Cmentarz Południowy

Na sięgającym po horyzont placu prawie nie widać nagrobków - w rok od otwarcia najmłodszej stołecznej nekropolii w Antoninowie odbyło się tylko 120 pogrzebów.

Niełatwo dotrzeć do Antoninowa. Położonej na pograniczu gmin Piaseczno i Lesznowola wsi próżno szukać na planach Warszawy i okolic. Jedziemy al. Krakowską, w Jankach kierujemy się w stronę Radomia. Po siedmiu kilometrach natykamy się na drogowskaz. Skręcamy w lewo. Dwa kilometry dalej znów w lewo, w wąską drogę krzywo wyłożoną betonowymi płytami (władze Warszawy i Lesznowoli od ponad roku nie mogą się porozumieć w sprawie budowy porządnego dojazdu). Wreszcie zza sosnowego zagajnika wyłania się nowoczesny jasny budynek z dzwonnicą.

- To tutaj - zapewnia ubrany w czarny mundur strażnik i wskazuje szklane drzwi kancelarii cmentarza.

Pierwszy (chudy) rok

Po nekropolii oprowadza nas Krzysztof Kalbarczyk, jeden z pięciu pracowników Cmentarza Południowego. Jest poniedziałkowe przedpołudnie, dwa dni przed dniem Wszystkich Świętych. Poza nami i objeżdżającym teren na rowerze strażnikiem na 42-hektarowej trawiastej polanie, poprzetykanej chudymi jak zapałki drzewkami, nie ma żywej duszy.

- Spoczywa u nas 120 osób. To rzeczywiście niewiele - przyznaje Krzysztof Kalbarczyk. - Ludzi odstrasza odległość od Warszawy. No i trudny dojazd. Jeśli ktoś nie ma samochodu, zdany jest na jeden autobus linii 727, który cztery razy dziennie dojeżdża tu z Dworca Południowego przez Piaseczno.

Mijamy stojące najbliżej kaplicy ściany urn. Z tej formy pochówku swych bliskich skorzystało dotąd raptem 25 rodzin. Pojemniki z prochami umieszczane są tu w niszach i zasłaniane mocowanymi na silikon płytami z szarego granitu. Wśród umieszczonych na nich nazwisk znajdujemy obco brzmiące: Branimir Augustin i Yong Quan Wang.

- Pierwszy był lekarzem z Jugosławii. Drugi to mieszkaniec znajdującego się niedaleko stąd chińskiego osiedla. Poza nimi obcokrajowców u nas nie ma - opowiada nasz przewodnik.

Dochodzimy do tablic, na których mają być wyryte nazwiska pochowanych na cmentarzu znaczących osób. Są jeszcze puste. Przy rozpoczynającej się za nimi alei zasłużonych - biegnącej z południa na północ głównej arterii nekropolii - też nie ma jeszcze grobów.

Położona nieopodal "łączka pamięci", czyli otoczony wałem z kamieni trawnik, służy do rozsypywania ludzkich popiołów. Dotychczas "rozrzucono" tu 11 osób. Jak się dowiadujemy, wszystkie były w podeszłym wieku i najczęściej nie miały potomstwa.

- A tam są katakumby - pan Kalbarczyk wskazuje podłużną bryłę sąsiadującą z budynkiem kancelarii. - Spoczywa w nich na razie pięć osób. W przyszłości największy kompleks katakumb powstanie na środku cmentarza.

Trójki, dwójki, jedynki

W Antoninowie najwięcej jest jednak grobów tradycyjnych - pojedynczych i rodzinnych, murowanych i ziemnych. Przeznaczono dla nich niemal cały ogromny teren cmentarza. Plan jego zagospodarowania nakazuje, by groby najgłębsze (ze względu na liczbę kondygnacji zwane przez pracowników "trójkami") znajdowały się po zachodniej stronie nekropolii, a płytsze ("dwójki", "jedynki", urnowe i dziecięce) - po wschodniej. Jest to podyktowane układem wód gruntowych.

