Program "Za kulisami Mistrzostw Europy" codziennie na Discovery Channel o godz. 20 i 21.45
Paulina Dudek: Obejrzałam Pana film.
Andrzej Słodkowski: Świetnie! To jest pani jednym z moich pierwszych widzów, bo premiera w Polsce będzie dopiero 8. czerwca.
Spodobało mi się to, co zobaczyłam, nawet poczułam coś w rodzaju dumy, ale i tak zapytam: czy Euro 2012 w Polsce to naprawdę nasz sukces?
- Powiem tak: my Polacy jesteśmy zawodowymi malkontentami, to nasza cecha narodowa. Nie wnikam, czy to dobrze, czy źle. Ale patrząc na to z zewnątrz, bo jednak przez całe swoje życie włóczę się po świecie i przez kilkanaście lat nie mieszkałem w Polsce, muszę powiedzieć, że odbiór tych mistrzostw na zewnątrz jest niesamowity. Kiedy mniej więcej rok temu wymyśliłem sobie koncepcję tego filmu i zastanawiałem się długo, co to w ogóle ma być, czy bardziej pokazanie kraju, kulis Euro czy szukanie smaczków, ciekawostek, znalezienie fajnych ludzi, nie wyobrażałem sobie, że zainteresowanie sieci (Discovery Channel - przyp. red.) będzie tak ogromne. Bo to, że my w Polsce czy na Ukrainie żyliśmy przez ostatnich parę lat przygotowaniami do Euro, jest oczywiste. Ale emisją filmu zainteresowanych było kilkadziesiąt krajów z całego świata.
Mam przed sobą listę: Birma, Tajlandia, Papua Nowa-Gwinea...
- No właśnie, to jest szok. Emisja w Hiszpanii, Niemczech czy innych krajach piłkarskich - fajnie. Ale mnie się wydaje, że w Papui Nowej-Gwinei to po raz pierwszy w ogóle będzie okazja o Polsce powiedzieć.
Złożył Pan propozycję Discovery. Długo czekał Pan na hasło: "robimy"?
- Pozytywną odpowiedź z Warszawy i Londynu miałem w ciągu dwóch miesięcy i to już było bardzo optymistyczne. Na początku chyba wszyscy myśleliśmy, że film pokażemy w Polsce, na Ukrainie i w kilku krajach ościennych. Ale gdy zostały zrobione pierwsze montaże i wysłane propozycje do kilkudziesięciu regionów, okazało się, że wiele z nich chce ten film pokazać u siebie, czyli np. w Azji Południowo-Wschodniej. To są jednak europejskie mistrzostwa, nikt tego nie mógł przewidzieć. Oczywiście po części jest to zasługa sieci, która dobrze to zaprezentowała.
Może my jednak mamy dużo do pokazania?
- Tak, i to nie muszą być tylko amerykańskie kalki. A poza tym nasz film jest wspaniały! (śmiech).
Hmm. Teraz myślę z typowo polską podejrzliwością, że jednak chcieli zobaczyć, czy na Euro połamiemy nogi.
- Może, próba generalna dopiero przed nami. Ale nasz dokument, w typowym formacie Discovery, jest szansą, by pokazać Polskę - i Ukrainę, kraj, w którym naprawdę dużo się teraz dzieje - z zupełnie odmiennej strony, niereklamowo. Oczywiście piłka nożna była świetną okazją, bo jest uniwersalnym językiem. Widz zobaczy w filmie: unowocześnienia, stadiony, lotniska, mundury dla policji, całą infrastrukturę okołostadionową, ale nie tylko. W drugim odcinku jest F16, zabezpieczenia, niesamowite technologie pozwalające na transmisję mistrzostw. I to jest prawdziwy obraz. Obraz, który mówi, że w skali świata nie powinniśmy mieć żadnych kompleksów.
Ile trwała realizacja filmu i jak liczna była ekipa?
- Od pomysłu do zakończenia produkcji minął mniej więcej rok. Jak szybko zliczę w głowie, to brało w tym udział dwadzieścia parę osób. Mieliśmy też bardzo dużą grupę współpracowników i muszę przyznać, że większość z nich - zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie - bardzo nam pomagała, mogliśmy wchodzić do tzw. "czułych" miejsc, praca dla Discovery otwierała wiele drzwi. Pracowaliśmy na dwie kamery, czasem nawet na trzy. No i to jest jednak HD - po etapach kompromisów, po tym, jak człowiek przesiadł się z taśmy filmowej na standardowe wideo, a teraz na HD, no cóż, te efekty są świetne.
