Cztery lata temu zamieściłem w białoruskiej prasie ogłoszenie o pomocy dla chorych dzieci, którą świadczy stowarzyszenie Expatria. Odpowiedź dostałem z Bohdanowa. Mieszkańcy tej okolicy pracują w kołchozach, niezwykła jest tam skala alkoholizmu i patologii, które ten nałóg generuje. Skrajnie trudne warunki, bieda, z jaką zmagały się opiekunki ośmiorga dzieci (sierot społecznych), wstrząsnęła mną. Uderzyła mnie wielka serdeczność i bliskość między dziećmi a wychowawczyniami. Jeżdżę tam kilka razy w roku i zawsze wracam pokrzepiony. Widzę ten dom jako lampkę świecącą na pustkowiu. Z siły ducha tych kobiet czerpię inspirację do własnego życia.
zdarzył się podczas tegorocznej wyprawy motocyklowej przez Ukrainę, Gruzję, Armenię, Turcję. Na Podolu trafiliśmy do Międzyboża (u zbiegu rzek Bohu i Bożku), akurat w rocznicę urodzin rabina Baal Szem Towa, założyciela chasydyzmu, który jest tam pochowany. Z tej okazji przyjechali chasydzi z całego świata, wielu z Ameryki. Wieczorem, ubrani w chałaty, kapelusze i lisie czapy zapełnili wszystkie uliczki. Wszędzie słychać było jidysz, głośne modlitwy, śpiewy, ekstatyczne tańce. Poczułem się jak przeniesiony w czasie do dawnej Rzeczypospolitej. Do tego cudowna pogoda, księżyc, rozgwieżdżone niebo, a w tle ruiny potężnego zamku o renesansowych attykach. Zamek skonfiskowały Czartoryskim władze carskie po powstaniu styczniowym, pozostały jedynie mury i baszty. Wszystko to razem było magiczne.
Bieszczady. Połoniny, bukowe lasy... Żyje tam mnóstwo zwierząt: wilki, sarny, jelenie, nawet niedźwiedzie. Pięknie jest o każdej porze, nie tylko latem. Jesienią bukowe lasy robią się kolorowe, z kolei zimą prowadzą tamtędy wspaniałe trasy dla biegówek, a jednocześnie jest bardzo mało ludzi, cisza i spokój.
Jeśli powiem, że na motocyklu, żona będzie miała pretensje. Ale rzeczywiście bardzo lubię męskie, motocyklowe podróże bez wygód. Śpimy, gdzie popadnie, czasem nawet nie rozstawiamy namiotów, tylko kładziemy się w śpiworach przy ognisku. Od sześciu lat wyjeżdżam w ten sposób przynajmniej raz do roku. Głównie do Europy Środkowo-Wschodniej: Serbii, Rumunii, Bośni, Hercegowiny, na Ukrainę, Litwę, Łotwę. Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że zawsze wówczas bardzo tęsknię za rodziną.
Ze wspólnych wyjazdów z żoną szczególnie miło wspominam ten samochodowy do Portugalii. Taka bardzo kulturalna, edukacyjna podróż: mnóstwo zabytków, muzeów, wspaniałe jedzenie, wiele wrażeń, a po drodze Francja i Hiszpania.
Nie mam zwyczaju spać w hotelach. Podczas wyjazdów motorem wolę ognisko, śpiwór i gwiaździste niebo. W innych okolicznościach przeważnie wybieram agroturystykę. Miło wspominam zagrodę "Na Cisowym Wzgórzu" w Bądziszkach na północnej Suwalszczyźnie. Dwa drewniane domki urządzone ze smakiem, weranda z widokiem na morenowe wzgórza, z której można obserwować bażanty i kuropatwy. Młody właściciel jest zapalonym pszczelarzem i chętnie dzieli się miodem. A wokół Suwalski Park Krajobrazowy.
Portugalii, gdzie żywiliśmy się głównie owocami morza i rybami. Były doskonałe, zwłaszcza smakowały nam duszone w winie - myśleliśmy, że to najlepsze lokalne jedzenie. Po jakimś czasie przeczytaliśmy w przewodniku, że w Portugalii koniecznie trzeba skosztować pieczonych kurczaków, pisano o nich "Fat and Happy Chicken". Okazały się rzeczywiście niezwykłe w smaku: delikatne, rozpływające się w ustach, nie do opisania!
Chciałbym, żeby moja noga więcej nie stanęła w kolejce na przejściu granicznym do Białorusi. Obawiam się jednak, że to marzenie się nie spełni. Często jeżdżę na Białoruś, a na razie nic nie wskazuje na to, by znikły przejścia graniczne czy kolejki. A tego właśnie bardzo sobie - i wszystkim - życzę.
Bieszczady. To nigdy mi się nie znudzi. Planuję piesze wycieczki z córką w nosidełkach.
W najbliższym czasie mam w planach wyspę Achill w zachodniej Irlandii, gdzie Heinrich Böll miał dom z widokiem na ocean, oraz prawosławne monastery: od Pustelni Optyńskiej koło Kozielska, przez Ławrę Troicko-Siergijewską pod Moskwą, aż po monaster Sołowiecki na północy. Chciałbym pobyć w każdym z nich.
Tekst pochodzi z Gazeta Turystyka - sobotniego dodatku do Gazety Wyborczej