Oczywiście nie może zapomnieć o jakimś fajnym ciuchu (dziś koszula z dużym wzorem kwiatowym i nowiutkie spodnie, choć wyglądające jakby właśnie wyciągnięte z szafy) i fryzurze w stylu brit-pop lub wystylizowanym ledwo widocznym irokezie. Teraz musi przeczytać w internecie najświeższe wiadomości, sprawdzić maile. Najlepiej przy kawie, np. w Daily Café na Długiej w Gdańsku, gdzie może podłączyć swojego laptopa. Już wie, co dziś się dzieje "w mieście". (Rachunek? Proszę bardzo, tu jest moja karta kredytowa). Przed lunchem przesłucha jeszcze kilka nowych płyt polecanych przez magazyn "Lajf". Teraz czas się odświeżyć, przebrać, sprawdzić stan fryzury, skropić się jakimś najnowszym zapachem od Gautier'a. O godz. 20 jazzowy koncert Monty'ego Watersa w sopockim Kawiaretonie. Kafejkowiec zamówi long drinka, zapali vogue'a. Potem wpadnie do sąsiedniej Mandarynki, gdzie umówił się z grupą znajomych. Porozmawiają o muzyce, wystawach, miejskich akcjach czy najnowszej teorii psychologii społecznej. Każdy ukradkiem sprawdzi, czy jego ciuch nadal jest modny (choć tylko kątem oka, bo jak, na Boga, może nie być, skoro kupiony był wczoraj). Kolejnego drinka wypiją już w Soho. Około godz. 23 smoothjazzkafejkowiec zjawi się w Sfinksie na imprezie Sound Temptation. Może spotka znaną didżejkę?