Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie Gazeta.pl.
O sprawie poinformował brytyjski tabloid "The Sun". Jak czytamy, turyści podróżujący w tym roku do Hiszpanii, muszą liczyć się z nieprzyjemnie pachnącym i nieestetycznym szlamem zalegającym na tamtejszych plażach. Ekolodzy przekonują, że choć zdają sobie sprawę, że ogromne kopce trawy morskiej nie wpływają korzystnie na krajobraz, nie powinno się ich usuwać. "Glony i szczątki roślin morskich odgrywają ważną rolę w ekosystemach przybrzeżnych. (...) Bezwzględnie nie należy się ich pobywać, chyba że ich stopień nagromadzenia oraz stan rozkładu negatywnie wpływają na zdrowie ludzi" - czytamy w komunikacie Instytutu Ekologii Przybrzeżnej Hiszpanii.
Tak zwana "posidonia" lub "trawa morska" na hiszpańskich plażach jest już chroniona w częściach Alicante, gdzie władze lokalne zatwierdziły nakaz jej ochrony za wszelką cenę. Niektóre kurorty zdecydowały się także na odsunięcie w czasie usuwania całych kilometrów szlamu. Jak donosi "The Sun", kroki te nie spotkały się z zadowoleniem turystów, którzy brodzą w szlamie, by dostać się do morza. Plażowicze narzekają też na "nieidealny" widok związany z trawą morską.
Rada Alicante rozpoczęła już kampanię, która ma na celu uświadomienie turystom, jak istotnym elementem ekosystemu jest znienawidzony przez nich szlam.
"Obszary przybrzeżne należy uznać za środowisko naturalne i środowisko życia glonów, a nie tylko 'zasób' w lokalnym przemyśle rekreacyjnym" - dodaje Instytut Ekologii Przybrzeżnej.
Wiceprzewodnicząca i rzeczniczka rady Walencji Mónica Oltra poinformowała, że zatwierdzono już dekret w sprawie ochrony posydonii we wspólnocie Walencji. Jak przekonywała, "dekret odpowiada na potrzebę ochrony tych ekosystemów ze względu na ich wielkie bogactwo środowiskowe. Zamieszkuje je ponad 400 gatunków roślin i 1000 zwierząt, z których wiele ma znaczenie komercyjne, a niektóre są poważnie zagrożone".
Celem dokumentu jest m.in. ochrona trawy morskiej, a także zapobieganie jej regresji spowodowanej np. zanieczyszczeniem czy kotwiczeniem łodzi. Działania ochronne będą podejmowane także na przylegających do łąk trawy morskiej plażach.
Z dekretu nie są zadowoleni jednak turyści i biznesmeni. Jak donosi "The Sun", plażowicze narzekają, że nie ma wystarczająco dużo miejsca, aby położyć ręczniki, a biznesmeni nie są w stanie rozstawić leżaków stanowiących źródło ich zarobku.