W filmie ważne są animacje 3D.
- Autorem tych animacji jest Jędrek Stareński, chłopak, którego odkryliśmy, jak jeszcze był licealistą. Zamknęliśmy go z kolegami na parę miesięcy w pałacu (Zespół pałacowo-parkowy Długie, który Andrzej Słodkowski kupił w stanie zrujnowanym od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, remontuje go i tworzy tam ośrodek pracy twórczej - przyp. red.), oni tam sobie pracowali i jak skończyli projekt, to ich wypuściliśmy - tak mówiąc pół-żartem, pół-serio. Jędrek nie jest człowiekiem, który biega i zabiega, ale jest bardzo solidny, ma świetne pomysły, szczególnie łączenia wideo z grafiką. Młody człowiek, jeszcze o nim usłyszymy.
Skoro jesteśmy przy ludziach, to Euro ma swoich bohaterów, którzy teraz pozostają w cieniu, bo na pierwszy plan wysunęli się politycy: konstruktorów, inżynierów, architektów.
- Tak, i np. pana, który krzesełka robi. Mistrz rzemieślniczy, który ileś tysięcy tych krzesełek naskładał.
Czy ktoś z nich szczególnie zapadł Panu w pamięć?
- Przede wszystkim, ja się z tymi ludźmi zżyłem. Każdy z bohaterów, który przewinął się przez ten film, zasługuje tak naprawdę na osobny odcinek, nawet na serial. Np. nasi piloci F16. Oni robią kawał świetnej roboty i w strukturach NATO mają bardzo wysokie notowania. W ogóle myślałem, że to wszystko będzie trudniejsze. A my przyjeżdżaliśmy, już nas w bramie witali. Duża w tym zasługa mojej producentki wykonawczej, Elżbiety Ciszewskiej. Oczywiście zdarzały się niewypały. Największym zaskoczeniem w Kijowie było to, że nie chcieliśmy rozmawiać z prezesami stadionów ani dyrektorami, tylko z Aleksem, który konserwuje pompy. W Kijowie jest stadion, który zbiera deszczówkę służącą podlewaniu murawy. Czyli ktoś to przemyślał, żeby było nie tylko ładne, ale też użyteczne. Z pomyślunkiem, długoterminowo.
Więc ci piloci F16. Ale bardzo fajna była też historia alpinistów przemysłowych z Gdańska. Piękny stadion PGE Arena ma panele, które trzeba założyć - i to wymagało odwagi konkretnych osób.
Jak nakręciliście te sceny?
- Zastosowaliśmy kamery na kaskach alpinistów. To też pokazuje zmiany w mojej branży. Tego ujęcia nie zrobiłby osobiście chyba żaden operator. Albo te małe helikopterki, które robią zdjęcia. To jest lekkie, dobrej jakości.
Wszystko szło jak z płatka. Nie wierzę.
- Najtrudniej było nakręcić Stadion Narodowy w Warszawie (śmiech). Nie chcę być malkontentem, ale nie było to proste. Oni mieli jakąś swoją fobię medialną, ale nie da się zrobić filmu o procesach w ciągu dwóch godzin, a tyle dostaliśmy czasu. Wszędzie indziej cieszono się, że jesteśmy, w Poznaniu wymyślano nam tematy: O, jesteście! To my was jeszcze tu, tam zaprowadzimy, jeszcze chodźmy na rogale! To warszawskie utrudnianie było niezrozumiałe. Trudno przecież pokazać przygotowania do Euro bez Stadionu Narodowego, a nas naprawdę nie interesowały premie dla prezesów, tylko osiągnięcia konstrukcyjne, nie mogli uwierzyć, że im nie zaszkodzimy! To było miejsce, gdzie totalnie z nami nie współpracowano. W końcu dogadaliśmy się z architektami, ludźmi, którzy przy stadionie pracowali i potem ekipa wchodziła na ich przepustki, mogliśmy zacząć uczestniczyć w życiu tego miejsca. Ale ja byłem zaskoczony. To nie jest prywatny folwark. Ci ludzie pracują dla polskiego podatnika.
No i trafiła nam się wyjątkowo chłodna zima, statywy nam się łamały. Ale atmosfera była ciepła. W ogóle stadion w Doniecku, z podgrzewaną murawą itp., jest WOW.
Czyli co, statywy się łamały, ale mosty, drogi, dachy stadionów jednak się nie zawalą? Przecież już dawno założyliśmy, że Europa przyjedzie po to, żeby się z nas śmiać, to jest chyba główna myśl, która płynie z większości mediów.
