Co sądzą o sprzedaży Sopotu

Jarosław Kempa, radny Sopotu: Jeżeli inwestorka chciałaby z Sopotu zrobić drugie Monte Carlo, a mieszkańcy zgodziliby się na prywatyzację miasta, miałbym kilka propozycji: niech zainwestuje w stadninę koni, rozbuduje molo, żeby było absolutnie najdłuższe w Europie, zbuduje marinę i Dom Zdrojowy z prawdziwego zdarzenia. Do tego przydałaby się kolejka linowa łącząca Dom Zdrojowy z Łysą Górą. Tej ostatniej przydałby się wydłużony stok. I jeszcze jedna ważna sprawa - klinika położnicza na światowym poziomie, by sopocianie rodzili się w Sopocie. W historii były już miasta prywatne - Jarosław, Zamość. Sopotowi, który zawsze był lekko zwariowany, przy odpowiednim zarządzaniu, prywatyzacja też mogłaby wyjść na dobre.

Jerzy Hall, radny Sopotu: Powiem krótko - będę bronił niepodległości Sopotu jak socjalizmu. A przy tym odwołałbym się do tej fantasmagorii, kiedy jakiś Turek chciał budować w Polsce największe lotnisko, a skończyło się na tym, że został chyba stąd wydalony.

Bruno Wandtke, architekt i znawca Sopotu: W Sopocie, mimo że mamy molo i promenadę obok ścieżki rowerowej, morze jest wciąż mało eksponowane. Przed wojną np. przy ul. Malczewskiego czy podejściu do Opery Leśnej stały punkty widokowe, potem je wyburzono, by szpiedzy nie robili zdjęć. Mam więc pomysł dla inwestorki. Pomysł, który zwróci się w ciągu kilku lat. Chodzi o kolejkę linową łączącą Trójmiasto. Od ogrodu zoologicznego przez wzgórze Pachołek, wzdłuż naszych pięknych lasów morenowych aż do Gdyni jeździłyby wagoniki-gondole, ocieplane zimą. Do tego kilka poprzecznych ciągów, np. z Łysej Góry do baru Przystań. Jako architekt podjąłbym się zaprojektowania całości, coś podobnego widziałem w Algierii.

Justyna Wawrzyniak, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu: Gdyby doszło do prywatyzacji Sopotu, bałabym się, że właściciel chciałby odebrać Dworek Sierakowskich, naszą siedzibę. Albo przyszłyby mu do głowy inne nieciekawe pomysły, typu burzenie zabytków, by postawić coś nowego. Jeśliby jednak dobrze zarządzał miastem, to prywatyzacja - czemu nie? Przydałby się remont naszego Dworku, innych budynków, oczywiście, też.

Janusz Lewandowski, eurodeputowany: Sopot nie jest na sprzedaż. Na to nadają się np. kopalnie węgla. Sopot nie ma ceny. Doskonale radzimy sobie z demokratycznym zarządem, a stopień prywatyzacji w budynkach, restauracjach, hotelach jest w zupełności wystarczający.