Pamiętam, jak pewnego razu kierdel, czyli stadko kozic stanęło mi na drodze, a właściwie na wąskiej ścieżce, którą wędrowałem. Stały i za nic na świecie nie chciały zejść z drogi (to nie było ważne, nigdzie się nie spieszyłem). Więc staliśmy sobie. Kozice skubały górską roślinność, a ja przyglądałem się, z jaką gracją i pewnością siebie skaczą między skałami.
Taka sztuka nie udaje się nawet najwyśmienitszym taternikom. Wszystko dzięki temu, że kozica jest świetnie wyposażona do życia w wysokich górach. Jej racice, czyli potocznie kopytka, są bardzo ostre na przedzie i szerokie z tyłu. Ostry przód pozwala wcisnąć racicę niemal w każdą szczelinę, szeroki tył zapobiega ślizganiu się. Od spodu racica ma coś w rodzaju poduszeczki antypoślizgowej, która działa niczym przyssawka na gładkich, skalnych ścianach. Futro mają gęste, to najlepszy polar i goretex razem wzięte. Mają też odpowiednią kondycję, żeby łazić po takim terenie. Ich serce to prawdziwa superpompa - stanowi 15 procent wagi ciała (dla porównania: serce wilka, który też nieźle się musi nalatać, to jedna dziesiąta wagi). Źrenice ich oczu potrafią się zwężać do maleńkich dziurek. W górach bardzo długo leży śnieg, od którego odbija się światło słoneczne. Człowiek bez specjalnych okularów po prostu by oślepł, taka to siła. A kozica nie oślepnie, bo przez małą dziurkę wpada bardzo mało światła (pierwsze gogle używane przez alpinistów i polarników to były kawałki kości z maleńkimi dziurkami).
Jednak nawet dla kozic zima to krytyczna pora roku. Muszą wybierać miejsca, gdzie pokrywa śnieżna nie jest zbyt głęboka albo jej nie ma, bo wytopiło ją słońce lub wywiały wiatry, więc jest dostęp do roślinności. Wędrując między takimi miejscami, próbują przetrwać mrozy. Ograniczają te wędrówki do minimum, bo doskonale wiedzą, jak niebezpieczne są góry zimą. Na oblodzonych skałach nawet racica kozicy może się ześlizgnąć, a przy zejściu lawiny zwierzę jest równie bezradne jak człowiek.
Niestety, czasami kozice są zmuszane do niebezpiecznych eskapad, głównie przez ludzi. Zapuszczamy się w góry nieraz zupełnie bez sensu właśnie zimą, a co gorsza, zbaczamy ze szlaków. Nie dość, że ryzykujemy własne życie, to narażamy na niebezpieczeństwo kozice. Bo one bardzo boją się ludzi, którzy złażą ze szlaku. Tak na ogół robią kłusownicy. Kozice wiedzą, że człowiek na szlaku to bezpieczny człowiek, a poza szlakiem - to zagrożenie. I gdy takiego kogoś widzą, uciekają. Ucieczka zwiększa zaś ryzyko, że wejdą na teren zagrożony lawiną albo nad oblodzone krawędzie przepaści. A w najlepszym wypadku oddalą się od miejsc, w których łatwo o pożywienie.
Dlatego gdy zobaczymy kozice zimą, nie zbliżajmy się do nich. A najlepiej nie wybierajmy się o tej porze roku w niedostępne partie Tatr. Tak będzie lepiej dla kozic i dla nas. W polskich Tatrach żyje od 80 do 100 tych zwierząt (w całych Tatarach może ok. 300) - mniej niż żubrów w polskiej części Puszczy Białowieskiej!
Na kozice warto się natomiast wybrać latem, gdy mają już podrośnięte młode i można je obserwować bez obawy, że się im zrobi krzywdę.