- Jak myślę o tym, co się wydarzyło w ciągu ostatnich czterech lat w tej części świata, to wydarzyło się naprawdę dużo dobrego. Oczywiście ludzie lubią koncentrować się na potknięciach. Teraz jest medialny news - film BBC (który pokazał przypadki rasizmu na polskich stadionach - przyp. red.). A my zrobiliśmy film, który ma ogromny, znacznie przewyższający BBC zasięg. Fakt jest taki, że nastąpił ogromny skok cywilizacyjny. I oczywiście będą tego koszty, ale czy chcielibyśmy być postrzegani przez Jarmark Europa? Może ludzie już zapomnieli, jak to wyglądało, zanim powstał Stadion Narodowy. To są oczywiście rzeczy zbudowane za pieniądze podatnika polskiego, ale to zostanie, ma służyć przez lata. Teraz potrzebne jest mądre wykorzystanie tej infrastruktury - stadiony mogą przecież posłużyć życiu kulturalnemu, nie tylko meczom. I oczywiście ja rozumiem, że łatwiej się przebić do mediów z informacją, że trawa nie rośnie, ale ja będę bronił tego obrazu, który pokażemy w filmie. Udało się bardzo dużo zrobić i to są rzeczy z górnej półki światowej inżynierii, czy są to krzesełka na stadiony, czy uniformy dla policji, czy superinteligentne wózki, które nie będą gubić bagażu. Oczywiście teraz mistrzostwa nam odpowiedzą, na ile to wszystko się sprawdziło. Ale na pewno zostanie. I przyda się.
Nie boi się Pan, że nie będziemy o to dbać?
- Podam przykład Wielkiej Brytanii: stare stadiony były tam dewastowane. Gdy dano ludziom nowe stadiony, supernowoczesne, skala wandalizmu znacznie się zmniejszyła. I jeszcze raz: wierzę w to, że możemy mówić bez kompleksów, że przy okazji Euro wykonano u nas kawał dobrej roboty. Ja oczywiście nie koncentrowałem się na rzeczach, które nie wyszły, bo to nie była moja rola, a poza tym rzeczy, które wyszły, było dużo więcej. Można uniknąć zupełnie krytyki - jak się nic nie robi. W każdym ludzkim działaniu gdziekolwiek na świecie jest tak, że ktoś by coś zrobił inaczej, lepiej. Obserwuję teraz dyskusję wokół przygotowań do olimpiady w Londynie. Tam też się mówi o tym, co nie wyszło.
Ale atmosfera jest chyba jednak zupełnie inna.
- No właśnie! To może my powinniśmy się siebie zapytać, co zrobiliśmy, mając taką okazję, żeby zaprezentować siebie na świecie. To jest ten moment. I to nie koniec! Co teraz? Może olimpiada w Warszawie, kto wie? Euro przejdzie, przejdzie film. Ale jeśli będzie miał odpowiednio dużą widownię, to będzie szansa na zrealizowanie innych polskich tematów, które mogą się wydać ciekawe chociażby w tej wspomnianej Birmie. Ja mam trochę syndrom Polonusa, który wrócił po latach. Staram się znaleźć pozytywy i te pozytywy udaje mi się znaleźć. Organizacja Euro to ogromne, niezwykle skomplikowane przedsięwzięcie, a jednak te mistrzostwa będą, udało się. Kamera też jest bezwzględna.
Polska raczej nie kojarzy się z supernowoczesnymi stadionami, lotniskami, infrastrukturą.
- Jesteśmy postrzegani na świecie jako romantycy, trochę niepokorni. Ale pod względem ekonomicznym cały czas musimy przezwyciężać stereotypy. Sam dużo podróżuję i słyszę te głosy, na Polskę patrzy się przez pryzmat historii, "Solidarności", papieża itd. A tu jest o czym mówić, nie tylko w tym konkretnym serialu, który zrobiliśmy na mistrzostwa, bo np. rozwiązania telekomunikacyjne, które zastosowaliśmy przy okazji Euro, są ze światowej półki. Może mistrzostwa były takim katalizatorem, który spowodował, że ta nasza energia się gdzieś znalazła.
Jedno zdanie na koniec dla eurosceptyków.
- Myśl jest taka: przestańcie być malkontentami. Może przy okazji takiej imprezy, gdzie naprawdę nam wyszło. Jeszcze nie wiemy, jak pójdzie naszej reprezentacji, ale myśmy już ten mecz wygrali. Dużo przyjemniej jedzie mi się dziś do Warszawy tą nową autostradą. Myślmy o sobie z dumą, doceńmy siebie! Ten film niemal w całości, poza komentarzem Richarda Nasha, zrobiła polska ekipa. To też jest ewenement. Efekty zobaczymy później. Ale tak, wygraliśmy ten mecz.
***
Andrzej Słodkowski
polski reżyser i fotografik, ukończył Podyplomowe Studium Fotograficzne, Sheridan College Ontario oraz Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Jego filmy, realizowane w 87 krajach emitowane były przez wiele prestiżowych sieci telewizyjnych, m. in. Discovery Channel, Global, TSN czy CNN. Między 1986 a 2000 pracował i mieszkał w Ameryce Północnej. Jego filmy, m.in. Polska, Dumne Dziedzictwo , Klejnoty Rosji , Węgry, Kraj Harmonii , Odkrywamy Niemcy (pierwszy film o tym kraju po zjednoczeniu), Tajlandia, złote Królestwo , Perły Morza Śródziemnego , Costa Rica, Po prostu życie , Zjawiska egipskiego Antyku , Republiki Bałtyckie (po oderwaniu i rozpadzie ZSRR) i inne rozpowszechniane były w wielotysięcznych nakładach wideo. Jest także autorem znanego filmu promocyjnego, w tłumaczeniu na główne języki ONZ. Materiał ten jest podstawowym narzędziem promocyjnym Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Z kamerą odbył kilka podróży dookoła świata.
Po 14 latach Andrzej Słodkowski wrócił do Polski i kupił od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa zrujnowany, osiemnastowieczny pałac w Długich. Remontuje go i w ramach Fundacji Łączenie Światów tworzy międzynarodowy ośrodek pracy twórczej (organizując m.in. warsztaty filmowe).
W 2003 został powołany przez Ministra Kultury na członka Rady Programowej Narodowego Centrum Kultury. Jest autorem multimedialnego projektu Wierzymy w Marzenia , przygotowanego przez Fundację Łączenie Światów i SKA Instytut Sztuki. (Źródło: Wikipedia)
Przygotowania do najważniejszej w Europie imprezy piłkarskiej tego roku pokaże swoim widzom kanał Discovery Channel. Andrzej Słodkowski, reżyser programu "Za kulisami Mistrzostw Europy" zabierze widzów w podróż po Polsce i Ukrainie pokazując kulisy powstawania stadionów, infrastrukturę, logistykę czy bezpieczeństwo.
Każdy ze stadionów jest wyjątkowy. PGE Arena w Gdańsku przypomina bursztyn, a specjalne oświetlenie nawiązuje do latarni morskiej. Donieck - ze względu na klimat - używa lamp UV aby utrzymać murawę w idealnym stanie, ma też ogrzewanie dla kibiców. Odległość pomiędzy najbardziej oddalonymi od siebie stadionami mistrzostw to aż 1600 km, więc nie mniej ważne niż obiekty sportowe będą infrastruktura i logistyka. Twórcy programu pokażą z jakimi trudnościami muszą walczyć budowniczy dróg. Zostaną także pokazane przygotowania na kolei - dworce mają być zintegrowanymi centrami komunikacji dla kibiców. Czy organizatorom uda się uniknąć chaosu komunikacyjnego?
Niezwykle ważnym elementem przygotowań jest zapewnienie bezpieczeństwa, bo przy tak masowej imprezie zagrożenie terrorystyczne jest wysokie. Dlatego do mistrzostw przygotowują się także żołnierze, ćwicząc różne warianty nietypowych sytuacji oraz... piloci odrzutowców bojowych. Z kolei policja zaopatruje się w nowe stroje ochronne dla oddziałów prewencji. Trwałe, niezwykle wygodne uniformy produkuje firma spod Łodzi. Tzw. "zestawy przeciwuderzeniowe" spowodują, że nasi policjanci będą wyglądali jak "Robocopy".
Piękne zdjęcia zostaną uzupełnione komentarzami osób zaangażowanych w projekty oraz ekspertów w takich dziedzinach jak inżynieria, logistyka czy bezpieczeństwo. Nie zabraknie także animacji 3D, które pozwolą zorientować się z jakim rozmachem prowadzone są przygotowania do EURO 2012.
Premiera serii "Za kulisami Mistrzostw Europy" (ang. Engineering The European Championship ) już 8 czerwca o godz. 20.00 na Discovery Channel.
Program "Za kulisami Mistrzostw Europy" codziennie na Discovery Channel o godz. 20 i 21.45