- Zaczęliśmy chować mniej więcej w środku pola, żeby lepiej wyglądało. Ale nie dalej niż w 16. kwaterze [najbardziej oddalona od wejścia jest kwatera 42. - red.] - wyjaśnia Krzysztof Kalbarczyk po drodze do najwię- kszego skupiska 35 grobów w kwaterze 14D. - To są murowane "dwójki", czyli mogiły dla dwóch osób. U nas jest na nie największe zapotrzebowanie.

Nagrobki niczym się nie wyróżniają. Lastryko i granit w kilku odcieniach. Formy jak na innych cmentarzach.

- Nikt jeszcze nie skorzystał z możliwości budowy dużych rodzinnych kaplic na wzór Starych Powązek w północno-wschodniej części nekropolii. Nie ma też chętnych na groby bez usypywania kopców, gdzie w trawniku umieszczana jest tylko tabliczka z nazwiskiem zmarłego - dowiedzieliśmy się w Antoninowie.

Wracając, we wschodniej części placu, natykamy się na samotną mogiłę w kwaterze dziecięcej. Ania Masiarz żyła jeden dzień.

To się zmieni?

Pracownicy Cmentarza Południowego przyznają, że pierwszy rok pracy w Antoninowie był trochę monotonny. Pogrzeb podobny do pogrzebu. Pierwszą 4 listopada 1999 r. pochowano Annę Broszkiewicz. Kilku pochówkom oficerów towarzyszyła salwa honorowa. Tłum żałobników żegnał jugosłowiańskiego lekarza. Odbył się też pochówek małżeństwa, które we wrześniu zginęło w wypadku samochodowym. I tyle. Nikt nie kradnie kwiatów, nikt nie dewastuje nagrobków, strażnicy są czujni.

Alina Żórawska z kancelarii cmentarza wspomina jedną zabawną sytuację, gdy przyjechał pewien jegomość, rozejrzał się zdziwiony po terenie i spytał: ?Co tu tak mało grobów? To ja nie jestem na Wólce??.

- Kto wybiera cmentarz w Antoninowie? - pytamy panią Annę.

- Głównie ludzie z Ursynowa, Mokotowa i Ochoty, którzy mają tu najbliżej - odpowiada. - Liczy się też cena. Jesteśmy tańsi niż Wólka Węglowa. Tam wykupienie grobu murowanego na 99 lat kosztuje 1860 zł, a tu 1430 zł. Tak samo ziemnego na 20 lat - tam 900 zł, tu 570 zł.

- A jednak Cmentarz Północny cieszy się dużo większym powodzeniem - zauważamy.

- Bo ludzie się przyzwyczaili. Mają tam rodzinne groby... - uzasadnia Anna Żórawska. I dodaje - Ale to się zmieni. Coraz więcej osób do nas dzwoni, pyta, jak trafić. Gdy przyjeżdżają, mówią, że im się podoba. Tyle zieleni wokół. No i taki porządek, jakiego nie znajdą na żadnym cmentarzu parafialnym.

W Antoninowie najbardziej liczą na dodatkową linię autobusową z Warszawy. Ale Zarząd Transportu Miejskiego zwleka z jej uruchomieniem. Według urzędników ZTM na Cmentarzu Południowym jest jeszcze za mało grobów. Niedawno obok nekropolii otworzył się pierwszy zakład kamieniarski. - Zobaczy pan, za pięć lat będzie ich tu pełno - zapewnia Krzysztof Kalbarczyk.

Północny górą

Przez pierwszy rok istnienia cmentarza na Bródnie (1884-85) spoczęło na nim ponad 2 tys. osób. W roku otwarcia nekropolii na Wólce Węglowej (1973) odnotowano tam około tysiąca pochówków. Dziś na Cmentarzu Północnym odbywa się średnio 15 pogrzebów dziennie, czyli tyle samo co w Antoninowie, ale w ciągu miesiąca.

Więcej o: