Znalazłam się tam z powodu miłości do... muzyki Pearl Jam. José Francisco, sympatyczny architekt z Limy, szukał noclegu w Trójmieście podczas festiwalu Open'er z udziałem tego zespołu. I tak się to zaczęło. Minął rok, jesteśmy razem, podróżujemy i cieszymy się życiem.
miał miejsce na wyspie Taquile. Wypłynęliśmy z Puno ok. 7 rano i już po godzinie byliśmy na wyspie Uros. Ludzie żyją tam skromnie, są radośni, szczerzy, otwarci i życzliwi. Kolorowe stroje kobiet zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Wyjechałam z Uros z głową pełną nowych pomysłów. Na wyspie Taquile spędziliśmy cały dzień. Odbywał się tam festiwal, ludzie tańczyli i śpiewali, piękne stroje kobiet informowały o ich stanie cywilnym - mężatki, panny, wdowy. Wracając już z wyspy, spotkaliśmy dziewczynkę sprzedającą bransoletki z przędzy. Spojrzeliśmy na siebie, i wiedzieliśmy, że to będzie dobry i oryginalny pomysł na przypieczętowanie naszego związku. Tak więc nosimy te nasze bransoletki 12 810 km od siebie, wiedząc, że na końcu świata jest ta druga, najważniejsza osoba.
na koloniach letnich w Suchej Beskidzkiej, gdzie rodzice wysłali mnie ze starszą o dwa lata siostrą. Przygody, przyjaźnie, pierwsze miłości kolonijne - tego nie da się zapomnieć. To właśnie w drodze powrotnej z Suchej Beskidzkiej jadłam pierwszy raz kanapkę z chipsami, do tej pory zdarza mi się ją przyrządzić, ku zdziwieniu znajomych.
Wybrzeże, szczególnie kameralną plażę na Westerplatte. Będąc u rodziców w Gdańsku, jeżdżę tam, by się wyciszyć i zresetować myśli.
Kiedyś z siostrą (niezapomniana podróż do Danii i Finlandii!), teraz z moim chłopakiem José Francisco. Ma on szósty zmysł, tzn. znakomitą orientację w terenie. Ja potrafię się zgubić nawet w Krakowie, gdzie obecnie mieszkam.
czytam o danym kraju, regionie, zwyczajach i obyczajach. Nie chcę nikomu sprawić przykrości swoim zachowaniem.
w Cabanaconde w kanionie Colca. Za 20 soles [nowych soli] można jeść do woli! Ogromny wybór potraw, a najciekawsze, że w 90 proc. nie wiadomo, co się je. Namawiana przez José, dałam się skusić na ceviche - surowa ryba, cebula, kukurydza, smażony banan. Jako miłośniczka czekolady, na deser wybrałam tort czekoladowy - czegoś tak dobrego nie jadłam nigdy. Tak, poczułam niebo w gębie, niezaprzeczalnie!
bez wahania hostel Nautilus w Los Organos prowadzony przez sympatyczne małżeństwo. Kilka biało-błękitnych bungalowów, cisza i spokój po plażowych szaleństwach.
Hm, nie ma takiego miejsca (i oby nie było).
Madrytu na spotkanie z ukochanym! Na myśl o lotnisku Barajas dostaję gęsiej skórki, ostatnim razem ledwo zdążyłam na samolot, szukając odpowiedniego sektora! Każdy, kto choć raz tam był, wie, o czym mówię.
Malta. Mam cichą nadzieję, że może jeszcze w tym roku polecimy tam z José na kilka dni. Marzy mi się też Australia... Kto wie?
Artykuł pochodzi z Gazeta Turystyka - sobotniego dodatku do Gazety Wyborczej