800 zł. Interesująco zapowiada się też oferta linii Eurolot, które latem uruchamiają loty z Warszawy, Gdańska, Poznania i Krakowa do Rijeki, Zadaru, Splitu i Dubrownika w Chorwacji. Z tych dwóch ostatnich miast w kilka godzin można dojechać bezpośrednim autobusem do Mostaru.
Zmotoryzowani mają do wyboru dwie główne trasy. Krótsza (ok. 600 km od granicy polskiej do bośniackiej i kolejne 250 km do Sarajewa) wiedzie z przejścia granicznego w Chyżnem przez Słowację (trasa E77) do Budapesztu, dalej autostradą M6 do Mohacza i przez chorwacki Osijek do przejścia granicznego w Bosanskim Šamacu. Mieszkańcy zachodniej Polski oraz osoby preferujące jazdę autostradami mogą wybrać trasę trochę dłuższą (ok. 800 km) - z Cieszyna przez Ołomuniec, Brno, Wiedeń, Graz i Maribor do Zagrzebia. Tam należy odbić na autostradę A3 w kierunku Belgradu i zjechać z niej na przejście graniczne w miejscowości Bosanska Gradiška, skąd do oddalonego o ok. 300 km Sarajewa jedzie się przez Banja Lukę, Jajce i Travnik.
Samochód może przydać się także podczas zwiedzania kraju - sieć połączeń kolejowych i autobusowych jest co prawda dość rozbudowana, ale w wielu regionach kursy nie są zbyt częste. Dotyczy to przede wszystkim mniejszych miejscowości - dotarcie do nich zwykle wymaga kilku przesiadek i czekania na dworcach czy przystankach. Przejazdy są za to stosunkowo niedrogie - bilet kolejowy z Sarajewa do Banja Luki kosztuje ok. 45 zł, a do Mostaru - ok. 20 zł (więcej informacji: www.zfbh.ba).
Miejsce, gdzie Wschód spotyka się z Zachodem - tak określa się wiele miast Europy Środkowej, ale tylko nieliczne zasługują na to miano w stopniu równym, co stolica Bośni i Hercegowiny. Ferhadija, główny deptak Sarajewa , na początku urzeka habsburskim szykiem i elegancją, by za chwilę wprowadzić przyjezdnych w labirynt orientalnych uliczek Bašearšiji, najstarszej części miasta. Z blaszanych tygielków paruje tu aromatyczna kawa, a ponad kupieckimi kramami w niebo strzelają minarety i kopuły zabytkowych meczetów. Koniecznie trzeba zobaczyć wspaniałe malowidła w świątyni nazwanej na cześć Gaziego Husrev-Bega, najsłynniejszego tureckiego namiestnika Bośni, i zajrzeć na dziedziniec Morićy Hanu, gdzie przed wiekami zatrzymywały się kupieckie karawany. Sarajewo rozbrzmiewało wówczas wieloma językami, o czym przypominają wznoszące się tuż obok XVI-wieczna synagoga i cerkiew. Dziś niestety świecą pustkami - podczas niedawnej wojny większość Żydów wyemigrowała, Serbowie zaś mieszkają obecnie we wschodnich dzielnicach i rzadko zaglądają do centrum. Z miasta otwartego Sarajewo stało się na niemal cztery lata miastem oblężonym. Symbolem tego smutnego czasu jest Biblioteka Uniwersytecka. Przepiękny XIX-wieczny gmach w stylu mauretańskim w 1992 r. został zbombardowany przez wojska serbskie. Spłonął cały księgozbiór, w tym bezcenne, przeszło 1000-letnie manuskrypty żydowskie i arabskie. Na szczęście bibliotekę odrestaurowano, a dzięki młodemu pokoleniu w stolicy znów kwitnie życie kulturalne.
Na Sarajewie atrakcje Bośni się nie kończą. Warto odwiedzić zwłaszcza dwa mniejsze miasta: Jajce i Travnik . Oba były w przeszłości stolicami Bośni - pierwsze w XV, a drugie w XVIII i XIX stuleciu. Nic więc dziwnego, że górują nad nimi imponujące twierdze. Jajce zdobią także tradycyjne domostwa muzułmańskie oraz wodospady u ujścia Plivy do Vrbasu. W Travniku z kolei zachował się meczet, którego ściany zewnętrzne pokryte są niezwykłymi malowidłami. Drugiego takiego próżno szukać na całych Bałkanach.
Wspaniałe świątynie muzułmańskie z XVI-wiecznym meczetem Ferhadija na czele jeszcze niedawno można było podziwiać w Banja Luce . Niestety, zostały zburzone podczas wojny. Dziś w drugim pod względem liczby ludności mieście Bośni i Hercegowiny mieszkają głównie Serbowie, a najbardziej imponującą budowlą jest sobór Chrystusa Zbawcy o pozłacanych kopułach. W okolicach Banja Luki znajduje się kilka zabytkowych klasztorów prawosławnych, jak monaster Gomionica w Kmećani czy monaster św. Ilji w Krupie nad Vrbasem. Na turystów czekają też zabytki w dolinie Bosny: przepięknie położone ruiny zamków we Vranduku i Maglaju czy założony w XIV w. klasztor franciszkański w Kraljevej Sutjesce.
