Zamknięte miasta w Rosji, których nigdy nie odwiedzisz. Przez długi czas ich istnienie ukrywano przed światem

Zamknięte miasta to relikt z czasów ZSRR. Przez kilkadziesiąt lat świat nie wiedział o ich istnieniu. Mimo że formalnie odtajniono je 27 lat temu, nadal budzą spore zainteresowanie i emocje.
Norylsk w Kraju Krasnojarskim Norylsk w Kraju Krasnojarskim wikimedia commons, Piton221

Życie w izolacji

O ich istnieniu świat dowiedział się dopiero po upadku ZSRR. Do tego czasu informacje na ten temat były ściśle strzeżone. O zamkniętych miejscowościach nie wiedzieli nawet obywatele Związku Radzieckiego. Nie było ich na mapach i nie miały nazw - posiadały jedynie terminy kodowe. 

Zamknięte miasta budowano głównie w rejonie Uralu. Przez kilkadziesiąt lat rozwijano w nich kosmonautykę, tworzono broń atomową, odkrywano możliwości wykorzystania plutonu i uranu. Wszystko to miało uczynić z ZSRR największą światową potęgę. 

Poziom życia w zamkniętych strukturach administracyjno-terytorialnych (ZATO) był znacznie wyższy niż w innych częściach Związku Radzieckiego. Ich mieszkańcy mieli łatwy dostęp do towarów deficytowych. W ten sposób rekompensowano im izolację od świata.

Norylsk Norylsk IIbIXAPb / Shutterstock

Wielkie odtajnienie

W 1992 roku ówczesny prezydent Rosji, Borys Jelcyn, zarządził odtajnienie miast oraz powrót do ich historycznych nazw. I tak zamiast kodów pojawiły się m.in. Siewiersk, Żeleznogorsk, Norylsk, Oziorsk. Jednak mimo upływu blisko trzydziestu lat od zmian, wciąż niewiele o nich wiadomo, a wjazd na ich teren jest wyjątkowo trudny.

Nie wjedziesz tu bez pozwolenia. Zamknięte miasta w Rosji

Prospekt Karola Marksa w Oziorsku Prospekt Karola Marksa w Oziorsku wikimedia commons, Sergey Nemanov

Jak wygląda życie w zamkniętych miastach?

Na terenie Rosji znajduje się obecnie 45 zamkniętych miejscowości, które zamieszkuje około 1,5 miliona osób. Cześć miast podlega Agencji ds. Energii Atomowej, a część Ministerstwu Obrony.

Pozornie życie toczy się tam tak, jak w innych miejscach. Taki obrazek wyłania się ze zdjęć, które są zamieszczane w mediach społecznościowych, na przykład na Instagramie (możecie je znaleźć pod hasztagami z nazwami miejscowości, np. #norilsk, #siewiersk).

W miastach działają szkoły, sklepy, restauracje, urzędy, szpitale, obiekty sportowe i kulturalne. Jednak zamieszkujący je społeczności nadal są odizolowane od reszty kraju i stale obserwowane przez agentów Federalnej Służby Bezpieczeństwa. 

Przeczytaj także: Tajemnicze miejsca w Polsce, które kiedyś należały do Niemców i Rosjan. Jeden z budynków popadł w ruinę przez... duchy >>

Siewiersk w obwodzie tomskim Siewiersk w obwodzie tomskim wikimedia commons, Alexey Lubkin

Ukrywane katastrofy

Na terenie zamkniętych miast doszło do wielu katastrof. Niestety, dokładnie informacje na ich temat trudno jest znaleźć. Wypadki były celowo utajniane.

Oziorsk to miasto położone na południu Uralskiego Okręgu Federalnego. W latach 40. zbudowano w nim zakłady Majak, które były częścią radzieckiego programu badań nad bronią atomową. Doszło w nich aż do trzech wypadków jądrowych, przez które bezpośrednio zginęło kilkanaście tysięcy osób, a kilkadziesiąt tysięcy otrzymało ogromną dawkę promieniowania jonizującego.

Z kolei w Siewiersku w obwodzie tomskim w 1993 roku doszło do wybuchu zbiornika reaktora wytwarzającego pluton, co doprowadziło do powstania chmury radioaktywnego gazu. Wydarzenie uznawane jest za jedną z największych katastrof jądrowych, znalazło się m.in. w zestawieniu magazynu "Time".

Nadal trudno się tam dostać

Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez v_Norilske (@v_norilske) Wrz 24, 2019 o 10:37 PDT

Mimo zmian ustrojowych, w zamkniętych miastach niewiele się zmieniło. Także obecnie wjazd na ich teren podlega ścisłym regulacjom, a granic pilnują uzbrojeni żołnierze. 

Formalnie, aby wjechać do zamkniętych miejscowości, potrzebne jest specjalne zezwolenie. Jednak w praktyce jego uzyskanie nie należy do najłatwiejszych. Tego typu przepustki są zazwyczaj zarezerwowane dla krewnych osób, które zamieszkują miasta oraz nowych pracowników tamtejszych zakładów. Co więcej, niektóre z miejscowości są całkowicie zamknięte dla obcokrajowców. Na podróż do tych miejsc w najbliższych latach nie mamy więc na razie co liczyć. 

- Nie mamy zbyt wiele swobody. Administracja decyduje o wszystkim. Żyjemy w izolacji. Jeśli chce nas odwiedzić ktoś z rodziny, musimy się starać o przepustkę dla niego. Nie dostanie jej nikt, kto był karany sądownie. [...] Za to wyjeżdżać możemy bez problemu. Tylko należy uważać, żeby nie zgubić przepustki. Jeśli ją stracisz, masz problemy z powrotem do miasta - mówiła jedna z bohaterek reportażu "Zamknięte miasta, zamknięci ludzie", który ukazał się na łamach "Rzeczpospolitej".

Przeczytaj także: Klocki, odwrócona piramida, ufo na szczycie góry, czyli najdziwniejsze budynki z czasów ZSRR. Co się w nich obecnie mieści?

Więcej o: