Ludzie na plaży

Z naukowego punktu widzenia człowiek na plaży jest ?dużym ssakiem, występującym tam okresowo dla odpoczynku, godów i żerowania?.

Takie wnioski płyną z przygotowanego przez Instytut Oceanologii Polskiej Akademii Nauk w Sopocie podręcznika użytkowania plaży. I to nie koniec niepokojąco brzmiących wiadomości, których książka jest pełna: ludzie należą do drapieżników, odżywiających się częściowo rybami, a do tego wszystkiego są typowym bioturbatorami, co oznacza, że nieustannie zmieniają środowisko wokół siebie.

Ale czy wygrzewające się na sopockiej plaży osobniki z gatunku Homo sapiens (w okresie największego zagęszczenia w liczbie jednego na 10 mkw.) zdają sobie sprawę, że nie są tam same, bo 20 centymetrów pod ich opływającymi potem plecami trwa prawdziwa walka o przetrwanie? Na tej właśnie głębokości, w wąskim plasterku piasku o średnicy 10 cm, o pożywienie walczy prawie tysiąc nicieni, skorupiaków i innych organizmów, które potrafią rozłożyć na nieszkodliwe dla przyrody substancje nawet ropę naftową. Wśród nich prym wiedzie niejaki zmieraczek (sylwetka obok).

Jakkolwiek nicienie i skorupiaki mogą wzbudzać w naszych umysłach pewne obawy natury higienicznej, powinniśmy zachować spokój. Naukowcy przekonują, że prędzej zarazimy się bakteriami od wylegującego się obok sąsiada niż zapadniemy na tajemniczą chorobę przenoszoną przez te pożyteczne żyjątka.

W zachowaniu polskiego plażowicza jest kilka prawidłowości, z których na pierwszy plan wysuwa się lenistwo. Choć rodacy powszechnie narzekają na panujący nad morzem tłok, rzadko chce im się chodzić po gorącym piasku i skupiają się w odległości najwyżej 200 metrów od wejścia na plażę. Upodabnia nas to bardzo do Niemców, a odróżnia od poszukujących samotności Skandynawów.

Plażowicze mają również swój wkład w rozwój życia na plaży. W tak popularnych miejscach jak brzeg Zatoki Gdańskiej w Sopocie, w ciągu jednego letniego dnia na jednym metrze kwadratowym zostawiają trzy tysiące odcisków stóp. A ludzkie nogi to najlepsze z możliwych narzędzi do mielenia resztek glonów. Dzięki nim plażowe mikroorganizmy nie muszą martwić się o rozdrabnianie leżących na piasku szczątków organicznych. Mamy nadzieję, że ta informacja nie wpłynie na zmianę plażowej mody, bo nawet najładniejsze kalosze wyglądają kiepsko w zestawieniu z bikini.