Wystarczy zjechać z otaczających Sarajewo gór w dolinę Neretwy , by zrozumieć, dlaczego Hercegowina zasłużyła na własne miejsce w nazwie państwa. To kraina zupełnie inna od Bośni. Grzbiety gór wydają się ostrzejsze, krajobraz - bardziej surowy, a ziemia - mocniej spalona słońcem. Trudniej dostać tu turecką kawę w tygielku, za to wszędzie można napić się wina. Nie znaczy to jednak, że w Hercegowinie nie wyczuwa się orientalnej atmosfery. Odrestaurowana starówka Mostaru , stolicy regionu, może śmiało rywalizować z sarajewską Bašearšiją - są tu kupieckie kramy, zabytkowe meczety ze smukłymi minaretami, a przede wszystkim słynny Stary Most, któremu miasto zawdzięcza swą nazwę. Jego elegancki łuk został zburzony podczas wojny, ale odbudowano go i obecnie znów odbywają się tu słynne konkursy skoków do wody. Ich tradycja sięga ponoć XVI stulecia. Mostar to doskonała baza do zwiedzania innych hercegowińskich atrakcji: malowniczo położonego miasteczka Poeitelj, ukrytego u stóp urwiska klasztoru derwiszów w Blagaju, tajemniczej średniowiecznej nekropolii w pobliżu Stolaca czy winnic w Eitluku i Ljubuškach.
Bośnia i Hercegowina mogłaby być rajem dla miłośników górskich wędrówek - niemal cały kraj pokrywają niezliczone pasma i masywy. Niestety, w wielu miejscach zapał wędrowców studzą czerwone tabliczki z trupią czaszką. Pola minowe to kolejna pozostałość wojny. Na szczęście znaczną część kraju już rozminowano. Bez obaw można wybrać się na kilkudniową włóczęgę w pasmo Bjelašnica w okolicy Sarajewa i odwiedzić kilka tradycyjnych pasterskich wiosek, jak Lukomir czy Umoljani. Wspaniałe szlaki czekają też w Parku Narodowym Sutjeska na granicy z Czarnogórą, gdzie wznosi się Maglić (2386 m n.p.m.), najwyższy szczyt Bośni i Hercegowiny, oraz w niższych, lesistych górach w Parku Narodowym Kozara na północy kraju. Ta część Bośni słynie również z wodnych atrakcji. Rzeki Vrbas i Una przyciągają miłośników raftingu z całej Europy, a doroczne zawody na drugiej z nich, odbywające się pod koniec lipca, to jedno z najważniejszych wydarzeń sportowych w Bośni. W Hercegowinie można zorganizować spływ Neretwą i wykąpać się u stóp wodospadów Kravice.
W Sarajewie na turystów czekają dziesiątki hoteli, pensjonatów i hosteli o bardzo różnym standardzie i cenach. Na brak wyboru nie można narzekać też w Mostarze . Poza tymi dwoma miastami sytuacja wygląda nieco gorzej. Wiele hoteli to spore i niezbyt urodziwe budynki z czasów socjalistycznych, a ceny są dość wygórowane (od 25-30 euro za pokój 2-osobowy). Zdarzają się jednak miłe niespodzianki, jak np. hotel Stari Grad w miejscowości Jajce (www.jajcetours.com). W wielu miejscach warto pytać o kwatery prywatne (sobe) oferujące zwykle bardzo przyzwoity standard, niewygórowane ceny (10-15 euro za pokój) i miłą atmosferę. Niewiele jest za to kempingów - dźwigany na plecach namiot przydał nam się tylko dwa razy w ciągu całej podróży.
Co jeść w Bośni i Hercegowinie? Mięso, mięso i jeszcze raz mięso. Najczęściej mielone i naprawdę pyszne. Jedno z najpopularniejszych dań to ćevapeići - grillowane kotleciki, podawane z pitą, cebulą i kajmakiem, czyli słonawym kremem z krowiego mleka. Za całkiem sporą porcję zapłacimy 15-20 zł. Z bardziej urozmaiconych dań warto spróbować lonaca (rodzaj gulaszu), a także faszerowanych pomidorów, papryk i cebuli. Jeśli chodzi o przekąski, niepodzielnie króluje burek, czyli zapiekanka z cienkiego ciasta z mięsnym farszem (występuje też w wersji z serem, szpinakiem lub ziemniakami). Za niespełna 10 zł można najeść się do syta. Do hercegowińskiej blatiny (wytrawne czerwone wino) doskonale pasuje pršut (suszona szynka) i przypominający fetę travnieki sir. Na deser obowiązkowo zamawiamy turecką kawę (3-4 zł), niemal zawsze podawaną w tygielku i z jedną czy dwiema kostkami rachatłukum.
Wyruszając w opisywane miejsca, warto spakować nie tylko przewodnik (np. "Bośnię i Hercegowinę" Beaty Skrzypek i Pawła Pomykalskiego czy "Bosnia & Herzegovina" Tima Clancy'ego), lecz także jedną z opublikowanych niedawno książek poświęconych bolesnej przeszłości kraju. Warto pamiętać o "Pocztówkach z grobu" Emira Suljagicia oraz o reportażu Wojciecha Tochmana "Jakbyś kamień jadła", który opowiada o czystkach etnicznych i poszukiwaniach ciał bliskich. Osoby zainteresowane dziejami całego regionu mogą sięgnąć po fascynujące "Bałkany wyobrażone" Marii Todorovej.
Granice
Obywatele Polski mogą przebywać na terytorium Bośni i Hercegowiny do 90 dni na podstawie ważnego paszportu lub dowodu osobistego. Wizy nie są wymagane. Na wewnętrznej granicy między dwiema częściami kraju - Federacją Bośni i Hercegowiny, zamieszkałą w większości przez Chorwatów, oraz Republiką Serbską - nie ma żadnych posterunków kontrolnych.
Marka i euro
Walutą Bośni i Hercegowiny jest marka konwertybilna (KM). Jej kurs jest sztywno powiązany z kursem euro (1 euro to 1,95 KM), którym można płacić w wielu miejscach. Blisko granicy chorwackiej przyjmowane bywają też kuny.